W coraz szybszym tempie stajemy się ofiarami technologii. Życie bez „komórki", Internetu czy e-maila praktycznie możliwe nie jest, ale to co służy nam może jednocześnie obrócić się przeciwko. Żadna władza, tym bardziej chcąca być tą jedynie słuszną, dobrowolnie nie da sobie zabrać zabawek, które niesłychanie szkodzą obywatelom.
Po 11 września 2001 roku w USA wprowadzono pakiet ustaw bezpieczeństwa pod wdzięczną nazwą Patriot Act. Wtedy, po szoku wywołanym atakiem na WTC i rozbiciem przez terrorystów czterech samolotów z pasażerami, wydawało się to logiczne i uzasadnione. Ale jak po latach pokazał to obecny banita Edward Snowden, nagminnie nadużywano prawa, wypaczając jego sens.
To samo prawdopodobnie wydarzy się w Polsce, choć światowy wymiar inwigilacji będzie żaden, za to mocno zaszkodzi nam wewnętrznie.
Nowa ustawa o policji, zwana też inwigilacyjną, daje aparatowi państwa bardzo duże pole manewru w kontrolowaniu obywateli. Pod pozorem „walki z terroryzmem" można będzie prowadzić bardzo głębokie analizy przeglądanych treści w Internecie, podsłuchiwać rozmowy, sprawdzać maile oraz sms-y.
Mimo, że stare porzekadło powiada „nie podsłuchuj, bo dowiesz się o sobie czegoś niemiłego", to praktycznie każda władza ma wielką pokusę by „żyć z ucha". Dziś parodią wydaje się podsłuch telefoniczny z czasów stanu wojennego. Przy obecnych narzędziach technicznych służących inwigilacji tamten głos „rozmowa kontrolowana" wydaje się być niewinną igraszką.
Uregulowania prawnego kwestii możliwości wprowadzenia kontroli obywateli w tej mierze nie dopilnowała Platforma, która też miała zakusy i niechlubne czyny z tym związane na sumieniu, więc sprawy nie dokończyła. Ochoczo zatem ustawę „usprawnili" parlamentarzyści PiS, dając policji i innym służbom szerokie pole manewru, które w praktyce wyklucza rzetelną kontrolę celów i potrzeb śledzenia ludzi.
Mówił o tym Piotr „Liroy" Marzec, poseł Kikiz'15:
„- Może. Wszystko może (policjant-red.), on przez pół roku może grzebać w twoim życiu, jak chce. Nie musi ci nawet powiedzieć, że grzebie. Nigdy. Nawet po tym grzebaniu, jak się okaże, że oczywiście nic na ciebie nie znalazł. To są absurdy tej ustawy. Przez pół roku można trzepać twoje dane pod pozorem walki z terroryzmem. A ja się pytam: co ma wspólnego z terroryzmem Centralne Biuro Antykorupcyjne?" Cały wywiad - kliknij.
W filmie „Wielka wsypa" taksówkarz mówi do Branickiego - Panie Jarku, jakby oni chcieli wszystkich podsłuchiwać, to by musieli mieć taaaaki łeb.
Teraz będzie podobnie - wszystkich nie będzie się inwigilować, choć w rejestrze można się znaleźć przypadkiem. Nie o to jednak chodzi.
Najgorszą z możliwych cech ustroju nieliberalnego o zapędach dyktatorskich jest włączanie sobie przez obywateli autocenzury. Co innego w pracy, co innego w domu, to double-thinking trenowano w Polsce przez długie lata z marnym jednakże skutkiem końcowym. Chociaż też przez lata udawało się trzymać lud na uwięzi.
Myślę, że taki jest właśnie cel kolejnego etapu ogarniania państwa przez PiS, bo mówiąc: nie bójcie się nas, sugerują: bójcie się swoich słów.
Padają też typowo bolszewickie frazy: jeśli nic złego nie zrobiłeś, to nie masz się czego bać. A przecież wiemy, że od krytycznych myśli, przez słowa droga do uznania za „wroga ludu" niedaleka. Skoro zatem nadszedł czas możliwości masowej inwigilacji ludzi bez sensownych narzędzi zabezpieczających, to pamiętać trzeba, że jest to jak spełnienie marzeń generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka. To droga niesłychanie niebezpieczna, bo wywołuje niepokój, ale też wielu ludziom odbierze chęć do działalności publicznej, wielu z nich zniszczy życie.
Pamiętam psychozę po wybuchu „afery Rywina". Wszyscy nagle zaczęli bać się dyktafonów, zawsze padało pytanie, czy aby się nie nagrywa. Wówczas ta podejrzliwość roztaczała się w szeroko pojętych kręgach władzy na górze i na dole. Pytanie: skoro dziś praktycznie każdy może zostać „przetrzepany" nawet przez policjanta z lokalnego posterunku, to jest to niewarte uwagi, czy kolejny element budowy demokratury?
Protesty przeciwko ACTA sprzed kilku lat, które odbyły się również w Płońsku, są niczym wobec obecnego zagrożenia inwigilacją. Wystarczy przypadkiem nawiązać kontakt z osobą będącą na celowniku jakiejkolwiek służby, by system lub człowiek zaczął interesować się nasza korespondencją, rozmową lub historią stron z Internetu. Co z tak zdobytą wiedzą zrobi? Do końca nie wiadomo. Dlatego podszykowana przez PiS ustawa jest niebezpieczna społecznie, a przyniesie więcej szkód niż pożytku.
Nie można również wykluczyć prowokacji prowadzonych przez służby, które w taki sposób uzbrojone, mogą dowolnie wybrać sobie cel, bez jego wiedzy i przy hurtowym podejściu sadów raz na pół roku do oceny zasadności działań. I stawiam dolary przeciw orzechom, że niebawem czeka nas fala różnego rodzaju prywatnych „rewelacji" o życiu, zwyczajach, preferencjach seksualnych czy długach różnych bardziej lub mniej znanych ludzi. Niszczenie „wrogich elementów" rozpoczyna się zawsze od góry, a „dół" w sprzyjających okolicznościach sam na siebie doniesie.
Życie „z ucha" nie jest dobrym pomysłem, jednak niektórzy mają taką konstrukcje psychiczną, że muszą. Jest to jednostka chorobowa, jakaś fobia czy mania, która jednak obecnie stanie się prawem.
A skoro o prawie mowa, to warto piewców takiego porządku wedle PiS zapytać: kto nie będzie na pewno objęty działaniami wynikającymi z ustawy? Z pewnością liczne grono z kierownictwa politycznego partii rządzącej, bo nie wyobrażam sobie takiego odważnego, który by zarzucił sieci na prezesa i jego bliskie otoczenie. Skoro więc prawo, obrażające tak naprawdę ludzi, nie dotyczy wszystkich, to oznacza dla jakiejś grupy przywileje. A w takim razie niewiele ma wspólnego z systemem demokracji w stylu zachodnim.
W ten sposób potwierdza się tylko teza, że PiS krok po kroku Polskę zawłaszcza, teraz nam wszystkim fundując możliwość powszechnej inwigilacji. Rewolucja trwa, Polska pędzi na Wschód.
Piotr Kaniewski
PS. Zapraszam jednocześnie do publikacji własnych tekstów tych z Państwa, którzy dobrze czują się w strefie myśli demokratycznej i wolnego słowa. Pamiętaj - nie jesteś sama, nie jesteś sam, chociaż dla nas czasy trudne.