Profesor Władysław Bartoszewski obdarował płońską bibliotekę częścią swego księgozbioru. Podzielił się także z płońszczanami przemyśleniami o swoim życiu w charakterystycznym, niepowtarzalnym stylu, nawiązując pod koniec spotkania do ataku na rosyjską ambasadę.
- Nie pierwszy raz jestem w Płońsku. Byłem tu zaproszony przy okazji „Zaduszek muzycznych" - rozpoczął swą opowieść prof. Władysław Bartoszewski - były więzień Auschwitz, żołnierz Armii Krajowej, minister spraw zagranicznych, senator IV kadencji oraz sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Spotkanie z cyklu Salonik Literacki miało miejsce 20 listopada w sali koncertowej płońskiej Szkoły Muzycznej.
- Dlaczego zdecydowałem się na ofiarowanie bibliotece części swego księgozbioru? Ponieważ znam historię Płońska i miałem kilka razy okazję rozmawiać z dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej Bożeną Kaliściak, podczas spotkań w Warszawie. Znam także burmistrza Andrzeja Pietrasika - mówił Władysław Baroszewski. - Noblesse oblige - szlachectwo zobowiązuje. Choć inne miasta tej wielkości mogą konkurować z Płońskiem w cierpieniach i doświadczeniach wojennych, to jednak nikt sobie nie wybiera sławy, na którą pracują nazwiska obywateli. Otóż właśnie w tym roku mija 40 lat od śmierci Dawida Ben Guriona. - uzasadniał m.in. swą decyzję były minister spraw zagranicznych zapowiadając, że przez jakiś czas będzie się opiekował płońską biblioteką.
Geograf lub reporter
- Za człowieka mają mówić jego dzieła - za muzyka jego kompozycje, za filmowca jego filmy, za aktora jego role, za pisarza jego książki, ale nie opowiadanie o sobie, które jest rzeczą drugorzędną i subiektywną. Piszę więc jestem - mówił profesor.
Jako, że na sali znajdowała się młodzież, dyrektor MBP odczytała fragment publikacji z 1944 r., w której Władysław Bartoszewski wyjawiał, że chciałby zostać geografem, podróżować i zajmować się związaną z tą dziedziną nauki przyrodą. O ile by się to nie udało, w drugiej kolejności chciałby zostać reporterem, dlatego, że lubi pisać różne sprawozdania, fotografować i także dlatego, że ma niezłą wymowę...
Jak stwierdził gość „Płońskiego Saloniku Literackiego", napisał wiele rzeczy lepszych lub gorszych, jednak nie musi się tego co napisał wstydzić, albo marzyć, by zapadło się pod ziemię.- Publikuję i piszę tylko to, co myślę i nic innego. Niech ta droga zastąpi ewentualną rozmowę z wesołym staruszkiem - podsumował gość specjalny, dodając że najważniejsze jest to, aby nie kłamać.
Pytania od płońskiej publiczności
Nie po to siedziałem w komunistycznych pierdlach...
- Politykiem sensu stricto nigdy nie byłem i nie jestem - stwierdził pisarz i historyk - Nikt dziś nie oczekuje od lekarza, żeby znał się na wszystkim. Wyspecjalizowałem się w najnowszej historii. Nie daję się wciągać w inne rzeczy. Nie cierpię kłamstwa, obłudy i beznadziejnej głupoty. Nie po to siedziałem w komunistycznych pierdlach sześć i pół roku, żebyśmy wszyscy musieli się teraz głowić, co myślimy i jak myślimy. To nie znaczy, aby pojmować wolność jako wolność do podpalania i bicia nawet, jeżeli inne siły na świecie tak sie zachowują - mówił Bartoszewski, nawiązując do ostatnich incydentów podczas Marszu Niepodległości.
- Trzymajmy się zdrowego rozsądku i patrzmy w przyszłość realistycznie. Jeżeli nie masz człowieku siły na to, żeby czołgami wjechać do Moskwy, to nie pal budki pod ambasadą rosyjską, ponieważ to obciąża polskiego podatnika. Życzę wam, abyście rozsądnie walczyli w przyszłości i czasem zaglądali do książek Bartoszewskiego - zakończył spotkanie gość Płońskiego Saloniku Literackiego.
Podczas spotkania dwie piosenki zaśpiewały wokalistki z płońskiej „Nutki". (DK)
Na zdjęciu tytułowym - Władysław Bartoszewski oraz dyrektor MBP Bożena Kaliściak podczas spotkania w sali koncertowej PSM - kliknij aby powiększyć.