Po naszej publikacji artykułu „Fatalne warunki w schronisku w Pawłowie", prezes ciechanowskiego Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych zażądał sprostowania, kwestionując wypowiedzi naszych rozmówców oraz zawarte w artykule oceny. My z kolei nie kwestionujemy dobrej opinii prezesa PUK o podległym sobie schronisku w Pawłowie, ale na podstawie wypowiedzi przedstawiciela Straży Ochrony Zwierząt oraz płońskiej wolontariuszki polecamy miejskim radnym wizytę w placówce oraz większe zainteresowanie losem tam przebywających zwierząt, bo i tak zarówno opinie prezesa PUK, jak i nasze, nie oddają w pełni obrazu sprawy. Psy się bowiem nie wypowiedziały.
Redakcja Portalu Płońsk24.pl wielokrotnie zajmowała się problemem bezpańskich psów. Jako dziennikarze mamy kontakt z płońskimi wolontariuszkami, które informowały nas o wizytach w schronisku w Pawłowie, prowadzonym przez Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych Sp. z o.o. w Ciechanowie, z którym płoński magistrat podpisał umowę, i do którego trafiają bezdomne psy z terenu Płońska i innych gmin.
W tekście artykułu "Fatalne warunki w schronisku w Pawłowie", po publikacji którego ciechanowskie PUK zwróciło się o do naszej redakcji z żądaniem opublikowania sprostowania, opieraliśmy się na relacjach uznanych fundacji, instytucji, a także wolontariuszek, które widziały już niejedno schronisko. (W załącznikach treść pisma od prezesa ciechanowskiego PUK).
Tekst w artykule „Fatalne warunki w schronisku w Pawłowie", opublikowany przez Portal Płońsk24.pl, który zawiera według Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych informacje nieprawdziwe i nieścisłe, to cytat Raportu Inspekcji Weterynaryjnej zamieszczony na stronie Fundacji dla Zwierząt ARGOS, co jest wyraźnie zaznaczone w naszej publikacji, łącznie z podaniem daty sporządzenia raportu. Nie są to więc zdania autorów artykułu.
Na publikację relacji z 15 marca 2009 r. otrzymaliśmy zgodę fundacji ARGOS. Wszelkie informacje wraz z adresami stron, na których opublikowano obydwa teksty, otrzymaliśmy drogą mailową od wolontariuszek, z którymi dzień wcześniej rozmawialiśmy podczas ich kolejnej interwencji.
Nie jest to manipulacja z naszej strony, co zarzuca nam zarządca schroniska. W naszej publikacji kierowaliśmy się wyłącznie dobrem zwierząt, których los zależy od działań nas wszystkich, a problem ich bezdomności w coraz większym stopniu nabiera dziś odczuwalnego dla budżetów samorządowych wymiaru.
Finał w prokuraturze
Wypowiedzi na temat psa rasy bernardyn odłowionego w Płońsku i przywiezionego do schroniska w Pawłowie, to relacja Fundacji „Bernardyn", która zajęła się sprawą zwierzęcia, przywożąc je z Płońska do schroniska w Pawłowie. Wolontariuszki fundacji złożyły w tej sprawie wizytę w schronisku w czerwcu br. Straż Ochrony Zwierząt w Zielonej Górze - organizacja społeczna, która zajmuje się m.in. problemem bezdomnych zwierząt w jego wymiarze publicznym i monitoruje działalność schronisk dla bezdomnych zwierząt, sprawę bernardyna przekazała prokuraturze. Śledztwo w tej sprawie wszczęła płońska Policja pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Płońsku: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=161121377413075&set=a.125409610984252.1073741828.100005456406711&type=1&theater
Poniżej publikujemy komentarz tej organizacji:
(...) Po zapoznaniu się z treścią prośby o zamieszczenie sprostowania, a także po rozmowie z red. Dariuszem Kaźmierczakiem przesyłam komentarz:
Działania Biura Ochrony Zwierząt związane z psem przebywającym na terenie schroniska dla bezdomnych zwierząt w Pawłowie miały na celu ustalenie stanu faktycznego, w jakim znajdował się pies przebywający w schronisku, a także, czy stan psa mógł zostać spowodowany przez pobyt w schronisku. W związku z utrudnieniem przez kierownictwo schroniska czynności funkcjonariuszom Straży Ochrony Zwierząt oraz Policji, sprawę przekazano Prokuraturze Rejonowej, pod kątem podejrzenia popełnienia przestępstwa przeciwko zwierzęciu. Komendant Straży Ochrony Zwierząt w Zielonej Górze Bartosz Krieger. (...)
Za pieniądze podatników
Pierwszego sierpnia br. wraz z wolontariuszką z płońska złożyliśmy prywatną wizytę w schronisku w Pawłowie. Kategorycznie zabroniono nam wykonania zdjęć przebywających tam zwierząt, co jest dla nas niezrozumiałe, ponieważ schronisko jest miejscem publicznym utrzymywanym z budżetów gmin, czyli pieniędzy podatników, którzy mają prawo wiedzieć, w jakich warunkach przebywają tam zwierzęta odłowione m.in. na terenie Gminy Miasta Płońsk. Pracownik pouczył mnie informując, że taką wizytę z aparatem fotograficznym trzeba wcześniej zapowiedzieć informując prezesa PUK i że jeśli tego nie rozumiem i spróbuję zrobić zdjęcie, zostanę wyproszony za bramę.
Ponadto niezrozumiała jest dla nas także niechęć i brak współpracy z wolontariuszkami, które deklarują pomoc w znalezieniu domów dla przebywających w schronisku psów, o czym słyszeliśmy wielokrotnie od wolontariuszek, a także widzimy obserwując ich działania w takich przypadkach.
- Niejednokrotnie dzwoniłam do schroniska w Pawłowie - mówi wolontariuszka z Płońska Nina Gocejna. - Chciałam pomóc, robiąc zdjęcia, aby zwiększyć ilość adopcji psów, ale nigdy nie dostałam zgody. Nie podano konkretnego powodu zakazu, a bywałam w wielu schroniskach i nigdzie nie trzeba było nawet pytać o to czy, można zrobić zdjęcie zwierzakom - dziwi się Nina Gocejna. - Skoro ma to pomóc zwierzęciu w znalezieniu domu, a schronisko nie ma nic do ukrycia, to dlaczego nie pozwolono robić zdjęć? W każdym schronisku jest to normalne, ludzie przychodząc obejrzeć zwierzęta, robią zdjęcia, pokazują je rodzinie, znajomym i dzięki temu szanse na adopcję rosną. W każdym schronisku wolontariusze fotografują i zamieszczają ogłoszenia adopcyjne, gdzie tylko mogą. W Pawłowie nie ma takiej opcji, więc moim zdaniem, jako osoby, która zajmuje się adopcjami zwierząt i zna zasady panujące w schroniskach i przytułkach dla zwierząt, tutaj- w Pawłowie jest coś nie tak. - mówi płońska wolontariuszka.
Podczas wizyty 1 sierpnia 2013 r. zwróciliśmy uwagę, na brak wody do picia w każdym kojcu. A był to bardzo upalny dzień. Na miejscu był tylko jeden pracownik.
W schronisku wolontariuszka zdecydowała się na adopcję jednego z przebywających tam psiaków, aby później dzięki stronie "Sz-czekamy na dom", znaleźć mu drugiego właściciela. Na ponowną prośbę do pracownika schroniska o pozwolenie zrobienia zdjęć, aby zamieścić je w Internecie na stricte adopcyjnej stronie padła kolejna stanowcza odmowa, bez uzasadnienia, co wydaje się dość irracjonalne. Poniżej relacja z wizyty w Pawłowie płońskiej wolontariuszki.
Negatywnie i pozytywnie
„Będąc w schronisku poraziły mnie przede wszystkim dwie rzeczy: po pierwsze brak wody w każdym kojcu. Rozumiem, że psy biegając wylewają wodę, ale kolejny raz nawiązując do innych schronisk, wszędzie gdzie byłam, gdy pies wyleje wodę w upał czy nie w upał, w ciągu kilku minut pracownik, wolontariusz dolewa wody! A tu nie było wody w żadnym kojcu, co moim zdaniem świadczy o tym, że miski były puste przez dłuższy czas niż chwila, poza tym spędziliśmy wędrując po schronisku pewnie około 30-40 minut i nie widziałam, żeby psy wodę dostały.
Po drugie - od momentu podjechania pod schronisko na jego terenie widziałam jedynie jednego pracownika, który zarówno otwierał i zamykał bramę, wypytywał nas o to kim jesteśmy, oprowadzał nas po kojcach i zabraniał fotografować. To również moim zdaniem jest żałosne, że pracuje tam jedna osoba, bo waśnie może przez to psy nie mają wody, są skołtunione i brudne. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z tym, żeby w schronisku pracowała tylko jedna osoba (tym bardziej, że wizytę złożyliśmy w godzinach "otwartych").
Schronisko w Pałowie jest schroniskiem bardzo małym, na moje oko przebywa tam ok. 300 psów, co jest ilością bardzo niewielką i do „ogarnięcia". Z doświadczenia w przeprowadzaniu adopcji zwierząt wiem, że gdyby tylko schronisko zechciało otworzyć się na "pomoc" i pozwolić na te zdjęcia, to w krótkim czasie 3/4 psów znalazłoby nowe domy, reszta również, ale potrzeba trochę czasu na doprowadzenie tych zwierząt "do kultury".
Jeżeli miałabym wyrazić jakąkolwiek pozytywną opinię dla Pawłowa po wizycie, to w zasadzie na temat tego, co nie powinno być uważane za plus tylko za coś normalnego - w kojcach jest czysto. Daję plus także za oddzielenie samic od samców i plus kolejny za warunek kastracji/sterylizacji przed adopcją. Ale tu mam uwagę, bo widziałam psa po kastracji w Pawłowie i lekarz weterynarii, z którym współpracowałam, musiał "poprawiać" - ale to już tak poza tematem :)"
Dariusz Kaźmierczak
Komentarz: Więcej zainteresowania i kontroli
Starym redakcyjnym zwyczajem publikujemy wypowiedź pana Wojciecha Jagodzińskiego, prezesa zarządu Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych Sp. z o.o. w Ciechanowie nie dlatego, że to sprostowanie, ale dlatego, iż jest to głos w dyskusji. Każdy ma oczywiście prawo chwalić swoje dzieło i bronić swoich racji. My po prostu patrzymy na sprawę schroniska w Pawłowie z innego niż prezes PUK punktu widzenia.
Pamiętam tabliczkę „zakaz fotografowania" na moście w Bolęcinie, ale po przełomie 1989 r. została ona zdjęta. Podobnie oznakowany był budynek każdej poczty w Polsce i inne obiekty tzw. strategiczne. Dziś, w dobie powszechnej cyfryzacji, podobne znaki można ustawiać przy obiektach prywatnych, a nie na bramie przytułku dla zwierząt, bo tam w grę wchodzą pieniądze publiczne z kilku przynajmniej gmin, w tym z Płońska. I płaca podatnicy niemało, bo dzienna stawka za utrzymanie psa w pawłowskim schronisku jest wyższa, niż adekwatny wydatek na dziecko z MOPS (vide - nasze artykuły z archiwum wraz z wypowiedziami burmistrza Płońska).
Poza tym niechęć do współpracy z wolontariuszami jest dziwna, bo oni mogą rzeczywiście pomóc w znalezieniu domów dla psów, co jest istotne dla psa, ale być może mniej istotne dla właścicieli schroniska. Szczerze mówiąc byłoby to kuriozum, bo prezes PUK sam chwali się, iż w ciągu trzech lat dokonano adopcji 323 psów. A gdyby tak dzięki wolontariuszom podwoić te liczbę? Przecież o to właśnie powinno chodzić.
Tymczasem stawianie barier przed wolontariuszami jest nieracjonalnie. Natomiast stawianie barier przed dziennikarzami jest ewidentnym utrudnianiem pracy w ramach uprawnień do tzw. kontroli społecznej, co tyczy również spółki PUK, jak i podległego jej schroniska w Pawłowie. Istnieje bowiem różnica pomiędzy wizytą uzgodnioną z prezesem firmy, a przyjazdem takim jak ten 1 sierpnia - bez zapowiedzi. Po prostu widzi się, jak jest, a nie jak by się chciało.
Oby schronisko w Pawłowie stało się wzorcowym na Mazowszu i oby zdjęto te absurdalne tabliczki, zakazy fotografowania, konieczność umawiania się dziennikarza z prezesem, a także niechęć do współpracy z wolontariuszami. W sumie wszystkim stronom powinno chodzić o to samo, ale do tego potrzebne jest także większe zainteresowanie ze strony płońskich radnych ( i innych także), do czego ich zachęcamy. Również do niezapowiedzianych wizyt w Pawłowie.
Piotr Kaniewski