Samorząd w sparwie stadionowych libacji
Rada miejska zajęła stanowisko w sprawie aktów wandalizmu i wulgaryzmów pojawiających się na stadionie, „orlikach" oraz w strefie kibica na Rutkach. Głos zabrał nadkomisarz Robert Olewniczak - szef wydziału prewencji KPP i komendant straży miejskiej Bogdan Lewandowski.
- A tam zamawiali nawet pizzę - mówił radny Ferski.
Ostatnie wydarzenia zmusiły płońskich włodarzy do pojęcia działań, które mają ukrócić akty wandalizmu na terenach płońskich obiektów sportowych. - Każdy z nas w pewien sposób wykazał się obojętnością i brakiem inicjatywy w sprawie stadionowych wandali - mówiła przewodnicząca rady miejskiej Jolanta Mikołajewska. Stanowisko dziesięciorga radnych odczytał Andrzej Mikołajewski.
Jednym z głównych tematów obrad sesji rady miejskiej w czwartek 21 czerwca były ostatnie wydarzenia jakie miały miejsce na stadionie miejskim, boisku „Orlik" i w Rodzinnej Strefie Kibica. Po zniszczeniu części trybun brama stadionu została zamknięta na kłódkę, a straż miejska patroluje teren sportowego obiektu do północy. Dyrektor Miejskiego Centrum Sportu i Rekreacji rozważa zainstalowania monitoringu skierowanego na trybuny stadionu. Padła też propozycja odgrodzenia trybun stadionu.
- Akty wandalizmu nasiliły się i zbiegły w czasie z miejskimi imprezami - powiedział burmistrz Andrzej Pietrasik. - Straż miejska doprowadziła do usunięcia tych osób ze stadionu. To były zamierzone i celowe działania, także w strefie kibica podczas transmisji meczu Polska - Rosja, kiedy zgasł telebim. Nie była możliwa awaria. Brak zasilania mógł nastąpić tylko przez celowe wyłączenie i ingerencję osób trzecich. Potwierdził to fachowiec elektryk. Cała akcja była doskonale przygotowana i zsynchronizowana w czasie, łącznie z wyzwiskami i rzucaniem kamieni w stronę sceny - opisywał burmistrz zdarzenia w czasie meczu oglądanego przez 900 osób w płońskiej strefie kibica.
Przy okazji tego zagadnienia radny Andrzej Ferski oficjalnie zdementował plotkę, wedle której to on wraz zięciem mieli być sprawcami odłączenia zasilania w strefie na Rutkach.
Apel do mieszkańców, aby nie pozostawali bierni wobec aktów chuligaństwa, pod którym podpisało się 10 radnych odczytał Andrzej Mikołajewski. - Apelujemy do mieszkańców, aby będąc świadkiem wandalizmu, reagowali dzwoniąc na policję i do straży miejskiej - brzmi konkluzja oświadczenia radnych. Andrzej Mikołajewski wypowiedział się krytycznie na temat policyjnych interwencji.
- Według mnie zachowanie policji jest naganne - mówił podczas obrad sesji radny Mikołajewski. - Na moich oczach grupa 12- latków niszczyła miejskie kwietniki. Poinformowałem o tym policję, która przybyła na miejsce, zatrzymała młodocianych sprawców, którzy za chwilę zwyczajnie uciekli z ich rąk.... - opisywał zdarzenie radny Mikołajewski. Radny wyraził też opinię, że takie miejsce jak teren miejskiego stadionu nie powinno być zamykane. - Widziałem ucznia liceum, który idąc na w-f musiał przechodzić przez płot, a to groziło np. zahaczeniem o elementy ogrodzenia i upadkiem - mówił.
Z kolei radny Wojciech Bluszcz zwrócił uwagę na fakt, że dopiero teraz zostały podjęte jakiekolwiek kroki w sprawie stadionu, bo dotąd przez wiele lat przymykano na to oko.
Trudno też nie zadać sobie pytania - dlaczego to mieszkańcy mają być informatorem i skąd wziął się ten apel do nich, skoro to oni właśnie bezskutecznie, wielokrotnie apelowali do magistratu i do służb porządkowych z prośbami o interwencje w sprawie boiska „Orlik" przy Szkole Podstawowej nr3 i w sprawach nocnych libacji na stadionie?
Głos w dyskusji zabrał radny Krzysztof Tucholski, który przypomniał, że huczne imprezy na trybunach stadionu odbywają się od lat. Głosy mieszkańców z sąsiedztwa i tych, którzy przychodzili na stadion pobiegać, zawsze w tej sprawie były ignorowane, a cała sytuacja bagatelizowana, zarówno przez dyrekcję hali sportowej jak i miejskie służby. Radny pytał, dlaczego wcześniej nikt nie zastosował takich podstawowych zabezpieczeń, jak choćby zamykanie bramy od strony ul. K.Karulaka.
- To nieprawda, że nic nie robimy - protestował dyrektor MCSiR Waldemar Kunicki.
- Zamknęliśmy bramy i wywiesiliśmy kartki z informacją o zakazie przebywania na terenie stadionu po godz. 22. - mówił. - Nie mogliśmy jednak zamknąć bramy wjazdowej od strony budynku hali, ponieważ toczy się postępowanie sądowe dotyczące ustalenia służebności drogi koniecznej. Planujemy instalację monitoringu na stadionowych trybunach. Projekt i wycena zostaną przedstawione burmistrzowi i radzie miejskiej - deklarował dyrektor Kunicki.
Nadkomisarz Robert Olewniczak, naczelnik wydziału prewencji KPP w Płońsku, zaznaczył, że w takich sytuacjach nie ma złotego środka, a sprawca zawsze znajdzie odpowiedni moment, aby zrobić to, co zamierza. - Sprawcy działają zgodnie z powiedzeniem „ Dla chcącego nic trudnego", a my dowiadujemy się o zdarzeniach po fakcie - bronił działań policji naczelnik wydziału.
Głos zabrał również komendant straży miejskiej Bogdan Lewandowski, który stwierdził, że na stadionie przebywają tylko i wyłącznie nieletni. - Wręczyliśmy już kilka mandatów za picie alkoholu, zaśmiecanie i dewastację na terenie stadionu - poinformował radę.
Do dyskusji włączył się mieszkający w sąsiedztwie stadionu radny Andrzej Ferski. - Zrobiłem masę zdjęć po nocnych libacjach młodocianych biesiadników, po których na drugi dzień sprzątaczki hali sportowej wynosiły kilka dużych worków śmieci. Oni zrobili sobie tam Mekkę - mówił radny Ferski. - Zamawiali nawet pizzę z dowozem na stadion - dodał przedstawiciel opozycji.
Problem podsumowała przewodnicząca rady miejskiej Jolanta Mikołajewska przyznając, że każdy z samorządowców w tej sprawie wykazał się brakiem inicjatywy i obojętnością. - Wszyscy się znamy w tym małym miasteczku, a jednak pozostajemy lub chcemy być dla siebie obcy - podsumowała przewodnicząca rady.
Poza apelem do mieszkańców, jedyną propozycją był pomysł Andrzeja Ferskiego, by trybuny od reszty obiektu dzieliło dodatkowe ogrodzenie. (DK)