Kolejny ruch na samorządowej szachownicy - opozycja złożyła wniosek o odwołanie Henryka Zienkiewicza z funkcji przewodniczącego RM. Choć wynik był przewidywalny, było gorąco i bez ogródek.
Następca Krzysztofa Tucholskiego miał łagodzić obyczaje, a jest dokładnie na odwrót. Sesje stają się coraz bardziej nerwowe i wymykają się spod kontroli. Opozycja nie dała za wygraną i przeprowadziła zmasowany atak. Radni złożyli wniosek o odwołanie przewodniczącego Henryka Zienkiewicza, który opuścił opozycyjne szeregi i przeszedł na stronę burmistrza. Nie pozwolił także, aby w sprawie urlopów burmistrza sąd pracy wykonał ostatni krok.
W uzasadnieniu wniosku radni opozycji jako główny powód wymienili fakt, iż na sprawie sądowej w sądzie pracy, gdzie pozwanym przez burmistrza Andrzeja Pietrasika został były przewodniczący Krzysztof Tucholski, Henryk Zienkiewicz podpisał w imieniu pozwanego przez burmistrza byłego przewodniczącego ugodę. Sprawa dotyczyła zmiany zapisu w świadectwie pracy Andrzeja Pietrasika, której dokonał Krzysztof Tucholski.
Zamykając sprawę korzystnie dla burmistrza obecny przewodniczący doprowadził do sytuacji, że gospodarz miasta będzie mógł już bez przeszkód otrzymać ekwiwalent pieniężny za zaległe 56 dni urlopu wypoczynkowego w wysokości 30 tys. zł. Tym samym, zdaniem opozycji, naraził on na stratę finanse publiczne, a burmistrz pozywając urząd miasta i przewodniczącego Krzysztofa Tucholskiego pozwał również mieszkańców Płońska.
Wcześniej, jak twierdzili podczas ostatnich obrad radni opozycji, Henryk Zienkiewicz stał razem z nimi ramię w ramię, po drugiej stronie samorządowej barykady i dopingował Krzysztofa Tucholskiego w działaniach przeciw burmistrzowi. - Niech pan się zastanowi, cze jest pan dr Jekyll`em, czy mr Hyde`em? - zapytał przewodniczącego radny Wojciech Bluszcz. - Wcześniej radny Henryk Zienkiewicz wspierał działania Krzysztofa Tucholskiego polegające na zablokowaniu wypłaty ekwiwalentu, a eraz na odwrót - dodawał.
Henryku, Zygmuncie...
Po odczycie swojego oświadczenia Henryk Zienkiewicz usłyszał od Zygmunta Aleksandrowicza słowa:
Henryku, jak ty teraz możesz nam spojrzeć w oczy, jak siedziałeś razem z nami, spotykałeś się z nami i Krzysztofa namawiałeś mówiąc: Nie odpuść tej sprawy. Trzeba w końcu to skończyć. I dzisiaj mówisz w drugą stronę. Tak nie można, naprawdę. Patrz mi w oczy. Dlaczego tak postępujesz? Jechałeś ze mną, odwoziłem cię na dzień przed sesją i pytałem cię: Czy będzie zmiana przewodniczącego? Odpowiedziałeś – Absolutnie nie, dowiecie się jako pierwsi.
Ten odpowiedział mu ad vocem:
Zygmuncie, byłeś tyle lat z panem burmistrzem i przypomnij sobie lata, kiedy u mnie w gabinecie, w szkole nr 4, rozdawałeś karty, a potem co zrobiłeś? Odwróciłeś się do nas tyłem. Jesteś pierwszą osobą, która nie powinna się w tej sprawie wypowiadać.
- Nie zrobiłem tego w takim stylu jak ty - odpowiedział przewodniczącemu Zygmunt Aleksandrowicz.
Na zdjęciu Henryk Zienkiewicz (z ewej) i Zygmunt Aleksandrowicz - niegdyś w jednej drużynie, dziś po przeciwnych stronach barykady w płońskim samorządzieMógł pójść na urlop
Radni twierdzili, że realizując ugodowy cel, przewodniczący Henryk Zienkiewicz mógł wnosić do powoda o to, by ten wyraził zgodę po sprostowaniu świadectwa pracy na wykorzystanie zaległego urlopu bez konieczności wypłaty ekwiwalentu, czemu nie stały w opozycji żadne przepisy prawne (przepisy prawa pracy i pracownikach samorządowych) – poniżej fragment uzasadnienia, którego treść odczytał radny Wojciech Bluszcz.
Przewodniczący rady powinien dążyć do minimalizowania skutków finansowych takiej decyzji w postaci rezygnacji powoda np. z wypłaty odsetek za niewypłacony ekwiwalent. Przewodniczący rady w sposób zupełnie jednostronny wyraził zgodę na żądania powoda bez choćby próby zabezpieczenia interesu pracodawcy i interesu publicznego. Takie postępowanie należy uznać nie tylko za niewłaściwe, ale sprzeczne z pragmatyką i logiką zawieranie ugód sądowych.
Celowo po terminie?
Ponadto, jak zauważyli radni, ugoda nie jest wiążąca w chwili zawarcia, jak przedstawił to burmistrz podczas poprzedniej sesji. Ugoda sądowa staje się prawomocna po upływie 14 dni od daty zawarcia. W ciągu tego czasu stroną przysługuje prawo do apelacji do sądu wyższej instancji. Tymczasem według zarzutów w uzasadnieniu, odpis ugody strony mogły już uzyskać w sekretariacie sądu 15 marca. Publikacja w dniu 31 marca mogła według radnych być działaniem celowym i zamierzonym, obliczonym na pozbawienie rady gminy, oraz opinii publicznej, prawa do wezwania stron do jej zmiany i przeformatowania.
W „urlopowej sprawie” odbyły się cztery rozprawy. Rozstrzygnięcie sądu w postaci ugody, jak twierdzili radni opozycyjni, mogło mieć zupełnie inny wymiar, ponieważ gdyby sprawa była tak oczywista i bezsporna, jak twierdzi burmistrz, zakończyłaby się już na pierwszej rozprawie.
„Biorąc pod uwagę wcześniejsze deklaracje przewodniczącego, co do konieczności wspierania interesu miasta i mieszkańców poprzez dbanie o dobro finansów publicznych oraz transparentność podejmowanych decyzji, działania pana Henryka Zienkiewicza uznajemy za sprzeczne z tymi deklaracjami, jak również z dobrem Rady Gminy Miasta Płońska. Utracił on nasze zaufanie i w naszym przekonaniu nie może on sprawować zaszczytnej funkcji Przewodniczącego Rady Gminy miasta Płońska”.
Pod wnioskiem podpisali się: Agnieszka Gzylewska, Marcin Kośmider, Wojciech Bluszcz, Barbara Pawłowska, Krzysztof Tucholski, Zygmunt Aleksandrowicz, Magdalena Dobrzyńska, Marcin Uniewski i Marianna Żebrowska.
Wykroczenie urlopowe
Radny Zygmunt Aleksandrowicz przytoczył fragment pisma z serwisu samorządowego z Regionalnej Izby Obrachunkowej. Radni zapytali resort administracji, czy wypłacenie na koniec kadencji burmistrza ekwiwalentu jest zgodne z zapisami kodeksu pracy. W ocenie dr Moniki Latos z Wydziału Prawa i Administracji UW, taka praktyka stanowi wykroczenie przeciwko prawom pracownika. Według dr Latos nieudzielenie burmistrzowi urlopu w naturze, a następnie po wygaśnięciu mandatu wypłacenie za cały niewykorzystany urlop ekwiwalentu, jest nieprawidłowe. Nieudzielenie zaległego urlopu w wyznaczonym terminie stanowi wykroczenie zagrożone karą do 30 tys. zł.
Z kolei zgodnie z odpowiedzią RIO, wypłacenie ekwiwalentu urlopowego w miejsce urlopu udzielonego w postaci płatnego zwolnienia od wykonywania pracy jest dopuszczalne tylko w pewnych sytuacjach. Przepisy prawa przewidują możliwość uniknięcia wypłaty. Pracodawca nie ma obowiązku wypłacenia ekwiwalentu pieniężnego w przypadku, gdy strony stanowią o wykorzystaniu urlopu w czasie pozostawania pracownika w stosunku pracy na podstawie kolejnej umowy o pracę zawartej z tym samym pracodawcą, bezpośrednio po rozwiązaniu lub wygaśnięciu poprzedniej umowy o pracę. Jak zaznaczył Zygmunt Aleksandrowicz, ugoda polega na tym, że obydwie strony z czegoś rezygnują, a w tym przypadku jest to całkowicie jednostronne.
W odpowiedzi Henryk Zienkiewicz oznajmił, że wzorował się na postępowaniu radnego Zygmunta Aleksandrowicza. - Wzorowałem się na pana postępowaniu. Pan wielokrotnie podpisywał panu burmistrzowi wypłatę zaległych urlopów - powiedział postawiony pod ścianą przewodniczący. - Wszystko, co zrobiłem w tej sprawie, zrobiłem zgodnie z prawem. Jeżeli państwo uważacie, że jest to niezgodne z prawem, proszę zaskarżyć to do sądu. Nikt wam tego prawa nie zabrania - powiedział Henryk Zienkiewicz, który w późniejszym wystąpieniu stwierdził, że RIO nie stwierdziła nieprawidłowości przy wypłatach ekwiwalentu.
Radni zauważyli, że jest już po terminie składania ew. apelacji.
Ugoda bezporna prawnie reszta, to walka polityczna
- Swe "działa" w obronie swojego przewodniczacego wyciągnęło też 12 radnych wspierających burmistrza, którzy twierdzą, że podpisanie ugody jest rzeczą bezsporną prawnie, a całe zamieszanie to wynik walki politycznej. - Mając na uwadze działania i logikę dziewiątki radnych należałoby stwierdzić, że przestrzeganie prawa i bezspornych faktów w sprawie, może stanowić przyczynę inicjatywy opozycyjnych burmistrzowi radnych. Na takie działania i taką logikę, a raczej jej brak, nie może być naszej zgody - odczytał pisemną odpowiedź na wniosek radnych opozycji radny Andrzej Kwiatkowski. Poniżej fragment odpowiedzi radnych z drugiej strony samorządowej barykady.
Inicjatywę radnych Zjednoczonej Płońskiej Prawicy odczytujemy za próbę rewanżu w związku z utratą większości w radzie i stanowiska jej przewodniczącego. Skoro ugoda jest zgodna z prawem, a tym samym świadectwo pracy w wersji podpisanej przez Krzysztofa Tucholskiego nie znajduje oparcia w przepisach prawa.
Postępowanie pana przewodniczącego Zienkiewicza należy zaakceptować i nie czynić mu z tego powodu bezpodstawnych zarzutów i zwykłego odgrywania się tylko dlatego, że obecnie pełni on inną funkcję. Żaden przepis prawa nie nakłada na przewodniczącego rady obowiązku informowania rady o podjętych przez przewodniczącego działaniach w tym zakresie. Skoro ugoda sądowa, a także postanowienie Sądu Rejonowego w Ciechanowie w sprawie umorzenia postępowania dotyczącego sprostowania świadectwa pracy nie pozostawiają w sprawie żadnych wątpliwości ani prawnych, ani faktycznych, to dalsze przeciągnie sprawy nie miało sensu. Mogło co najwyżej generować kolejne koszty procesu lub ew. odsetki od należności głównej, co w żaden sposób nie zabezpieczałoby interesów miasta.
Jest to działanie nieuczciwe i nastawione na wywtworzenie presji na przewodniczącym z zamiarem osiągnięcia określonego efektu politycznego.
W podpisie 12 radnych: Andrzej Kwiatkowski, Marek Adamuszewski, Agnieszka Piekarz, Małgorzata Bidas, Alina Braulińska, Maria Ziółkowska, Arkadiusz Barański, Mariusz Prusak, Ewa Piątkowska. Małgorzata Adamska-Jasińska, Henryk Zienkiewicz i Grzegorz Przedpełski.
Na zdjęciu radni z ugrupowania wspierającego burmistrza podczas obrad samorządu miejskiego 21 kwietniaDorabianie legendy
Głos zabrał burmistrz Andrzej Pietrasik. - Szukanie całej otoczki, etyki, moralności zadęcie etc., to dorabianie legendy do prostego zdarzenia - powiedział burmistrz. - Sąd wskazał, kto złamał prawo. Prawo złamał pan Krzysztof Tucholski, nieprawidłowo wystawiając świadectwo pracy. Jest to zawarte w ugodzie – jak powinno wyglądać świadectwo pracy, a jak nie powinno wyglądać - mówił Andrzej Pietrasik.
- Sąd to jednoznacznie napisał. Świadectwo pracy było wystawione niewłaściwie, niezgodnie z obowiązującymi przepisami. Państwo zmuszacie mnie i mówicie o moralności, o etyce. Ja czekałem 20 miesięcy na moje świadectwo pracy. Kto z państwa czekał tyle na swoje świadectwo? Zmusił mnie pan do pójścia do sądu, bym mógł dostać świadectwo pracy i rozliczyć kadencję po półtora roku pracy w nowej kadencji. Sąd stwierdził wadliwie wystawione świadectwo pracy, które jest skodyfikowane, a pan ręcznie dopisał sobie, co pan chciał. Naruszył pan prawo. Źle pan wystawił świadectwo pracy. Dlaczego pan Zygmunt Aleksandrowicz i pan Jerzy Krajewski i Jolanta Mikołajewska będąc przewodniczącymi wystawili dobrze świadectwa pracy? - pytał byłego przewodniczącego burmistrz.
W odpowiedzi Krzysztof Tucholski zapytał: Proszę mi wskazać, gdzie sąd napisał w uzasadnieniu, że złamałem prawo. - To jest szczyt z pana strony, że pan jako burmistrz pozywa własnych mieszkańców - odpowiadał były przewodniczący. - Nie chodziło o sprostowanie świadectwa pracy. Druga sprawa, świadectwo podpisane dostał pan ode mnie w lutym, tylko że panu nie odpowiadał zapis, który uniemożliwiał wypłatę ekwiwalentu. Mówmy sobie prawdę - powiedział były szef rady.
- W 1998 r. 60 dni niewykorzystanego urlopu – wypłata ekwiwalentu, w 2006 r. 46 dni – wypłata ekwiwalentu, w 2010 r. 50 dni niewykorzystane – wypłata ekwiwalentu. Kto tu sobie kpi z prawa? I pan i osoba, która była za to odpowiedzialna. Czy pan nie jest świadomy tego, że ma pan wykorzystać urlop w odpowiednim terminie? Jest pan świadomy, tyle że później pan nie dostałby ekwiwalentu. Niech pan sobie przeliczy, ile z miejskich pieniędzy zostało panu wypłacone za to, że pan nie przestrzegał prawa - stwierdził Krzysztof Tucholski.
Burmistrz odpowiedział, że pozwał swojego pracodawcę, przewodniczącego Krzysztofa Tucholskiego. - Przewodniczący w dwóch przypadkach jest moim pracodawcą, kiedy podpisuje mi wynagrodzenie i świadectwo pracy. Ja nie pozwałem urzędu miasta ani społeczeństwa Płońska. Co pan za bajki opowiada? Pozwałem przewodniczącego rady. Niech pan się liczy ze słowami, panie Tucholski. Sąd doskonale wiedział, ile mam zaległego urlopu z poszczególnych lat. Czy sad się do tego odniósł? Mnie tylko o to chodziło, aby pan mnie traktował zgodnie z prawem i wypełnił świadectwo pracy tak, jak nakazuje ustawa - powiedział burmistrz zwracając się do prawników, aby zabrali głos i potwierdzili jego słowa.
Urząd miasta to nie mieszkańcy
Po raz kolejny radny Tucholski powtórzył, że to nie on był pozwany do sądu, tylko urząd miasta i wszyscy mieszkańcy, ponieważ budżet jest budżetem wszystkich płońszczan. - To nie jest państwa własność - dodał. Z kolei wiceburmistrz Teresa Kozera stwierdziła, że urząd miasta to nie mieszkańcy.
Nie ma takiego przepisu
Poniżej fragment pisemnego oświadczenia przewodniczącego Henryka Zienkiewicza
„Zawarta przeze mnie ugoda przed Sądem Rejonowym w Ciechanowie 15 marca 2016 r. w sprawie sprostowania świadectwa pracy Andrzeja Pietrasika, burmistrza miasta Płońska, jest zgodna z prawem, co przyznają w treści uzasadnienia uchwały sami zainteresowani.
Radni Zjednoczonej Płońskiej Prawicy stwierdzają, cyt. „Nie budzi również wątpliwości decyzja sądu co do zawarcia ugody, gdyż wspomnieć należy, że sąd na każdym etapie postępowania winien do takiej ugody dążyć, zachęcając strony sporu do jej zawarcia. Z tego punktu widzenia samą ugodę i procedurę jej zawarcia uznać należy za właściwą, zgodną z prawem i prawomocną”. Koniec cytatu.
Radni ZPP w swoim uzasadnieniu nie wskazują przepisu obowiązującego prawa, który by zakazywał wypłacania ekwiwalentu za niewykorzystany urlop burmistrza, wójta, czy prezydenta. Gdyby sąd pracy w Ciechanowie uznał, że przepisy prawa są po stronie wniosku pana Tucholskiego, to nie dopuściłby do podpisania ugody i tej ugody by nie zawarł.
Pozostałe argumenty w uzasadnieniu projektu uchwały w świetle powyższych stwierdzeń tracą swoje znaczenie, ponieważ mają charakter faktyczny, a nie prawny. Są konsekwencją pozostawania radnych, którzy podpisali ten projekt uchwały, w permanentnej opozycji do burmistrza i jego działań na początku obecnej kadencji rady.
Jako przewodniczący rady zawierając ugodę kierowałem się moją najlepszą wiedzą i przepisami prawa, a nie osobistymi sympatiami, czy antypatiami do burmistrza, bo to właśnie te elementy odgrywały do tej pory zasadniczą rolę w sprawie i nie pozwalały jej zakończyć przez blisko półtora roku z powodu działania mojego poprzednika pana Krzysztofa Tucholskiego”.
Pan Pietrasik to nie miasto i mieszkańcy
Po raz kolejny głos zabrał były przewodniczący, który przypomniał obecnemu szefowi rady, że gdy obejmował stanowisko mówił, iż będzie pracował na rzecz miasta i mieszkańców. - Panu się coś pomyliło, bo pan Pietrasik, to nie jest miasto i mieszkańcy. Widzimy, że pan pracuje bardziej na pana Pietrasika niż na mieszkańców - stwierdził ostentacyjnie opozycyjny radny, dodając, że dowodem na takie działanie jest to, że zagłosował przeciw wszystkim wnioskom, które wcześniej sam razem z opozycją opracowywał.
Przewodniczący odpowiedział mu, że bierze wszystko na swoje barki. Dodał także, że skoro uważał, iż przyznanie ekwiwalentu jest łamaniem prawa, to ma święty obowiązek głosić organom ścigania. Przewodniczący stwierdził także, że wielokrotnie będąc w opozycyjnym ugrupowaniu zwracał się do radnych o rozwagę i dążenie do porozumienia, a jego spostrzeżenia podzielała część radnych. - Natomiast Krzysztof Tucholski twardo i niezłomnie stał przy swoim - ocenił Henryk Zienkiewicz.
Ostatecznie w głosowaniu tajnym uchwała i wniosek o odwołanie przewodniczącego Henryka Zienkiewicza upadła przewidywalną różnicą głosów: opozycja 9, ugrupowanie burmistrza 12.
Komisja skrutacyjna przed głosowaniem tajnym wniosku o odwołanie przewodniczącego Henryka Zienkiewicza na zakończenie ponad 5-godzinnej sesji. Od lewej opozycyjna radna Magdalena Dobrzyńska oraz dwoje radnych z klubów wspierających burmistrza: Andrzej Kwiatkowski i Małgorzata Adamska-Jasińska.Tekst/fot. (DK)
Na zdjęciu tytułowym sesja rady miejskiej 21 kwietnia – stoją: burmistrz Andrzej Pietrasik i przewodniczący Henryk Zienkiewicz. Na pierwszym planie radni opozycji.