Badacz płońskiej przeszłości tym razem odkrył kulisy współpracy z urzędem miejskim. Podczas obrad samorządu doszło do eskalacji konfliktu między burmistrzem a od lat działającym w Płońsku archeologiem Markiem Gierlachem.
- Chciałbym w obecności pana burmistrza wyjaśnić pewne „zacięcia" i pewne niemiłe dla mnie sytuacje - powiedział archeolog Marek Gierlach podczas obrad płońskiego samorządu 21 stycznia. - Moja umowa z urzędem miasta wygasła w związku z tym jestem państwu winien wyjaśnienia - rozpoczął swoje wystąpienie przy okazji jak zawsze ciekawej prezentacji etapów badań archeologicznych, związany z Płońskiem archeolog.
Jako osoba zatrudniona przez urząd miejski Marek Gierlach miał żal do burmistrza, który, jak przyznał dla miasta i dla niego samego zrobił bardzo dużo, ale nie może być tak, że jest sztorcowany i stawiany na baczność u wiceburmistrz Terey Kozery. Jednym słowem, jak przyznał: „Doświadczam gestów, jak to się ładnie w dyplomacji mówi, nieprzyjaznych mojej osobie i jest mi bardzo, bardzo przykro. Zostałem sponiewierany".
Ta sytuacja trwa od lata zeszłego roku, od czasu gdy Marek Gierlach podjął temat niezabytkowej figurki na skwerku przy ul. 19-go Stycznia. - jestem zawsze lojalny wobec moich szefów, ale nie nawykłem do tego, żeby ktoś mi mówił: masz się spotkać z tym, z tamtym ci nie wolno, z tamtym rozmawiaj, a z tym nie - mówił archeolog.
Marek Gierlach miał także żal, że burmistrz nie zaprosił go na wigilię w ratuszu i na 25-lecie samorządu terytorialnego. - Mnie nie chodzi o blaszki. Nie lubię dyplomów. Nie lubię odznaczeń. Ja nie wchodzę nie zaproszony - powiedział badacz przeszłości Płońska.
Do tego wszystkiego odniósł się burmistrz Andrzej Pietrasik. - Nie będę wchodził w polemikę z panem Markiem Gierlachem. Zrobił mi pan olbrzymią przykrość i powiedział pan wiele nieprawdy - mówił burmistrz. - Jest mi także bardzo przykro, że za każdym razem, kiedy pan tu przychodził jako mój pracownik, z którym miałem podpisaną umowę o pracę nie uzgadniał pan ze mną pewnych spraw, a pan przewodniczący nie uzgadniał ze mną listy gości. Przez 20 lat nie zdarzyło się, żeby na sesji rady przeciwko mnie występował mój pracownik. Widocznie za mało dla pana zrobiłem. Dziękuję panu za wystąpienie. Nie będę się tłumaczył. Zostawiam to Panu Bogu - powiedział burmistrz.
Marek Gierlach odpowiedział, że nie mógł się niczego innego spodziewać. - Mam podpisaną umowę o dzieło. Otóż z tego urzędu wychodzą inne rzeczy. To wszystko o czym mówiliśmy, to są drobne „uszczypnięcia". Z tego urzędu wychodzą informacje, że kradnę zabytki, a to już proszę państwa, (zwracam się do wszystkich, którzy mnie znają) w mojej sytuacji brzmi złowrogo. Jeżeli ktoś ma wiadomość, że ukradłem zabytki, to tam za rogiem jest prokuratura. Gdyby nie ta informacje, w ogóle by mnie tutaj nie było. Żeby bała jasność, te wykopaliska są warte może półtora, 2 tys. zł. Historycznie i artystycznie są to wartościowe rzeczy, ale nie materialnie - wyznał Marek Gierlach.
Na zakończenie burmistrz oświadczył, że złoży szczegółowe informacje na piśmie odnośnie tego, co wykonał Marek Gierlach, w jakich warunkach i ile naprawdę kosztowały nas wykopaliska. - Nie są to kwoty, o których mówił Marek Gierlach - oświadczył Andrzej Pietrasik.
tekst/fot. (DK)
Na zdjęciach: Archeolog Marek Gierlach vs burmistrz Andrzej Pietrasik podczas obrad samorządu miejskiego, w czwartek 21 stycznia.