O tym jak niebezpieczny potrafi być łoś, który wtargnie na jednię przekonała się 33-letnia warszawianka, która wieczorem prowadząc samochód zderzyła się z największym przedstawicielem płowej zwierzyny w Polsce na krajowej „siódemce" w Załuskach.
W niedzielę wieczorem na trasie nr 7 (z Warszawy do Płońska) w miejscowości Załuski doszło do zderzenia osobowego bmw z łosiem. Bmw kierowała 33-letnia warszawianka (trzeźwa). W wyniku zderzenia kobieta doznała ogólnych potłuczeń ciała i została przewieziona do szpitala. Zwierze nie przeżyło zderzenia z pojazdem.
To drugi odnotowany ostatnio przez płońską policję wypadek z udziałem leśnej zwierzyny. Poprzedni miał miejsce w listopadzie br. Do szpitala trafiły 4 osoby. Sprawcą wypadku był dzik.
Przy drogach, na które mogą wbiegać leśne zwierzęta, stoją znaki ostrzegawcze: żółty trójkąt z czarnym obrazkiem zwierzęcia. Kierowcy w większości bagatelizują ostrzeżenie. Skutki zderzenia np. z 300 - 400-kilogramowym łosiem mogą być dotkliwe nie tylko dla pojazdu, ale także dla kierowców i pasażerów. Do tego w większości przypadków nie mamy co liczyć na odszkodowanie.
Trzeba pamiętać także, że kierowców, którzy uciekną z miejsca potrącenia i zostawią ranne, cierpiące zwierzę czeka kara - aresztu lub grzywny. Sąd może także orzec do 1 tys. złotych na cele charytatywne.
W okolicach zalesionych lub gdzie pobocza drogi porośnięte są wysoką trawą należy więc jeździć ostrożnie. Uwaga - gdy przed naszym samochodem w pewnej odległości na jezdnię wbiegnie sarna, należy zwolnić i jechać bardzo powoli. Często po kolei, pojedynczo przebiegają następne zwierzęta ze stada.
Na podst. info. KPP w Płońsku, poranny.pl (DK)
Zdjęcie ilustracyjne wprost.pl/montaż plonsk24.pl