Coraz głośniej w krajowych mediach słychać o pomyśle PiS na nowy podział administracyjny kraju. Zaczęło się od deklaracji Jarosława Kaczyńskiego o konieczności utworzenia województwa koszalińskiego. Sprawę nowego podziału kontynuuje radny mazowiecki Maciej Wąsik i proponuje podzielić Mazowsze na dwie jednostki administracyjne - woj. warszawskie i woj. mazowieckie ze stolicą w Płocku.
Okazuje się, że Prawo i Sprawiedliwość jest już raczej zdecydowane na wprowadzenie nowego podziału administracyjnego kraju, w przypadku przejęcia władzy. O ile w sprawie stworzenia województwa koszalińskiego niezbyt mocno słychać głosy sprzeciwu, to już pomysł na podział Mazowsza wywołał komentarze, spory i kłótnie, nawet w samym PiS.
Kwestię podziału Mazowsza wprowadził do debaty publicznej radny wojewódzki Maciej Wąski, który ubiega się o mandat posła z okręgu płocko-ciechanowskiego. Biorąc pod uwagę sondaże oraz specyfikę wyborczą tego okręgu, radny Wąsik może być prawie pewny uzyskania mandatu poselskiego, więc pomysł będzie miał przy Wiejskiej głośnego rzecznika sprawy. Skoro jednak Wąsika w tym zamyśle popiera również poseł Wojciech Jasiński (otwierający listę PiS w płocko-ciechanowskim) to można powiedzieć, że sprawa forsowania podziału jest przesądzona. Potwierdził to na spotkaniu z warszawiakami prezes Jarosław Kaczyński.
Maciej Wąsik podkreśla, że wydzielenie województwa warszawskiego z Mazowsza jest celowe i sprawiedliwe, ponieważ statystyki stołeczne zawyżały wskaźniki całego dużego regionu. Chodzi głównie o wartość PKB, średniego dochodu, bezrobocia, kwoty pieniędzy unijnych per capita i innych statystycznych klasyfikacji branych pod uwagę w regulacjach unijnych i krajowych. Ważnym argumentem jest fakt, że dzięki podziałowi - jak mówią zwolennicy - Mazowsze bez Warszawy odetchnie finansowo, gdyż odpadnie problem płacenia tzw. janosikowego. Podział ma też z korzyścią odbić się na ilości pieniędzy infrastrukturalnych z funduszy UE, bo Warszawa już nie mogłaby z nich skorzystać, więc w całości trafiałby do nowego woj. mazowieckiego.
Warszawiacy wiedząc, co to oznacza dla stolicy, niespecjalnie entuzjazmują się projektem, więc politycy PiS obiecują równoważenie strat z budżetu państwa. W nowych strukturach Warszawa nie mogłaby bowiem budować metra i arterii komunikacyjnych bez funduszy strukturalnych, z kolei musiałaby zapłacić podwójne janosikowe - jako stolica i miasto na prawach powiatu. Jeśli do tego dojdzie znaczne podniesienie kwoty wolnej od podatku, to szybko zasobna i rozwijająca się dotąd stolica może popaść w stagnację.
Pomysł PiS na „rozbiór Mazowsza" był dyskutowany na ostatnim posiedzeniu sejmiku mazowieckiego, jednak współrządząca województwem PO nie z zyskała większości głosów za stanowiskiem wyrażającym sprzeciw wobec tej koncepcji.
Marszałek Adam Struzik, przeciwny pomysłowi, twierdzi, że nierówności na Mazowszu to problem statystyczny, gdyż unia dotąd nie chciała się zgodzić na podwójny przelicznik - odrębny dla aglomeracji i dla reszty regionu - co bardzo istotne przy ustalaniu kwot pieniędzy na fundusze strukturalne. Mazowsze ma ponownie wystąpić z wnioskiem o rozdział statystyczny.
Jeśli zaś chodzi o fundusze przydzielone Mazowszu na lata 2013-2020, to są one już podzielone i tych decyzji zmienić nie można - mówił marszałek Struzik.
Z kolei obecny minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki nie wyklucza, że wprowadzenie nowego podziału administracyjnego jest formalnie możliwe, choć również sądzi, że już przyjęte rozdzielanie funduszy strukturalnych możliwe nie jest.
Politycy PiS zapewniają, że nowy podział administracyjny kraju będzie prowadzony w oparciu o konsultacje społeczne, ale trudno się spodziewać rezygnacji z koncepcji, skoro ostateczne narzędzia do takiego działania są w rękach władz centralnych, a tu PiS spodziewa się pełnego sukcesu.
Skoro więc politycy PiS sygnalizują, że w sprawie m.in. podziału Mazowsza klamka zapadła, pora na boje o podział wpływów. Obecnie trwa spór pomiędzy zwolennikami ustawienia stolicy nowego Mazowsza w Płocku a tymi, którzy chcą, by siedziba władz był Radom. Na czele grupy „płockiej" stoi radny Maciej Wąsik, „radomian" reprezentuje poseł Marek Suski.
„Płoccy" argumentują, iż to u nich jest siła gospodarcza regionu, bo w Płocku właśnie istnieje bardzo silny Orlen, z kolei „radomscy" mówią o przemyśle zbrojeniowym oraz już istniejącej tam m.in. komendzie wojewódzkiej Policji.
Być może ten spór będzie szybko przecięty, gdyż w jednym mieście może urzędować wojewoda, a w drugim marszałek z sejmikiem. Bo jak podkreślają politycy PO i PiS, pomysł Jarosława Kaczyńskiego na nowy podział administracyjny jest pretekstem do skrócenia kadencji i zorganizowania nowych wyborów samorządowych do sejmików na terenie całego kraju.
Płońsk na brzegu aglomeracji - komentarz
Temat typowo regionalny i lokalny przedarł się jednak w tej kampanii wyborczej, choć niekoniecznie w najlepszej formie. Nowy podział administracyjny może wywołać spore niezadowolenie różnych lokalnych środowisk, co widać już w Warszawie, Płocku i Radomiu. Są jednak takie miasta jak Płońsk, które teraz w tej grze mapą nie znaczą nic, bo ich na mapach polityków nie ma. Szkoda.
Gdyby mnie ktoś spytał, nie chcę ani do Płocka, ani do Radomia - z całym szacunkiem, bo chcę do Warszawy. Nie snobizm tam bowiem pcha płońszczan, ale praktyka, pragmatyzm i wieloletnie utrwalone tradycje prywatne i zawodowe.
Już praktycznie jesteśmy częścią szerokiej aglomeracji stołecznej i to tu osiedla się wiele osób na stałe zawodowo związanych z Warszawą, które u nas jednak płacą sowite podatki. Z kolei tłumy płońszczan stąd co dzień ruszają do pracy w Warszawie. Każda zmiana prowadzona w ferworze kampanii i z dodatkowymi podtekstami może w takim właśnie jak Płońsk środowisku wiele zaburzyć, a miasto może stracić.
Proponowany podział przypomina mi także milicyjny szlaban za Płońskiem w czasie stanu wojennego, bo w ten sposób sztucznie oddzielono płońszczan od miejsca ich stałych wyjazdów do pracy, na zakupy, do teatru, na uczelnię. Dziś szlabanem może być wpis w dowodzie. Przejechać można, ale jakoś inaczej...
Płońskie ciążenie ku Warszawie ma swoją długą i bogatą historię. Warto przypomnieć, że w 1975 r. przy tworzeniu nowych 49 województw Mława biła się z Ciechanowem o siedzibę województwa, ale to Płońsk chciał do Warszawy. Dziś, uważam, jest podobnie - Radom wadzi się z Płockiem, a płońszczanie jak zawsze chcą na południe. Tak się działo od zawsze.
Co do wielkich zysków z podziału Mazowsza mam wątpliwości - w przeciwieństwie do autorów pomysłu. Nie bardzo wierzę, że budżet unijny po 2020 będzie taki hojny jak obecnie. Może się ten nowy twór administracyjny nie utrzymać, nie mówiąc o obiecywanym rozwoju, bo już dziś widać, że UE czekają inne zadania, o ile czeka ją w ogóle dobra przyszłość.
Stolica i region stołeczny za to dalej ma przyszłość przed sobą. Nawet jeśli po podziale popadnie w okresowe problemy. Można też pamiętać, że dziś wyrysowany mały region stołeczny będzie potrzebował przestrzeni rozwojowych, firmy i ludzie stamtąd nie uciekną do „nowego Mazowsza", prędzej odwrotnie.
Dlatego zamiast wodzić palcem po mapie i przypisywać ludzi do jednostek administracyjnych, dajcie się nam wypowiedzieć. Czemu w Płońsku i okolicy ma nie być referendum, czy chcemy tu czy tam? Podziały i decyzje odgórne w tak ważnych sprawach przeczą istocie demokracji i samorządności, więc najpierw nas spytajcie.
Piotr Kaniewski
Fot. Piotr Augustyniak (Agencja Gazeta) - Maciej Wąsik podczas konferencji prasowej w Płocku