Gdyby sprawa nie dotyczyła zdrowia i życia pacjentów oraz pracy dla ponad pół tysiąca ludzi, to o zamieszaniu wokół szpitala powiatowego w Płońsku można by pisać kąśliwe felietony. Problem jednak jest głębszy, bo obok spraw wynikających z zarządzania placówką, realiów polskiego wadliwego systemu ochrony zdrowia i finansowania go, pojawiły się ostatnio wątki personalne.
Na razie powstały spór można nazwać potyczką obecnego dyrektora Józefa Świerczka ze swoim poprzednikiem i obecnym radnym wojewódzkim Pawłem Obermeyerem. Nie można jednak wykluczyć dalszego napięcia, ponieważ obaj lekarze i menedżerowie mówią o płońskim szpitalu jakby w dwóch odmiennych językach - Józef Świerczek chce zrównoważenia budżetu w obrębie już prowadzonej przez szpital działalności, a nawet jej częściowym okrojeniem; z kolei Paweł Obermeyer proponuje „ucieczkę do przodu", czyli dalszy rozwój z pozyskaniem pieniędzy zewnętrznych.
Szmery w sercu
Ostatnio głównym tematem reorganizacji w szpitalu jest zamiar stworzenia oddziału internistycznego o profilu kardiologicznym, jaki Radzie Społecznej SPZOZ w Płońsku i zarządowi powiatu przedstawił dyrektor Józef Świerczek. Rada na pierwszym swoim posiedzeniu wniosku nie poparła i odsunęła jego rozpatrywanie na kolejne posiedzenia. Z kolei zarząd jest propozycji przychylny, nawet jeśli sprzeciw wobec pomysłu wyraził ordynator jeszcze istniejącej kardiologii.
„Oczywiście dla pana dr Krąpa wygodnie jest zarządzać małym oddziałem. Ja jednak patrzę perspektywicznie i brak tej zmiany może się w przyszłości negatywnie odbić na funkcjonowaniu Szpitala" - ocenił sprzeciw ordynatora dyrektor szpitala 27 marca w obszernym piśmie do starosty, przewodniczącego rady powiatu i przewodniczącego rady społecznej.
Zamiar utworzenia nowego oddziału Józef Świerczek motywuje względami logistycznymi i medycznymi. Dyrektor dowodzi, iż w nowej formule lepiej będzie zorganizowana praca pielęgniarek - zwłaszcza na dyżurach popołudniowych i nocnych w budynkach A i B, a także blisko będzie gabinet zabiegowy, kuchnia i pomieszczenie socjalne.
Obecnie jest tak, że oddział kardiologiczny i część internistycznego znajduje się w budynku A, gdzie są miejsca dla 38 pacjentów łącznie (16 plus 5 tzw. „R" na kardiologii), natomiast w budynku B są 44 łóżka internistyczne.
Z kolei w kwestiach medycznych dyrektor Świerczek wyjaśnia, iż procedury kardiologii i interny są te same i nie ma obawy, że w przypadku połączenia oddziałów coś się w tej sprawie zmieni. Płoński szpital jest jednym z zaledwie pięciu (na 42) placówek powiatowych (poza Warszawą), gdzie istnieją odziały kariologiczne. Ale - pisze dyrektor „ wszystkie szpitale powiatowe będą musiały diagnozować i leczyć pacjentów nie mając w większości oddziałów kardiologicznych".
Józef Świerczek pisze również, że skoro w Płocku, Ciechanowie i w Szpitalu Bielańskim powstały oddziały hemodynamiki, to znaczenie płońskiego oddziału znacznie spadło, poza tym wymogi NFZ zwiększają koszty istnienia takiego oddziału, ale nie przekłada się to na efekty. Dyrektor zaznacza, że zgodnie z wymogiem płatnika ma obowiązek zatrudniania dwóch kardiologów, ale że płońska średnia wieku obu lekarzy wynosi 69 lat (tego dyrektor nie rozwija), a dodatkowo do wykonywania ech serca musiał zatrudnić trzecią osobę. Dyrektor nie przypuszcza także, by do Płońska chcieli przyjeżdżać kardiolodzy z Warszawy, skoro mieliby wykonywać te same procedury, co na oddziale wewnętrznym.
Z kolei obawa dyrektora, że nie będzie w stanie utrzymać zatrudnienia przynajmniej dwóch wymaganych przez NFZ kardiologów, może być bardzo ważnym argumentem dla forsowania idei łączenia oddziałów. „W przypadku braku chociaż jednego z zatrudnionych kardiologów NFZ może wypowiedzieć umowę i wtedy płoński szpital wraz z personelem oddziału kardiologicznego zostaje na lodzie" - wyłuszcza, jak się wydaje, zasadniczy argument dyrektor płońskiego szpitala.
Przyjadą? Oczywiście!
Z treścią pisma Józefa Świerczka polemizował jego poprzednik na stanowisku dyrektora płońskiego szpitala Paweł Obermeyer. Na konferencji prasowej zwołanej w wynajętej sali płońskiego ratusza były dyrektor zauważył, iż podstawowym problemem w obecnej sytuacji polskiego lecznictwa jest likwidowanie czegokolwiek.
- To zasadniczy problem zwłaszcza placówek publicznych, bo straty są nie do odrobienia. Zgadzam się z panem dyrektorem, że medycyna poszła do przodu, co mi wytyka w swoim piśmie - komentował Obermeyer. - Wiem, że poszła do przodu, dlatego jestem przeciw likwidacji kardiologii w Płońsku. Nie oponuję jednak ze względów sentymentalnych, ale właśnie dlatego, iż obserwuję sytuację na rynku medycznym i widzę możliwość rozwoju a nie zamykania płońskiej kardiologii.
- Naprawdę w czasie trzech miesięcy można w naszym szpitalu stworzyć kardiologię z hemodynamiką i tu na miejscu leczyć pacjentów, których obecnie trzeba transportować do innych szpitali. Dodam tylko, że koszt tego przedsięwzięcia wyniósłby mniej więcej tyle, ile dyrekcja planuje wydać na rewitalizację parku przy szpitalu, czyli 800 tys. - 1 ml zł - powiedział Paweł Obermeyer.
Wedle oceny sytuacji przedstawionej przez Pawła Obermeyera nie byłoby również kłopotu ze zorganizowaniem szerszego zespołu kardiologicznego w przypadku zastosowania procedur inwazyjnych.
- Nie ma powodu, by rzeczywistość widzieć tak czarno, jak pan dyrektor Świerczek, bo są lekarze z tego obszaru gotowi do współpracy, także kształcenia nowych kadr kardiologicznych. Jednocześnie nie rozumiem celu wytykanie dwóm płońskim lekarzom z kardiologii, że ich średnia wieku wynosi 69 lat. Sądzę, że średnia dyrekcji szpitala dużo niższa nie jest, więc odbieram ten fragment listu pana Świerczka jako deprecjonujący lekarzy, co jest dla mnie niezrozumiałe i osobiście przykre - zaznaczył Obermeyer.
W czasie konferencji prasowej 7 kwietnia były dyrektor płońskiego szpitala i aktualny radny wojewódzki kilkukrotnie podkreślił, iż jego zdaniem likwidacja oddziału w czasie zmniejszania się kwot kontraktów jest działaniem zbyt pasywnym.
- Czemu nie zadajemy sobie takiego trudu jak 5, 10 czy 15 lat temu, aby nasz szpital rozwijać a nie tylko tłumaczyć, jak w przypadku kardiologii, że skoro w Płocku czy Ciechanowie jest hemodynamika, to my już się o to starać nie powinniśmy? Czemu nie ma takiego spojrzenia, że skoro placówkom prywatnym opłaca się zbierać z rynku wszelkie możliwe usługi medyczne, to nam również powinno się to kalkulować? I jest jeszcze kardynalny problem: w całej tej publicznej już dyskusji o sytuacji w szpitalu, która trwa od połowy listopada, nie pada słowo pacjent. W kółko tylko słyszymy argumenty finansowe, proceduralne, ataki osobiste. A przecież trzeba sobie zdać głównie sprawę z tego, że każda likwidacja oddziału lub poradni wpływa na ograniczenie ilości świadczeń oraz ich dostępność dla pacjentów. Dlatego wypowiadam się zdecydowanie przeciw pomysłom likwidacyjnym. Trzeba szukać innych rozwiązań - zaznaczał Paweł Obermeyer.
Leśna Góra czy...
Prawdziwe szpitalne qui pro quo w sensie niezrozumienia intencji obrazuje komentarz dyrektora Józefa Świerczka (zawarty w piśmie z 27 marca) a odnoszący się do wypowiedzi radnego Pawła Obermeyera przedstawionej na radzie społecznej i na sesji powiatowej. Wtedy Paweł Obermeyer stwierdził, że koniecznie już teraz należy opracować projekt - plan rozwijania działalności medycznej szpitala w oparciu o badania naukowe i fundusze z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego oraz agend rządowych.
Tak ten pomysł komentował dyrektor Józef Świerczek: „ Pozwolę sobie jeszcze wrócić do wystąpienia dr Pawła Obermeyera o możliwości pozyskania pieniędzy z programów naukowych. Ciekawi mnie bardzo, jakie to miałyby być programy, jakie konkretnie pieniądze, kiedy mogłyby się pojawić i kto miałby to realizować. Zespół lekarzy i pielęgniarek jest już tak mocno obciążony pracą, że nawet pojawienie się lekarzy stażystów, czy odbywających praktyki pielęgniarek, wywołuje niechęć, gdyż wymaga poświęcenia dużej ilości czasu i opieki."
- Teraz mamy kluczowy moment na to, żeby pieniądze z budżetu unijnego, ostatnia tak duża transza, zostały przeznaczone na coś, co będzie służyło bezpośrednio rozwojowi na lata w przód. Skoro więc pośród priorytetów mamy wszelkie działania innowacyjne, to jak najbardziej mieszczą się w tym różnorodne projekty medyczne, badania naukowe i kliniczne, służące nauce i przede wszystkim pacjentom. Widzę możliwość współpracy płońskiego szpitala z instytutami medycznymi oraz przedsiębiorstwami z tej branży i to chciałem zasygnalizować radnym, dyrekcji szpitala oraz władzom powiatu. To są prawdziwe możliwości rozwijania własnej działalności na rzecz pacjenta i kształcenia kadry, a także pozyskiwania pieniędzy. Jak widać spotyka mnie za to kpina - tak Paweł Obermeyer komentował fragment pisma Józefa Świerczka.
- Nie wiem, jakie jest wyobrażenie pana dyrektora o działalności naukowej i badaniach innowacyjnych, ale nie wykonują tego - z całym szacunkiem - stażyści czy pielęgniarki na praktykach. Szkoda, że także w tej sprawie nie potrafimy się porozumieć - skwitował komentarz dyrektora szpitala Paweł Obermeyer.
Kto i gdzie może bywać
Dyrektor Jozef Świerczek w piśmie do Andrzeja Stolpy- starosty, Jana Mączewskiego - przewodniczącego rady powiatu oraz Pawła Koperskiego - przewodniczącego rady społecznej szpitala wyraził zdziwienie obecnością radnego wojewódzkiego na posiedzeniu rady szpitala oraz rady powiatu. „Tym bardziej, że nikt z Panów nie zapraszał pana Doktora" - napisał dyrektor Świerczek.
- Przed posiedzeniem rady społecznej rozmawiałem o tym z jej przewodniczącym. Natomiast na radę powiatu nie dość, że otrzymałem zaproszenie jako radny sejmiku, to jeszcze mam do tego prawo jak każdy mieszkaniec powiatu - wyjaśniał Obermeyer na swojej konferencji prasowej.
- Natomiast nie zgadzam się z zarzutami, iż negatywnie oceniam działalność szpitala, co pisze pan Świerczek. Takie słowa z moich ust nie padły. Natomiast negatywnie oceniam zamiary likwidowania oddziałów i ograniczania dostępu do świadczeń w szpitalu powiatowym oraz jego jednostkach, np. rehabilitacji w Raciążu - przedstawiał swoje argumenty były dyrektor.
- To ja mogę powiedzieć, że jestem zdziwiony takim atakiem na mnie. Zastanawiam się, gdzie się podziała dobra atmosfera wokół szpitala, jaką przez lata tworzyliśmy. Na rzecz publicznej placówki udało się stworzyć porozumienie wielu środowisk, była współpraca, korzystał na tym szpital i pacjenci - wyliczał Obermeyer.
Były dyrektor powiedział na swojej konferencji prasowej, że odbył również spotkanie ze starostą, skarbnikiem powiatu oraz do niedawna zastępca dyrektora szpitala. - To było spotkanie na zaproszenie pana starosty i miało dotyczyć sytuacji w szpitalu i możliwości wprowadzania planu naprawczego. Zapytałem na początku, czy wie o tym dyrektor Świerczek, który wtedy przebywał na zwolnieniu lekarskim albo na urlopie. Uważałem ,że muszę to wiedzieć, bo byłoby nieelegancko rozmawiać o firmie bez wiedzy jej szefa - opisywał okoliczności Paweł Obermeyer.
- I to było jedynie spotkanie, bo już więcej zaproszony nie byłem - dodał radny Obermeyer.
„Kwity" na Obermeyera
Dyrektor Józef Świerczek w obszernym piśmie z 27 marca zaprezentował również zestawienia tabelaryczne i opisowe porównujące stan medyczny szpitala z roku 2006 do roku 2014. To uzasadnia twierdzenia dyrektora Józefa Świerczka przytoczone na początku - medycyna rzeczywiście poszła do przodu, a obrazują to podane liczby. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że wartości te rosły sukcesywnie od 2001 r., kiedy na szeroką skalę wprowadzono program rozbudowy i modernizacji szpitala a nie wzrastały jedynie w czasie pełnienia funkcji przez obecnego dyrektora.
Nieco inaczej wyglądają zestawienia finansowe, które obecnie są dużo bardziej korzystne niż te sprzed lat ośmiu lub dziesięciu.
- Już kiedy obejmowałem funkcje w 2001 r. nad szpitalem „wisiały" poważne zobowiązania z tytułu trzynastej pensji, a zaraz potem obligatoryjna wypłata kwot z tytułu „ustawy 203" i późniejszej „ ustawy 313". Wtedy rada powiatu podjęła decyzję o zaciągnięciu kredytów przez szpital, ale potem nastąpiły zwroty tych kosztów, m.in. poprzez orzeczenia i wyroki sądów. Ponadto otrzymaliśmy wypłaty z tytułu nadwykonań, a były to kwoty łącznie kilku milionów złotych. Dlatego zastosowanie takiego porównania oczywiście może jakąś tezę uzasadnić, ale nie oddaje prawdy o finansach szpitala z czasów mojego nim zarządzania. Poza tym proszę jeszcze wziąć pod uwagę fakt, iż dopiero po roku 2007 szeroko popłynęły pieniądze na inwestycje - wyjaśniał Obermeyer.
Dla wsparcia własnej tezy dyrektor Józef Świerczek posłużył się krótkim fragmentem z wniosków po badaniu bilansu szpitala za rok 2006. Biegły konkluduje, co dyrektor wytłuścił, iż w badaniu stwierdzono istotne naruszenie obowiązujących przepisów wpływających na sprawozdanie finansowe w zakresie ewidencji księgowej. Chodziło o m.in. wystawianie not korygujących, brak dekretacji pism, , brak tworzenia automatycznych potwierdzeń sald oraz wezwań do zapłaty. - W każdym piśmie po badaniu bilansu są przede wszystkim wytykane błędy oraz działy i procedury do poprawienia. Jednocześnie wnioski z badania bilansu nie były przedmiotem żadnych dochodzeń i analiz policji lub prokuratury, co jak sadzę w przypadku poważnych uchybień musiałoby tam trafić - wyjaśniał Paweł Obermeyer.
W swoim liście wytłuszczony fragment z opinii biegłego dyrektor Józef Świerczek opatrzył komentarzem „ Chciałbym wobec powyższego zapytać, jakie uprawnienia do oceny działalności medycznej oraz stanu finansowego jakiegokolwiek przedsiębiorstwa ma osoba, którą tak podsumował biegły rewident?"
- Nie będę tego komentował, bo intencja jest widoczna - powiedział Paweł Obermeyer.
Dla wsparcia swoich tez wyjętych w małych fragmentach z szafy dyrektor Józef Świerczek uzyskał poparcie swojego obecnego zastępcy ds. medycznych lek. Marka Gołębiowskiego, byłego zastępcy i obecnego radnego powiatu z listy PSL lek. Zbigniewa Scharocha oraz zastępcy ds. administracyjno-gospodarczych Franciszka Makowskiego. Dwaj ostatni zostali na swoje funkcje powołani w 2001 r. przez ówczesnego dyrektora. - Jestem bardzo zdziwiony i zaskoczony stanowiskiem obu panów, ale przyjdzie jeszcze chwila, aby dogłębnie sprawy szpitalne wyjaśnić - powiedział Paweł Obermeyer.
Na spotkaniu tego gremium „ustalono, że moje wystąpienie jest wręcz konieczne, co niniejszym czynię" - napisał Józef Świerczek, kończąc wątek osobistego ataku na swojego poprzednika.
Dyrektor Józef Świerczek skierował pismo do trzech osób reprezentujących organy władzy istotne z punktu widzenia działania szpitala publicznego. Autor zaznaczył również, że decyzja co do rozpowszechniania jego treści nie leży w jego gestii. Pismo trafiło do szerokiego grona odbiorców w powiecie płońskim.
Dyrektor Józef Świerczek po tym, jak wyliczył swoje dokonania i błędy poprzednika, przyznał, iż przecina wszelkie spekulacje i zgodnie z ustaleniami ze starostą płońskim pozostaje na pełnionej funkcji, a w najbliższym czasie przedstawi warianty i scenariusze programu restrukturyzacyjnego.
Piotr Kaniewski
Ratowanie szpitala w systemie trójkowym - komentarz
Nawiązując do ostatniego zdania z wypowiedzi dyrektora szpitala nasuwa się wniosek, że warianty i scenariusze programu restrukturyzacyjnego powinny być przedstawione zaraz na początku tego roku a nie po blisko pięciu miesiącach od wszczęcia alarmu. To nikt inny jak pan Józef Świerczek oddał się 17 listopada 2014 r. do dyspozycji zarządu powiatu właśnie z uwagi na bardzo trudną sytuację finansową.
Teraz trwa próba wytłumaczenia ludziom, że łączenie oddziałów, ewentualne likwidacje, oddawanie kontraktów jest działaniem jedynie słusznym. Trudno to zrozumieć, chyba że jedynym parametrem oceny jakości szpitala jest wynik finansowy i zgodność słupków w bilansie. A gdzie w tym pacjent i jego oczekiwania wobec placówki publicznej?
Obecnie losy szpitala - jego rozwoju lub powrotu do roli podrzędnego małego szpitala - spoczywają w zasadzie w trzech rękach: dyrektora Józefa Świerczka, przewodniczącego rady powiatu Jana Mączewskiego oraz starosty Andrzeja Stolpy.
Panowie - wiele, wiele lat chwaliliście się na wszystkich odpustach i uroczystościach lokalnych, że priorytetem powiatu jest rozwój szpitala. Dziś Wasze czyny i zamiary temu przeczą.
Obecnie dajecie przyzwolenie, by następca walczył z poprzednikiem na skrawki szpitalnych kwitów, bo nic tak uwagi nie odciąga od meritum jak walka personalna i rzucanie błotem. Po co rozmawiać, konsultować, szukać wzorców i rozwiązań, skoro jest przedstawienie, a resztę załatwi się szybko i po cichu - jak zwykle. Wasza władza, Wasza polityka, Wasza odpowiedzialność, ale nie Wasz szpital ani powiat.(PK)