Mikołaj Kopernik wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię. Pani Henryka wstrzymała tramwaj, potem Lecha Wałęsę i ruszył ogólnopolski strajk generalny, z którego narodziła się „Solidarność", a także wybory z 4 czerwca 1989 r. Henryka Krzywonos-Strycharska będzie gościem honorowym płońskiej debaty międzypokoleniowej „Solidarność jest w nas".
Płońska debata odbędzie się we wtorek 3 czerwca w czytelni Miejskiej Biblioteki Publicznej w Płońsku - ul. Północna 15B. Poprowadzą ją: Ryszard Buczyński - historyk, dyrektor I LO oraz Katarzyna Ornarowicz - animatorka płońskiego wolontariatu (grupa Free-dom), instruktorka MCK.
Obok Henryki Krzywonos Strycharskiej uczestnikami panelu będą: Ryszarda Stasiak - członkini Komitetu Wyborczego „Solidarność" oraz Wojewódzkiej Komisji Wyborczej w 1989 r., była prezes Sądu Rejonowego w Płońsku, obecnie notariusz oraz Jan Piskorski - przewodniczący komitetu Obywatelskiego „Solidarność" w Płońsku, poseł na Sejm I kadencji (1991-93) i pierwszy przewodniczący rady samorządu miasta i gminy Płońsk po wyborach w 1990 r., adwokat.
Debata międzypokoleniowa „Solidarność jest w nas" jest jednym z kilku lokalnych przedsięwzięć z cyklu „4 czerwca - Kryptonim: Razem" realizowanego z okazji 25-lecia pierwszych (prawie) wolnych wyborów z 1989 r.
Ludzie, wracajcie do Stoczni: strajkujemy dalej!
Motornicza Henryka Krzywonos zatrzymała swój tramwaj niedaleko Stoczni im. Lenina, powiedziała pasażerom co się dzieje i weszła na teren strajkującego zakładu. Był 15 sierpnia 1980 r., a Stocznia strajkowała pod kierunkiem Lecha Wałęsy i Jerzego Borowczaka, żądając m.in. przywrócenia do pracy suwnicowej Anny Walentynowicz oraz realizacji kilku postulatów płacowych i organizacyjnych.
Następnego dnia dyrekcja ugięła się przed żądaniami robotników, podpisano dokumenty porozumienia, a Lech Wałęsa ogłosił zwycięstwo. Robotnicy nieco już znużeni siedzeniem w amknięciu chcieli iść do domów. Wtedy to Henryka Krzywonos, Anna Walentynowicz, Alina Pieńkowska i Ewa Osowska stanęły przy bramach i nawoływały robotników do powrotu na teren Stoczni i kontynuacji strajku, tym razem solidarnościowego z innymi. Stała już wtedy komunikacja publiczna w Trójmieście i innych miejscach Polski; stały stocznie w Gdyni i Szczecinie; stawały huty i kopalnie oraz zakłady w znacznie mniejszych miastach i miasteczkach. Rodziła się solidarność przez duże „S".
O ile Lech Wałęsa w Polsce i głównie w świecie jest symbolem obalenia komunizmu, to wymienione cztery kobiety są matkami chrzestnymi wydarzeń Sierpnia '80, który po blisko dziesięciu trudnych i dramatycznych latach doprowadził do Okrągłego Stołu i wyborów z 4 czerwca 1989 r.
Spośród czterech bohaterek tamtego czasu dwie z nich już nie żyją - Alina Pieńkowska zm. w 2002 r., Anna Walentynowicz zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. - natomiast Ewa Osowska od lat mieszka poza Polską.
Z kolei po latach nieobecności do aktywności publicznej powraca Henryka Krzywonos-Strycharska, która jest rzeczywiście cichą bohaterką, bo przez lata nawet nie próbowała odcinać kuponów od swoich wyborów życiowych, które doprowadziły do ogromnych zmian w życiu Polaków i innych narodów całego tzw. obozu socjalistycznego. Gdyby chciała, to 4 czerwca 1989 r. weszłaby do Sejmu lub Senatu albo przez lata mogłaby się pławić w luksusach immunitetów i własnej sławie.
Wybrała jednak z mężem życie rodzinne, można powiedzieć przerodzinne, bo Strycharscy zbudowali kilkunastoosobowy rodzinny dom dziecka i przez lata wychowywali swoje pociechy na porządnych ludzi.
Gdy niektórzy koledzy i koleżanki rozdawali karty w polityce i gospodarce, pani Henia rozdawała dzieciakom kanapki do szkoły i zadania domowe; gdy inni spadali ze stołków i zapadali w niepamięć, ona zapadała w sen po ciężkim dniu pełnym pracy u podstaw. A gdy inni machnęli ręką na „układ" i krzyczeli „Komoruski" - wyszła na scenę kongresu Solidarności i w krótkich słowach kobiety czynu opieprzyła paru graczy, którzy o życiu i odpowiedzialności w wolnej Polsce większego pojęcia nie mają.
Taka jest Henryka Krzywonos-Strycharska, która, jak sama powiada, musi wykonać zadanie od A do Z i dopiero brać się za następne. - Wychowaliśmy dzieci, teraz dopiero mogę stawać do wyborów, ale nie po to, żeby robić zamęt i politykę dla hałasu, lecz dlatego, że wiem, gdzie i jak mogę pomóc własnym doświadczeniem - mówiła niedawno, będąc kandydatką z pomorskiego do parlamentu Europejskiego.
Niestety, doświadczona i jak by tego słowa nie odbierać - zasłużona - kobieta z biglem nie uzyskała tylu głosów, by mandat dostać.
To z jednej strony słodko-gorzki smak demokracji, ale też trochę nasza specjalność, że wartościowi, ale nie hałaśliwi, ludzie przepadają w wyborach. Potem dopiero narzekamy na bierność, mierność ale wierność niektórych wybrańców. A co by nie mówić, b-m-w Henryka Krzywonos-Strycharska nie była i nie jest.
Z taką właśnie zwyczajną-niezwyczajną kobietą z temperamentem będzie okazja spotkać się w Płońsku już we wtorek 3 czerwca.
Przy okazji losów z lat 80-tych Pani Henryki warto by było przypomnieć także naszych cichych bohaterów lat pierwszej „Solidarności". Tacy byli i u nas, choć dziś próżno ich szukać we władzach, samorządach, na świecznikach. Niektórzy wówczas wycierpieli sporo, tracili pracę, siedzieli, chodzili na przesłuchania itp. Ci, którzy żyją, w wolnej Polsce po prostu pracują i pewnie się cieszą z niej, choć w skrytości ducha tli się jakiś żal, że są głęboko zapomnianymi bohaterami czasów prawdziwych wyzwań. To niestety ogólnopolska przypadłość, która szkodzi nam wszystkim.
Piotr Kaniewski
Na zdjęciu tytułowym: Henryka Krzywonos-Strycharska, fot. Dziennik Bałtycki