Burmistrz: Nie pozwolę żeby pan znęcał się nad moimi pracowniczkami i je opluwał. Takie słowa usłyszał podczas obrad nieplanowej sesji rady miejskiej radny Krzysztof Tucholski, który zadał pytanie, czy czas spędzony na sesji po godz. 18 jest liczony jako nadgodziny.
Temat nadgodzin w płońskim magistracie budzi szereg kontrowersji. Podczas obrad zwołanej w poniedziałek 13 sierpnia na godz. 18 sesji jedno pytanie radnego Krzysztofa Tucholskiego wyprowadziło burmistrza z równowagi do tego stopnia, że tuż przed zakończeniem obrad nerwowo opuścił salę.
Nagle po dość długim czasie od zadanego przez radnego opozycji pytania burmistrz Andrzej Pietrasik zareagował wyjątkowo nerwowo. - Dwie godziny trwa sesja, ile pan panie Tucholski weźmie za nią diety? Pół, czy całą? - pytał burmistrz radnego Tucholskiego, który na początku obrad zadał pytanie, czy obecnie spędzony na sesji czas przez pracowniczki samorządowe i burmistrza będzie liczony jako płatne nadgodziny i otrzymał odpowiedź twierdzącą od sekretarz miasta Krystyny Marszał-Jankowskiej.
- Nie pozwolę, żeby pan znęcał się nad moimi pracowniczkami i je opluwał. Pani sekretarz ma małe dziecko, a dziś jest w pracy od 8 rano. Na mnie w domu czekają goście, ponieważ dziś są moje urodziny - prawie wykrzyczał w kierunku radnego burmistrz.
Jak poinformowano w płońskim urzędzie funkcjonuje elektroniczny system rejestracji czasu pracy, a pracownicy posługują się kartami. - Nie ma więc możliwości dopisania sobie godzin nadliczbowych - podsumował burmistrz.
Radny Tucholski dziwił się reakcji burmistrza, ponieważ jego zdaniem, to sam burmistrz zlecił przewodniczącej Jolancie Mikołajewskiej zwołanie sesji o tak późnej porze z powodu kilku ważnych dla miasta spraw, m.in. projektu uchwały w sprawie zabezpieczenia środków na realizację remontu i rozbudowy Miejskiego Centrum Kultury w Płońsku, szkolnych dofinansowań, negocjacji w sprawie Klubu Sportowego Tęcza 34 oraz miejskiej „polityki śmieciowej".
Krzysztof Tucholski złożył burmistrzowi życzenia urodzinowe, a burmistrz opuszczając salę zaprzeczył, że to on wyznacza godzinę obrad, ponieważ to należy do obowiązków przewodniczącej.
Szereg kontrowersji przyniosły także punkty porządku obrad dotyczące piłkarskiego "Klubu Sportowego Tęcza 34" oraz ustalenia sposobu naliczania podadku śmieciowego. Oliwy do ognia dolali także radni opozycyjni Wojciech Bluszcz i Andrzej Ferski oskarżając burmistrza o to, że przyczynił się do upadku klubu.(DK)