Ryszard Gortat z impetem otworzył tegoroczny sezon truskawkowy w powiecie płońskim. Zaniepokojony sytuacją na Ukrainie, co może się wiązać z mniejszym napływem pracowników stamtąd, zamierza prowadzić obywatelską akcję zbierania truskawek i wykorzystać do tego celu „rodzimych bezrobotnych".
Wiceprzewodniczący rady powiatowej i jednocześnie prezes Zarządu Mazowieckiego Stowarzyszenia Społeczno-Gospodarczego sam jest producentem truskawek, więc na pewno wie, o czym mówi, gdy twierdzi, iż w tym roku sezon zacznie się wcześniej, a do zbierania owoców trzeba szybko zorganizować pracowników.
Za to sposób, w jaki Ryszard Gortat rozpoczął rekrutację pracowników na plantacje wzbudził zaskoczenie i oburzenie władz powiatu, ale za to organizator akcji zyskał sprzymierzeńców w osobach posłanki PiS Małgorzaty Gosiewskiej (kandydatki z tego terenu w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego) oraz burmistrza Płońska Andrzeja Pietrasika, który zadeklarował daleko idącą pomoc plantatorom oraz bezrobotnym.
Producenci owoców rzeczywiście szykują siły na akcję truskawkową, ale czy nie za bardzo na pola plantacji zajrzała wyborcza polityka, która zamiast pomóc, może zaszkodzić?
Ukraina a „rodzimi bezrobotni"
Dwóch plantatorów oraz Małgorzata Gosiewska, Andrzej Pietrasik i Ryszard Gortat wystąpili w dwóch materiał TVP1 w programie „Agrobiznes" (7.04.2014). W pierwszej części temat dotyczył obaw o zbyt niski napływ pracowników z Ukrainy do pracy przy truskawkach. Z jednej strony plantatorzy podnosili kwestie wizowych regulacji prawnych, które nie pozwolą Ukraińcom już sprawdzonym przy tych pracach na przyjazd w końcówce kwietnia, a z drugiej sprawa dotyczyła działań pośredników. Tylko w ubiegłym roku na polach w powiecie płońskim pracowało w sezonie około 35 tys. osób zza naszej wschodniej granicy, ale znaczna część nie dotarła, albo była szybko przez pośredników przewożona dalej na zachód Europy.
W tej części posłanka Gosiewska zapowiedziała konieczność prac nad powstrzymaniem handlu ludźmi, bo dochodzi do sytuacji, że na 100 zaproszeń wysłanych przez polskiego plantatora do pracy u niego dociera od 3 do 10 osób. Reszta, wykorzystując zaproszenie, podejmuje prace zupełnie gdzieś indziej. Z wypowiedzi plantatorów wynika, że większość pracowników z Ukrainy, to osoby biedne, bez dostępu do komputera, więc wszelkie sprawy za nich załatwia pośrednik, a tracą na tym ci, którzy te zaproszenia wysyłają. To powoduje obawy plantatorów, że przy szybszej o blisko miesiąc wegetacji, nie będzie wystarczającej liczby rąk do pracy z Ukrainy.
W programie „Agrobiznes" podano, że odpowiedni projekt rozwiązania problemów plantatorów z pracownikami został złożony do zarządu powiatu płońskiego, lecz nie ma jeszcze decyzji. Za to Ryszard Gortat nakłonił do współpracy w tym zakresie burmistrza Płońska. W wypowiedzi telewizyjnej Andrzej Pietrasik zadeklarował, że w urzędzie udostępni jeden lub dwa pokoje, telefony oraz oddeleguje dwóch pracowników do obsługi swoistego centrum pośrednictwa pracy. - Pracownicy będą łącznikami pomiędzy tymi, którzy chcą dać pracę a tymi, którzy jej potrzebują - zadeklarował burmistrz Płońska.
Ryszard Gortat z kolei dodał, że jest to pomysł na umożliwienie pracy sezonowej „naszym rodzimy mym bezrobotnym", a do szybkiego zbioru truskawek jest potrzebna właśnie taka akcja obywatelska.
Zobacz program „Agrobiznes" - wątek płoński od 4:44:00 - kliknij
Poseł - nie poseł, ważne że z Ukrainy
Kolejną odsłoną walki Ryszarda Gortata z przeciwnościami losu, tj. szybszym dojrzewaniem truskawek w tym roku, nieuczciwymi pośrednikami, sytuacją w Ukrainie i wedle jego oceny nierychliwością struktur powiatu, było spotkanie zorganizowane przez niego 14 kwietnia.
W zaproszeniu, skierowanym do radnych powiatu czytamy: „ W nawiązaniu do wiadomości przekazanej przez Biuro Poselskie Pani Poseł Małgorzaty Gosiewskiej (e-mail z dnia 10.04.2014 r.) zwracam się z zaproszeniem jak również z serdeczna prośbą o uczestnictwo oraz pomoc w organizacji spotkania z Panem Władimirem Bondarem, Parlamentarzystą Ukrainy, Posłem ugrupowania Nasza Ukraina, Wojewodą Wołyńskim, bliskim współpracownikiem Pana Piotra Poroszenki, głównego kandydata na prezydenta Ukrainy." (treść i wytłuszczenia, jak w oryginale - red.)
W zaproszeniu jest również informacja, że organizatorem spotkania jest Ryszard Gortat, jako prezes Zarządu Mazowieckiego Stowarzyszenia Społeczno-Gospodarczego, a spotkanie odbędzie się z udziałem burmistrza Płońska Andrzeja Pietrasika.
Poważny zgrzyt jaki w związku z tym powstał pomiędzy Ryszardem Gortatem a władzami powiatu, dotyczy dwóch kwestii. Pierwsza z nich, to sygnowanie pisma pieczęcią główną rady powiatu oraz imienną wiceprzewodniczącego tej rady, gdy w tym samym piśmie Ryszard Gortat sam siebie wymienia z nazwiska jako organizatora reprezentującego jedynie stowarzyszenie, a sam m.in. do siebie (radnego) zwraca się o pomoc w jego organizacji.
To jest ważne formalnie, ale słodycze dopiero na deser.
Otóż okazuje się, że Władymir Bondar ani nie jest posłem, ani wojewodą wołyńskim. Być może jest współpracownikiem, nawet może bliskim, pretendenta do funkcji prezydenta Ukrainy, ale w kraju walczącym o niepodległy byt, gdzie toczy się cały czas rewolucja nie jest trudno być „kumplem z Majdanu ukraińskiego Króla Czekolady".
Ten właśnie fakt zirytował starostów i przewodniczącą rady, którzy specjalne oświadczenie w tej sprawie przekazali uczestnikom zgromadzenia zwołanego przez Ryszarda Gortata.
W związku z tym Jan Mączewski, Andrzej Stolpa i Małgorzata Mucha oświadczyli, że rada nie jest organizatorem spotkania, a Gortat w ten sposób nadużył zaufania tego organu. Po drugie, skoro gość nie jest tym, za kogo przedstawia go organizator, to w odczuciu podpisanych jest to demagogia i wprowadzanie opinii publicznej w błąd. I po trzecie, sygnatariusze oświadczenia uważają, że nie doprowadzi to do rozwiązania problemów rolników i producentów, a jest jedynie wiecem przedwyborczym Ryszarda Gortata, w czym nie zamierzają uczestniczyć.
Jak się dowiadujemy z miejskich kół samorządowych, ta ewidentna wpadka poirytowała również burmistrza Płońska, który też zawsze chce mieć dobre informacje na temat, z kim tak naprawdę ma się spotykać i podejmować ewentualną współpracę.
- Ja otrzymałem takie informacje od pani poseł Małgorzaty Gosiewskiej, że pan Bondar te funkcje pełni - broni się w rozmowie telefonicznej Ryszard Gortat dodając, że posłanka po wyjaśnieniu sprawy prześle mu informację.
Relacja ze spotkania w Płońsku znajduje się również na oficjalnej stronie poseł Małgorzaty Gosiewskiej. Ale pomylenie nazwy i siedziby jej „truskawkowo-ukraińskiego" spotkania w Płońsku może też świadczyć, że co do funkcji i znaczenia pana Bondara na Ukrainie również ją ktoś mocno wprowadził w błąd.
Dziesięć pytań do starosty
Zdenerwowany i rozgoryczony szumem i zgrzytami wobec swojej działalności Ryszard Gortat zapowiada zadanie 10 pytań staroście. - Pan Mączewski będzie miał okazję na sesji wyjaśnić radzie i mieszkańcom, w tym producentom, dlaczego nie działa w tak ważnych sprawach, a jedynie torpeduje nasze działania - mówił nam w rozmowie telefonicznej prezes MSS-G i jednocześnie wiceprzewodniczący rady powiatu.
Ryszard Gortat uważa, że jego działania w żaden sposób nie są wiecem przedwyborczym ani kampanią na rzecz własną lub Małgorzaty Gosiewskiej, a wynikają jedynie z chęci rozwiązywania trudnych problemów z rękami do pracy i nieuczciwym pośrednictwem. - Stąd pani Gosiewska, która ma bardzo dobre kontakty na Ukrainie i zna obecną czołówkę polityczną i gospodarczą tego kraju. Po drugie, włączenie się do pomocy ze strony burmistrza jest działaniem godnym pochwały w przeciwieństwie do braku działań ze strony struktur powiatowych - uważa nasz rozmówca.
Jako skandaliczne zachowanie ocenił Gortat rozdanie podczas spotkania z parlamentarzystką i gościem z Ukrainy oświadczeń władz powiatu. - To dopiero były ulotki propagandowe - gromi wiceprzewodniczący rady. - Na dodatek obrażono tym posła polskiego parlamentu - dodaje.
Ryszard Gortat mówił nam także, iż tylko po zamieszczeniu jednego ogłoszenia prasowego o poszukiwaniu pracowników na plantacje, odebrał kilkaset telefonów z Płońska i Raciąża. - Więc nasi bezrobotni chcą pracować - twierdzi sprawca truskawkowego zamieszania.
PUP mówi - działamy
Czy pan Gortat może przynieść do Powiatowego Urzędu Pracy ogłoszenie o naborze pracowników na plantacje truskawek i powiesić je w widocznym miejscu? - zapytaliśmy Piotra Skierkowskiego, wicedyrektora PUP w Płońsku. - Oczywiście, że może, mogą także indywidualni plantatorzy, którzy także w tym roku korzystają z tej formy rekrutacji - przyznaje rozmówca.
- Po otrzymaniu takiego zgłoszenia od pracodawcy natychmiast ogłaszamy to i w ten sposób organizujemy giełdę pracy - wyjaśnia wicedyrektor PUP. - Informujemy osoby zainteresowane, pracodawcę i organizujemy spotkanie, na którym są przedstawiane warunki, a więc charakter pracy, czas dzienny i łączny przewidywanego zatrudnienia oraz warunki płacowe. Tak postępujemy w każdym przypadku - zaznacza Piotr Skierkowski.
Te działania określają rozporządzenia szczegółowe dotyczące aktywizacji zawodowej i pośrednictwa pracy. Ważnym elementem relacji pracodawca - pracownik w tym przypadku jest fakt, że PUP nie może kierować do pracy osób, które w przypadku prac rolnych mogą temu zadaniu nie podołać ze względów zdrowotnych. - Dlatego o skierowaniu do pracy, a w razie odmowy jej podjęcia z przyczyn na przykład zdrowotnych, nie ma mowy abyśmy stosowali inne środki ustawowe wobec osoby bezrobotnej - zauważa wicedyrektor PUP. - Co roku zgłaszają się do nas plantatorzy, przedsiębiorcy rolni i wspieramy ich w szukaniu pracowników, stąd m.in. punkt PUP w Czerwińsku, gdzie pomagamy producentom w procedurach rejestracyjnych pracowników sezonowych. Ale z naszej praktyki wynika, że ta współpraca jest głównie nastawiona na procedurę potwierdzania zaproszeń dla pracowników z Ukrainy - dodaje wicedyrektor PUP.
W kwestii pośrednictwa pracy zaoferowanej przez burmistrza Płońska nasi rozmówcy z branży oraz płońscy samorządowcy doceniają gest burmistrza w ułatwieniu znalezienia choćby krótkiej dorywczej pracy bezrobotnym płońszczanom, ale ostrzegają, że pośrednictwo oznacza także obowiązki i odpowiedzialność. Poza tym, czy nie jest to mieszkanie kompetencji i opłacanie z publicznych funduszy działania na korzyść podmiotu prywatnego, jakim jest przedsiębiorstwo rolne? - pytają nasi rozmówcy z kręgów samorządu płońskiego. - Bo przecież równie dobrze sam przedsiębiorca może dać zgłoszenie do PUP albo zamieścić ogłoszenie w prasie lub na słupach ogłoszeniowych - dodają.
Ukraińscy Polacy na celowniku prezesa Gortata
Organizator kampanii truskawkowej zapowiada, że poza poszukiwaniami pracowników z okolic, mocno zaangażował się także w ściągania do pracy ludności polskiej lub pochodzenia polskiego z rejonu Lwowa i Tarnopola.
- Taka jest nasza propozycja już tam ogłoszona, że pomożemy osobom deklarującym polskie pochodzenie, może nawet Polakom z Ukrainy, pierwszeństwo w znalezieniu u nas zatrudnienia. Naszą ofertę kierujemy w te rejony, a nie do okręgu Kovelskiego, bo tam powiat ma umowę partnerską, zresztą przeze mnie zostały nawiązane kontakty, więc niech sam już dba o te relacje i rzeczywistą współpracę - mówi Ryszard Gortat.
Z nowym terenem swojej aktywności na Ukrainie, Ryszard Gortat wiąże dalekie plany także dla miasta Płońska. - Już jutro (w środę 23 kwietnia) burmistrz Płońska spotka się z delegatem z Tarnopola w sprawie nawiązania stosunków partnerskich pomiędzy oboma miastami - oświadczył w rozmowie telefonicznej Ryszard Gortat, który przyznał, że gorąco namawiał do tego Andrzeja Pietrasika.
Z OSTATNIEJ CHWILI: Na nasze pytanie w sprawie nawiązania relacji pomiędzy Płońskiem a Tarnopolem, z rekomendacji Ryszarda Gortata, otrzymaliśmy odpowiedź z Urzędu Miejskiego w Płońsku. - Nie potwierdzam tych informacji. Nie komentujemy wypowiedzi p. Gortata - odpisał nam Filip Przedpełski, rzecznik ratusza.
I to by było na tyle, a truskawki dojrzewają...
Piotr Kaniewski
Na zdjęciu tytułowym: Ryszard Gortat w programie Agrobiznes - kadr TVP
Komentarz
Powiatowa wojna wyborczo-truskawkowa
Bardzo widoczna jest omnipotencja polskich polityków, w tym parlamentarzystów. Mogą wszystko i na wszystkim się znają, bo znają kogo trzeba. Dlatego nie dziwię się pani poseł Gosiewskiej, że skoro kandyduje po raz pierwszy nie z Warszawy do Sejmu, ale z „prowincjonalnego" Mazowsza do parlamentu Europejskiego, to w powiecie płońskim zna się na kwestiach zatrudnienia Ukraińców i być może uprawie truskawek, a w Grójcu będzie współczuła sadownikom z powodu utrudnień w handlu z Rosją, za to w Radomiu żwawo zajmie się kwestiami polskiego uzbrojenia dla polskiej armii. Cóż poradzić, taka jest ta nasza polityka, a do wyborców należy odsianie ziarna czynów od plew deklaracji.
Z kolei zamieszanie, które we współpracy z posłanką wywołał Ryszard Gortat może odbić się czkawką samym plantatorom. Biznes i pieniądze lubią ciszę i święty spokój, a tu hałas jakby co najmniej mieli największą w Europie przetwórnię owoców otwierać. Tymczasem szuka się do pracy ludzi, którzy na tę dniówkę muszą ciężko zaharować i nieważne, czy oni nasi czy nie nasi.
Eliminację nieuczciwych pośredników można prowadzić w spokoju i skrupulatnie - są już odpowiednie narzędzia do monitorowania faktycznego stanu realizacji zaproszeń i nie trzeba do tego wyszukiwać rzekomego posła i wojewody ukraińskiego, chyba że ktoś się chce pochwalić znajomością z kumplem Poroszenki. Czy od tego plantatorom ubędzie z krzaków świeżych owoców?
Z drugiej strony doświadczenie uczy, że nadmierne zamieszanie wokół jakieś branży ściąga na nią kłopoty, np. nadmierne kontrole utrudniające firmie normalne funkcjonowanie. Z drugiej strony szum, wywiady, akcje polityczne bardziej producentom rolnym szkodzą i dodatkowo wpędzają w konfuzję. Politycy robią szum, a biedny rolnik płaci za ich blask. Pamiętacie Pana Paprykarza?
Piotr Kaniewski