W najbliższą sobotę 13 kwietnia o godzinie 15.45 22-u osobowa grupa dzieci trenująca w Football Academy Płońsk będzie eskortowała piłkarzy Polonii Warszawa i Śląska Wrocław na mecz T-Mobile Ekstraklasa.
- Robert, dlaczego eskorta na Polonii a nie Legii?
- Na Legii nasze dzieci brały juz udział w eskorcie dziecięcej w meczu z Jagiellonią Białystok. Całą rundę jesienną jeździliśmy na ligowe mecze Legii i na pewno jeszcze nieraz na trybunach Pepsi Arena zasiądziemy. Ekstraklasa to szesnaście drużyn, a moim marzeniem jest to, by jak największą ilość stadionów nasze dzieci zobaczyły. Nie chcę się koncentrować na jednej drużynie czy na jednym klubie. Teraz przyszedł czas na Polonię, za chwilę może przyjdzie czas na mecz i stadion Lecha w Poznaniu i inne obiekty w Polsce. Ale obiecuję, że na Legii już nie długo się pojawimy.
- Płońskich kibiców Legii zapewne Wasze wyjazdy na mecze Polonii zbytnio nie zadowalają. Płońsk to Legia, tak było od zawsze.
- Mam świadomość tego, ale dla mnie najważniejsze jest to, by dziecko które weźmie udział w sobotniej eskorcie było zadowolone. Zadowolenie dziecka trenującego w FA Płońsk jest dla mnie numerem jeden. Staram sie nie słuchać komentarzy, które jak to w naszym mięcie bywa pojawiają się co jakiś czas. Nie ma co się tym tak bardzo emocjonować, przejmować i przeżywać trzeba mieć do wszystkiego dystans, robić swoje i co najważniejsze być sobą.
- Masz jakąś Polską drużynę, której na co dzień kibicujesz?
- Oczywiście, że mam. Najbliższe memu sercu jest sosnowieckie Zagłębie, które, jak wiemy, ma „sztamę" z kibicami Legii.Niedawno dowiedziałem się, że kibice Legii i Zagłębia nawiązali porozumienie strategiczne w czasie meczu, w którym grałem (Legia-Zagłębie 0-0). Od najmłodszych lat byłem blisko Legii. W latach osiemdziesiątych jeździliśmy z chłopakami z Płońska na mecze wojskowych i siadaliśmy na żylecie.
W roku 1991 przez parę miesięcy trenowałem z pierwszym zespołem Legii, kiedy grali Kubicki, Robakiewicz, Szczęsny, Pisz, Bąk, Kowalczyk, Budka, Cyzio czy Jóźwiak, a w 1993 roku grałem w rezerwach Legii występujących w III lidze. Dzięki Legii wyjechałem na MŚ CISM do Maroka, gdzie Polska zajęła piąte miejsce, a ja zagrałem we wszystkich meczach.
Parę lat temu jako zawodnik Oldbojs Zagłębie Sosnowiec brałem czynny udział w meczu z okazji 90-lecia Legii, którą ograliśmy na Łazienkowskiej 2-3 po pięknych bramkach Kulawika - obecnego trenera Wisły Kraków. Od trzech lat gram w Oldbojach Legii, z którą zdobyłem trzy razy tytuł mistrza Ligi Oldboy. Jeździmy także po Polsce na różnego rodzaju mecze pokazowe i charytatywne. Dla mnie wielkim wyróżnieniem jest gra w jednej drużynie z moim dawnym idolem, ikoną Legii Darkiem Dziekanowskim. Także jeśli ktoś mówi, że Jadczak to kibic Polonii a nie Legii, jest w wielkim błędzie. Jadczak jest kibicem Zagłębia Sosnowiec.
- Wróćmy do Football Academy, jak się zrodził się pomysł z otwarciem szkółki?
- O szkółce dla dzieci myślałem bardzo dawno temu, ale grając w Tęczy nie miałem na to za dużo czasu. Pewnego dnia zadzwoniłem do Piotrka Gruszczyńskiego z Ciechanowa. Telefon odebrał jego tata, z którym pod nieobecność Piotrka przez chwilę porozmawiałem. Powiedział mi, że jego syn otwiera w Ciechanowie szkółkę piłkarską Football Academy. Następnego dnia skontaktowałem się z Piotrkiem, a on mi kontakt do prezesa Fundacji. Zadzwoniłem, przedstawiłem mu swoją wizję prowadzenia szkółki, która im się spodobała. Zanim jednak doszło do konkretów, minęły ze trzy miesiące. Odpowiedzi nie dostałem od razu.
W międzyczasie, czekając na odpowiedź Fundacji, myślałem nad doborem ludzi, którzy mogliby prowadzić zajęcia z dziećmi oraz pomagać mi w codziennym życiu Football Academy Płońsk. Jednego trenera pewniaka miałem, czyli Huberta Lewandowskiego, ale to było za mało. Propozycję pracy dostał też Emil Kuciński, ale był juz po słowie z PAF-em, a Andrzejowi Bujakowskiemu nie pozwalały na zaangażowanie sie w szkółkę obowiązki zawodowe w szkole i prowadzenie seniorów w Słoszewie. Któregoś dnia narodził sie pomysł z Mariuszem Unierzyskim i tak sie to wszystko zaczęło. A w ogóle pierwszą osobą w Płońsku której zdradziłem swoje plany był mój kolega i były partner z obrony Tęczy Sławek Daniszewski.
- Ale teraz jak się niedawno dowiedzieliśmy, Mariusza już w szkółce i Fundacji nie ma. Możesz zdradzić dlaczego?
- Od jakiegoś czasu miałem kilka telefonów od dziennikarzy z tym samym pytaniem, ale moja odpowiedź na to pytanie jest ciągle taka sama, czyli po proszę o inny zestaw pytań.
Dziwi mnie to, że nikt nie interesuje się innymi ludźmi w Płońsku którzy w tym czasie przestali pracować, zostali zwolnieni, a na pewno są tacy. Mariusz na pewno da sobie radę w życiu, gra jeszcze w piłkę w Błękitnych Raciąż i zapewne chce się na tym skoncentrować i jak najlepiej przygotować do nadchodzącego sezonu.
- Pytam, ponieważ w ostatnich dniach Mariusz pojawia sie na forach niemal jak celebryta.
Na pewno dla niego nie jest to miłe, co o nim napisali. Ale Mariusz jest osobą publiczną i musi się liczyć z tym, że nim a nie przysłowiowym Kwiatkowskim media będą się interesowały. Ja ze swojej strony mogę tylko powiedzieć tyle, że Mariusz grając w Tęczy jako zawodnik zachował się w porządku, pomagając drużynie do samego końca rozgrywek. Nie uciekł z tonącego okrętu, tak jak zrobili to inni. Za to na pewno należy mu sie piątka z plusem i to jest fakt. Zachował sie jak na prawdziwego sportowca przystało. To, co ktoś o nim pisze, mnie nie interesuje. Na mnie też dużo ludzi mówiło, pisało, mówi i pisać będzie nie zawsze tak jakbym sobie tego życzył. Takie jest życie, nic na to nie poradzimy. W takim mieście jak nasze trzeba się liczyć z tym, że ludzie będą komentować, przypuszczać.
- Kiedy planujecie wejść z zajęciami na Orliki?
- Cały czas czekamy na odpowiednią pogodę. Zajęcia na Orlikach mieliśmy zacząć od 1 kwietnia, ale najprawdopodobniej poczekamy z tym do połowy miesiąca. Przedłużająca się zima trochę pokrzyżowała nasze plany.
- Zdradzisz może jakieś plany płońskiej Football Academy na najbliższe dni, miesiące. Macie już ułożony kalendarz na ten rok?
- Jak już wspominałem w sobotę czeka nas eskorta na meczu Polonii ze Śląskiem. Już niebawem powinno dojść do spotkania naszych podopiecznych i ich rodziców z Reprezentantem Polski. W czerwcu czeka nas BOLTON CAMP, czyli trzy dniowe mini Mistrzostwa Polski Football Academy, które w tym roku odbędą się w Płocku. Na pewno będzie spora dawka piłki nożnej (liga plus turnieje), w lipcu obóz integracyjno-sportowy, a we wrześniu pierwsze urodziny akademii.
- Dokąd pojedziecie na letni obóz piłkarski?
Niedaleko, bo do pobliskiego Sochocina, który dysponuje znakomitą bazą noclegowo-treningową. W obozie piłkarskim najważniejsze jest boisko, a to w Sochocinie jest znakomite. Po za tym mała odległość od Płońska też miała duży wpływ na wybór ośrodka. Każdy rodzic w czasie wolnym będzie mógł przyjechać i spotkać się ze swoją pociechą, a najmłodszych rodzice będą mogli codziennie dowozić na zajęcia.
- Przejdźmy na chwilę do naszej reprezentacji, bo kogo jak nie Ciebie o ich grę zapytać. Widzisz jeszcze szanse na to by nasze Orły zakwalifikowały sie na MŚ w Brazylii?
- Nie każdy jest kosmonautą i nie każdy może lecieć na księżyc. Moim zdaniem zdrowy rozsądek całkowicie wyklucza udział naszej kadry w tych mistrzostwach. Ale w sporcie wszystko jest możliwe, więc jakiś malutki procent szans jeszcze nam pozostał. Kibicować trzeba do samego końca.
- Jak uważasz, czym jest spowodowana tak nierówna gra biało-czerwonych. Z Anglikami gramy dobrze, z Ukrainą fatalnie. W czym problem?
- Z Anglikami nie zagraliśmy jakiegoś wyśmienitego spotkania. Ja takich remisów z nimi i to jeszcze w lepszym wykonaniu na stadionie Śląskim w Chorzowie w latach dziewięćdziesiątych pamiętam kilka. Chcąc myśleć poważnie o awansie do mistrzostw świata w Brazylii, takie mecze u siebie trzeba wygrywać. Natomiast mecz z Ukrainą ustawiły bardzo szybko stracone bramki, a całkowicie dobiła nas stracona bramka do szatni. Nie doszukiwałbym się w tej porażce braku koncentracji. Moim zdaniem nie jest możliwe, by zawodnik na takim poziomie w takim meczu nie był skoncentrowany na pracy. Po prostu tak się ułożyło spotkanie. Bramki traci się w 1min, 20min, 60min i w doliczonym czasie gry. Taka jest piłka i sport.
- Przypominasz sobie, kiedy nasza kadra zagrała bardzo dobry mecz, taki, po którym ręce same składały sie do oklasków?
- Hmm... myślę, że takim meczem do którego nie można było mieć żadnych zastrzeżeń była wygrana z Portugalią w Chorzowie za kadencji Leo Beenhakkera. Zatrzymując sie na chwile przy tym trenerze uważam, że nie stracił pracy, bo był słabym szkoleniowcem, tylko stracił ją przez nagonkę pewnej grupy ludzi, którym nie pasował. Nieźle też zagraliśmy za Smudy z Niemcami w Gdańsku, ale stracona bramka w doliczonym czasie gry trochę popsuła obraz tego meczu.
- Co myślisz o dotychczasowej pracy nowego trenera Waldemara Fornalika. Czy jest w stanie dać Polskim kibicom kadrę, którą będziemy się szczycić?
- Najpierw trzeba zadać sobie pytanie, czy mamy w Polsce zawodników którzy są gotowi pod względem czysto piłkarskim stawić czoła Ukrainie, Anglii czy Czarnogórze? Prawda jest niestety taka , że ligi nie mamy mocnej, a zawodników którzy dobrze radzą sobie w klubach zachodnich może czterech. To trochę za mało, ponieważ w piłkę gra sie po jedenastu. Ale sport rządzi się swoimi prawami, więc może i nas spotka w tych eliminacjach jeszcze jakaś miła niespodzianka.
- Jak byś ocenił występ naszej reprezentacji na ostatnich ME rozegranych w naszym kraju i całą imprezę?
- Uważam, że oczekiwania były za duże. Moje zdanie jest takie, że drużyna spaliła sie psychicznie, nie wytrzymała ciśnienia tej całej imprezy i oczekiwań kibiców. W tej euforii kibice zapomnieli, że z nami w grupie są drużyny dużo wyżej sklasyfikowane w europejskiej i światowej piłce - Czechy, Grecja i Rosja. Ale mimo tego mogliśmy i powinniśmy grając u siebie pokusić się o awans. My przeważnie jesteśmy potęgą przed meczami, a jak przychodzi do egzaminu, okazuje się że dużo nam do innych piłkarsko brakuje. Gdyby nasi zawodnicy grali tak jak się wypowiadali po tych przegranych meczach, to myślę, że mielibyśmy szansę nawet wygrać te mistrzostwa. Zwalanie na zamknięty dach, czy na złe przygotowanie stawia ich w złym świetle. W prawdziwym zawodowstwie takie usprawiedliwienia nie mają miejsca.
Co do całej imprezy to uważam, że nasz kraj nigdy wcześniej tak pozytywnej reklamy nie miał i szybko mieć nie będzie. Ale niestety, jak to u nas bardzo często bywa, zamiast się cieszyć i chwalić na cały świat nowoczesnymi stadionami pojawiały się też słowa krytyki. Chyba tylko my, Polacy, mamy taki talent do dyskryminacji samych siebie. W tej konkurencji na pewno bylibyśmy nie do doścignięcia przez inne kraje.
- Twoim zdaniem słusznie winą za słabe wyniki na Euro obarczono tylko trenera Franciszka Smudę?
- Każdy trener by zrobić wynik musi mieć do tego wykonawców. Na boisku potrzebne są umiejętności. Jeśli jesteś słaby, to żaden trener ci nie pomoże. To zawodnicy grają na nazwisko trenera, a nie odwrotnie. Na pewno trener Smuda popełnił kilka błędów i bardzo dobrze o tym wie. Pewnie dzisiaj postawiłby na innych zawodników, tylko czy ci inni daliby więcej drużynie? Wątpię. Do trenera można mieć tylko pretensje o to, dlaczego postawił na zawodnika X a nie Y. Po za tym zebrać drużynę, która będzie chodziła jak szwajcarski zegarek nie jest łatwo. Charakter w sporcie też jest bardzo ważny, a u większości naszych piłkarzy jakoś go nie widać.
- Jak ocenisz wynik wyborów w PZPN. Czy zwycięstwo Zbigniewa Bońka było dla Ciebie dużym zaskoczeniem?
- Boniek te wybory powinien wygrać już dużo wcześniej. Moim zdaniem to jedyna osoba, która cos może zmienić w naszej piłce. Ale nie spodziewajmy sie ,że Boniek zmieni grę naszej reprezentacji, a nasze kluby zaczną nagle wygrywać tylko dlatego, że on jest prezesem PZPN.
- Grałeś w piłkę w Polsce i za granicami naszego kraju. Co takiego mają na przykład Niemcy, czego my nie mamy, by osiągać takie wyniki jak oni?
- W ostatnim czasie w naszym kraju powstały nowoczesne stadiony i bardzo fajnie. Tylko, że przy tych stadionach nie powstała infrastruktura treningowa, odpowiadająca wymaganiom stawianym przez dzisiejszą piłkę.
Przykład Warszawy - Stadion Narodowy mamy fajny, ale boisk bocznych i parkingów zero. Stadion Legii, można powiedzieć najlepszej drużyny w Polsce, infrastruktura treningowa na poziomie 5 ligi niemieckiej. Drugi z warszawskich klubów Polonia nie ma gdzie trenować, dysponuje tylko jednym boiskiem treningowym, do tego sztucznym. Moim zdaniem dalej nic nie zrobiliśmy by młodzież miała gdzie trenować i gdzie się szkolić. Ktoś powie, że mamy Orliki, a ja odpowiem, że na zachodzie taki klub jakim była Tęcza, grający na poziomie 4 ligi i mający aspiracje ma cztery boiska boczne pełnowymiarowe i stadion z prawdziwego zdarzenia. Moim zdaniem na razie nie zrobiliśmy nic, by ich pod tym względem doścignąć. Pozostaje nam tylko marzyć.
- Może Boniek to zmieni?
- Prezes PZPN nie jest od tego, by budować boiska, od tego są kluby i samorządy. W absolutnej większości polskich klubów z małych i średnich miejscowości za budowę bazy sportowej, nie tylko dla piłki nożnej, odpowiadają samorządy. To tylko i wyłącznie od nich zależy, jakimi ośrodkami sportowymi dysponuje miasto i na jakim poziomie ma sport.
- Mimo 43 lat grasz jeszcze z powodzeniem we Wkrze Sochocin, która pierwszy raz w swej historii jest liderem rozgrywek A klasy i ma olbrzymie szansę na awans do ligi okręgowej?
- Niestety nie jestem już zawodnikiem Wkry. Obecnie będę pomagał jako zawodnik Wiśle Zakroczym, której trenerem jest mój kolega z boiska Janek Cios. Wisła chce awansować w tym roku do A klasy, a ja mam jej w tym pomóc. Czy moja obecność na boisku okaże się wzmocnieniem, zobaczymy. Uważam, że w Sochocinie pomogłem tyle, na ile mnie było stać. Oczywiście, będę śledził wyniki Wkry i trzymał kciuki za chłopaków z Sochocina i ich trenera „Dzięgla". Mam nadzieję, że awans do okręgówki wywalczą dwie nasze drużyny, czyli Wkra i Gladiator Słoszewo, który też ma niezłą drużynę, mądrego trenera i bardzo oddanego prezesa.
- Parę tygodni temu Wkra zagrała sparing z Oldbojami Legii na Łazienkowskiej. To spore wydarzenie dla małego klubu.
- Tak, udało mi sie namówić chłopaków z Legii, by zagrać mecz kontrolny z Wkrą. Odchodząc z Sochocina obiecałem taki mecz jej trenerowi Krzyśkowi Dzięgielewskiemu. Mam nadzieję, że dla chłopaków z Sochocina taki sprawdzian był fajnym przeżyciem. Nie każdy piłkarz w A klasie może stanąć naprzeciw Marka Jóźwiaka, Piotrka Świerczewskiego, Marcina Mięciela, Tomka Sokołowskiego czy Tomka Kłosa. Szkoda tylko, że zabrakło w tym meczu Darka Dziekanowskiego i Grześka Szamotulskiego, ale może jeszcze innym razem, na przykład przy okazji awansu Wkry do okręgówki będzie szansa na rewanż już z Darkiem i Grześkiem w składzie. Wszystko jest możliwe.
- Z dobrego źródła dowiedziałem się, że niedawno miałeś propozycję pracy jako trener w drugiej lidze. Czy to prawda?
- Tak, była taka propozycja, ale było to we wrześniu ubiegłego roku. Bardzo miłe było to, że ktoś sobie o mnie w ogóle pomyślał, co oznacza, że praca jaką wykonałem z chłopakami w Tęczy nie była zła i została zauważona na zewnątrz, a to jest najlepszą oceną tego co razem zrobiliśmy. Temat upadł ponieważ nie mam papierów, by móc prowadzić drużynę w 2 lidze. Mogłem to robić z tzw. tylnego siedzenia. Taka propozycja też była, ale grzecznie podziękowałem.
- Jak długo masz zamiar jeszcze pograć w piłkę?
- Na pewno ten rok dokończę, a co będzie potem, zależy od tego jak będzie ze zdrowiem.
- Dziękuję Ci za długo wyczekiwaną rozmowę i życzę zdrowia do gry oraz sukcesów z naszymi młodymi piłkarzami.
- Dzięki. Przy okazji chciałbym serdecznie podziękować wszystkim tym, którzy nam kibicują i wspierają Footlball Academy.
Z Robertem Jadczakiem, menedżerem i ternerm Football Academy Płońsk, rozmawiał Piotr Kaniewski.
Na zdjęciu tytułowym - Robert Jadczak podczas meczu Tęcza '34 Płońsk - Wkra Żuromin, sezon 2009/2010 (arch.)