Trzecia edycja Orlen Warsaw Marathon potwierdziła tezę, że Płońsk maratończykami stoi. Nasz klub reprezentowało aż trzynastu biegaczy! - cieszy się Andrzej Świercz, prezes KB im. Piotra Sekowskiego w Płońsku. - Do mety dotarli wszyscy! Klasą dla siebie po raz kolejny był Marek Dzięgielewski, który z czasem 02:45:54 wygrał swoją kategorię wiekową.
Świetne czasy na Orlen Warsaw Marathon uzyskali dwaj kolejni zawodnicy płońskiego klubu: Marcin Komorowski oraz Bartek Baniak. Pierwszy z nich pokonał magiczną barierę trzech godzin, drugiemu zabrakło do tego wyniku zaledwie 40 sekund. Ale obaj biegacze mają nowe rekordy życiowe!
Nowe „życiówki" ustanowili również Cezary Dąbrowski oraz Zbigniew Maraszek. Ponadto udany debiut zaliczył Daniel Karwowski. - Daniel, witaj w gronie maratończyków! - mówi Andrzej Świercz. - Całej trzynastce należą się ogromne brawa, bo maratonu nie da się przebiec ot tak, po prostu. Na to trzeba ciężko zapracować, wylewając na treningach hektolitry potu, przebiegając setki kilometrów. Taki wysiłek trzeba docenić! Brawo koledzy! - gratuluje zawodnikom prezes Klubu Biegacza im. Piotra Sękowskiego.
Orlen Warsaw Marathon w relacji Marty Michalak:
Długo oczekiwany dzień przez wielu z nas w końcu nadszedł - Orlen Warsaw Marathon - to cel, do którego wielu biegaczy „Sękosia" przygotowywało się bardzo długo i ten start był kolejnym sprawdzianem sił. Na wiele dni przed dzisiejszym startem w szeregach klubowiczów maratończyków panował nastrój podekscytowania i udzielił się on również nam - biegnącym na w tym dniu na skromnym dystansie 10 km:-)
Wszyscy jednakowo nie mogliśmy się doczekać, kiedy staniemy na liniach startu - biegu Oshee 10km i Królewskiego dystansu 42,195 km, tak ramię w ramię. Kiedy przyjechaliśmy do Warszawy i kroczyliśmy do miasteczka biegaczy pod Stadion Narodowy, emocje sięgały zenitu i kiedy mijaliśmy tysiące ludzi, którzy w tym dniu mają jeden wspólny cel - to było coś niesamowitego.
BIEGANIE to jest naprawdę piękna pasja i niezapomniane wrażenia i emocje. Po wspólnym spotkaniu przed startem, zdjęciu i zmotywowaniu się nawzajem - wszyscy ruszyliśmy do stref startowych poszczególnych biegów. I tak jak w poprzednim roku - maratończyków i nas - „dziesięciokilometrowych" dzieliła barierka, ale wystartowaliśmy razem. Super sprawa.
Trasa „dyszki" była taka jak w roku ubiegłym, z dwoma podbiegami - jednym dość znaczącym już na początku trasy, ale nie należała do najtrudniejszych. Mimo to wielu z nas biegło się w niedzielę dość ciężko - może to niezbyt sprzyjająca aura, a może po prostu dyspozycja dnia.
Rafał Czeremański jako jedyny w naszej stawce startujących na 10km ustanowił nowy rekord życiowy, i brawa za to. Po biegu na „dyszkę" zebraliśmy się na trybunie usytuowanej blisko mety, aby dopingować naszych maratończyków.
Dumnie rozwiesiliśmy Nasz baner klubowy i krzyczeliśmy do finiszujących „Sękosia". Patrząc jak kończą ten morderczy, bądź co bądź, bieg - łzy kręciły nam się w oku i cieszyliśmy się razem z nimi. I naprawdę nawet nie przeszkadzał nam wtedy deszcz - ba nawet go momentami nie czuliśmy, dopingując naszą ekipę. Chłopaki - jesteście wielcy J
Na zdjęciu (kliknij i powiększ) - reprezentacja KB im. Piotra Sękowskiego przed startami w Orlen Warsaw Marathon (26.04.2015)