„Oczy” kamer monitoringu przy ul. Klonowej i na dziedzińcu dworca PKP działają i odstraszają. Wcześniej okoliczni mieszkańcy tych newralgicznych miejsc bardzo narzekali na hałas i wandalizm. Doszło także do oskarżenia m.in. o próbę porwania - właśnie tak dla mieszkańca ościennego powiatu, który zapytał przypadkowo dziecko o drogę zakończyła się wizyta w Płońsku...
„Oczy” miejskiego monitoringu przeczesują teren m.in. w dwóch najbardziej newralgicznych miejscach, przy ul. Klonowej i na dziedzińcu dworca PKP. O informacje na temat skuteczności kamer poprosił komendanta powiatowego policji w Płońsku radny Marcin Kośmider podczas obrad samorządu miejskiego 28 listopada.
- Odpowiadając na pytanie radnego, potwierdzam ten fakt skuteczności monitoringu – stwierdził odpowiadając na pytanie radnego komendant komendant Jarosław Brzozowski. Jak informował szef płońskiej policji, wcześniej kierowano tam większość patroli. Miesięcznie takich interwencji porządkowych do czasu instalacji kamer policja miała średnio ok. dziesięciu. W weekendy funkcjonariusze cały czas interweniowali w tych miejscach wobec pijanych osób. Obecnie, od kiedy pracują kamery w październiku w omawianych miejscach były trzy interwencje, a w listopadzie jedna. - Czasami przeglądając obraz z kamer śmiejemy się, że wymarła część miasta, bo w ogóle nikogo tam nie ma – powiedział komendant Jarosław Brzozowski.
„Więcej do Płońska już nie przyjadę...”
Miał miejsce także fałszywy „alarm”, którego ofiarą, jak wynika z policyjnych ustaleń padł mieszkaniec sąsiedniego powiatu. Szef płońskiej policji przytoczył sprawę sprzed trzech tygodni. Wtedy miało miejsce zgłoszenie o zaczepieniu 10, 12-letniej dziewczynki w centrum miasta przez mężczyznę, który przejeżdżał samochodem. Zdarzenie zarejestrowały wszechobecne kamery monitoringu. Policja ustaliła o jaki pojazd chodzi. Ustalono również personalia właściciela auta, którym okazał się mieszkaniec sąsiedniego powiatu. Mężczyzna stwierdził, że to nie on wtedy prowadził auto i wskazał kierowcę.
Zarejestrowany przez monitoring kierowca w rozmowie z policją był wystraszony. Jak przyznał, przyjechał do Płońsk w poszukiwaniu sklepu. Zatrzymał się przy tej dziewczynce i chciał się zapytać po prostu o drogę. Policjanci sprawdzili jego dossier. Okazało się że nie było nic do zarzucenia, a dziecko nadinterpretowało przebieg zdarzenia.
Jak stwierdził komendant, emocje już opadły emocje, a sprawa została wyjaśniona. Jak dodał komendant, finał sprawy jest taki, że ten pan na zakończenie zakomunikował, że więcej do Płońska już nie przyjedzie…W portalach społecznościowych pojawiły się plotki o porwaniach i wycinaniu nerek.
Informacje szefa płońskiej policji podsumował przewodniczący miejskiego samorządu Henryk Zienkiewicz, „Płońsk jest otwarty dla ludzi, którzy nie łamią prawa" i jak ktoś z obecnych na sali obrad podpowiedział: "I... nie pytają o drogę...”
Tekst/fot.(DK) plonsk24.pl