Iwona Zdunek nie pełni już funkcji dyrektorki Gimnazjum Publicznego nr 1 w Płońsku. Do odwołania doszło w środę 23 września. Wcześniej sprawę konfliktu pomiędzy dyrektorką a większością nauczycieli badała specjalna komisja miejska oraz delegatura kuratorium. W wyniku ustaleń i uzyskania opinii tych organów burmistrz Andrzej Pietrasik podjął decyzję o odwołaniu Iwony Zdunek. Obecnie obowiązki dyrektorskie pełni Kinga Rogowska, a w niedługim czasie spodziewać się należy konkursu na wakujące stanowisko.
W Gimnazjum nr 1 im. Papieża Jana Pawła II doszło do bardzo poważnego sporu większości nauczycieli z dyrektorką placówki, który eksplodował po tym, gdy Iwona Zdunek nie chciała dalej na funkcji swojej zastępczyni widzieć Alicji Kwiatkowskiej. Z kolei ta właśnie nauczycielka uzyskała akceptację i rekomendację 2/3 członków rady pedagogicznej szkoły.
Dyrektor Zdunek tłumaczyła w liście do mieszkańców Płońska oraz radnym, iż głos rady pedagogicznej ma charakter konsultacyjny i nie może oznaczać narzucenia jej osoby zastępcy, gdyż to dyrektor odpowiada w całości za decyzje personalne. Iwona Zdunek nie szczędziła Alicji Kwiatkowskiej publicznej krytyki, narzekając m.in. na jej nielojalność, a także nazywając protegowaną burmistrza. Również powierzenie nauczycielce funkcji zastępcy dyrektora dwa lata temu Iwona Zdunek nazwała narzuceniem jej tego rozwiązania przez organ prowadzący szkołę, czyli burmistrza.
To właśnie niepowołanie Alicji Kwiatkowskiej na funkcję, jaką pełniła już od 2013 r., stało się iskrą zapalną i spowodowało ujawnienie całości wielowarstwowego konfliktu trwającego od dłuższego czasu w Gimnazjum nr 1.
Iskry na szkolnym prochu
Tuż przed końcem wakacji opublikowaliśmy list 21 nauczycieli szkoły, w którym opisali tło konfliktu oraz powody, dla których zabierają głos publicznie poza szkołą (treść). Dwa dni później opublikowaliśmy również list dyrektor Iwony Zdunek, przedstawiający jej ocenę sytuacji (treść). Nikt jednak nie spodziewał się, że konflikt dopiero nabiera rozpędu, a jego apogeum nastąpi podczas nadzwyczajnej sesji rady miejskiej.
Jak się dowiedzieliśmy, na życzenie dyrektorki gimnazjum siedmioro radnych podpisało wniosek o zwołanie sesji. Jednym jej punktem było przedstawienie informacji dotyczącej sytuacji w miejskiej szkole. Jednak mało to miało wspólnego z informowaniem, bowiem Iwona Zdunek rozpoczęła swoje wystąpienie od odczytania aktu oskarżenia wobec burmistrza. Andrzeja Pietrasika nie było wówczas na sesji, więc nie mógł niczego wyjaśniać czy prostować. Zresztą, w związku z pismem przedsądowym, burmistrz postanowił nie wypowiadać się o sprawie do czasu zakończeni prac przez komisję wyjaśniającą zasadność skargi i wniosku nauczycieli o odwołane dyrektorki.
- Moje wystąpienie jest skierowane wyłącznie do osoby pana burmistrza, który od kilku miesięcy unika konfrontacji. Wystosowałam pismo przedsądowe, w którym wzywam do zaprzestania wobec mnie praktyk o charakterze mobbigu - rozpoczęła Iwona Zdunek.
- Prowadzi pan w ostatnich miesiącach wobec mnie kampanię nasyconą nieetycznym zachowaniem, zmierzającą do zmuszenia mnie do rezygnacji z zajmowanego stanowiska. Mimo wielu podejmowanych przeze mnie prób rozwiązania stworzonej przez pana tej żenującej sytuacji, nie wykazał pan woli jej naprawy. Tworzy pan wokół mojej osoby atmosferę intryg, która ma skonfliktować mnie z pracownikami szkoły, kwestionując decyzje - kontynuowała dyrektorka.
- Już od początku organ prowadzący narzucił mi osobę wicedyrektora. Nasza współpraca nie była merytorycznie poprawna, więc zwróciłam się do burmistrza od zmianę wicedyrektora, ale bezskutecznie. Postawiono mnie w sytuacji - albo się zwalniasz, albo zatrudniasz dalej tę osobę. Być może tym, co doprowadziło do konfliktu między mną a burmistrzem, była likwidacja grupy języka angielskiego w klasie II i pisemna sugestia o stworzeniu klasy francuskiego (klasę tę stworzyła i prowadzi Alicja Kwiatkowska - red.).
Często wystąpienie dyrektorki gimnazjum było przerywane przez grupę nauczycieli, którzy głośno komentowali: „Niech pani nie kłamie, mów prawdę...". Jednak atmosfera robiła się coraz bardziej gorąca, więc w imieniu większości nauczycieli głos zabrała Ewa Rosiak, odczytując ich manifest.
- Dość mamy ustawicznego chaosu, dezinformacji i pozornych działań prowadzonych bez liczenia się z publicznym groszem, za to z naruszeniem procedur i norm etycznych. Jak mamy martwić się o uczniów, kiedy nie przestajemy martwić się o siebie? A jest się czym martwić, bo oto nasze panie kucharki i woźne już zostały zmuszone do tego, aby w godzinach swojej pracy wykonywać prywatne zlecenia przełożonej - czytała Ewa Rosiak.
- We wniosku o odwołanie pani Zdunek przedstawiliśmy konkretne zarzuty i wskazaliśmy szereg jej zaniedbań. Ze względu na toczące się postępowanie wyjaśniające, nie możemy tych szczegółów wyjawić. Jednak bezwzględnie podkreślamy fakt, że nasza obecność na sesji nie ma charakteru politycznego. To pani Zdunek od samego początku próbuje zredukować konflikt pracowniczy do wątku personalnego, a na fali toczącej się kampanii przedwyborczej wprowadziła go na pole polityczne. Pani polityczne alianse zmuszają nas jedynie do głośnego przypomnienia, że w świetle przepisów szkoła publiczna w Polsce jest apolityczna i przyklejanie do niej etykietki partyjnej jest nie tylko prawnie zabronione, ale również skutkuje ogromną szkodą dla uczniów i pracowników - oceniała nauczycielka.
- Znamy się od lat, znamy swoje poglądy, ale nigdy nasza szkoła nie była narażona na wstrząsy z tego powodu, bo my nie uprawiamy polityki - mówiła Ewa Rosiak.
Bardzo poważna krytyka spadła na dyrektor Iwonę Zdunek także ze strony obserwującej sesję Małgorzaty Tomaszek z Sochocina. - Znam panią Iwonę od lat z Zespołu Szkół i Przedszkoli w Sochocinie, gdzie doszło do nękania i lobbingu na moim synu ze strony tej pani. Mam na to dokumenty - zaznaczała. - To nieprawda, mogę za to skierować sprawę na drogę prawną - przestrzegła Iwona Zdunek. - Jestem gotowa - odparła Małgorzata Tomaszek.
Równie krytycznie, choć od strony kulis konkursów dyrektorskich Iwonę Zdunek oceniła przewodnicząca powiatowego ZNP Marianna Trębska. Obraz wyłaniający się z tej wypowiedzi wskazuje na słabości interpersonalne dyrektorki, która miała nie cieszyć się autorytetem i uznaniem w miejscach, w których pracowała i kierowała zespołami ludzkimi.
Głos podczas sesji zabrało również dwóch rodziców, z których jeden apelował bardzo zdecydowanie o zaprzestanie dyskusji na takim poziomie, by nie szkodzić szkole, a drugi z ojców potwierdzał, iż w szkole istniało napięcie wyczuwane przez uczniów i rodziców.
Sesja, której być nie powinno
Dwugodzinna bitwa na słowa spowodowała, że była już dyrektorka szkoły nie może tej batalii zaliczyć do zwycięskich. Jedynym efektem było pokazanie, jak głęboki rów nieufności pomiędzy nią a większością nauczycieli został wykopany. Dyrektorka udowodniła również, że inaczej niż organ prowadzący interpretuje kluczowe zapisy ustawy szkolnej, wedle której to nie dyrektor placówki a w naszym przypadku burmistrz kieruje polityką oświatową i wyznacza kierunki działań, biorąc za to odpowiedzialność.
Tej sesji mogłoby nie być, gdyż rada miejska ma ograniczone kompetencje w rozwiązywaniu podobnych problemów, choć mogłoby dojść np. do spotkania dyrektorki, burmistrza, rady pedagogicznej i przewodniczącego rady wraz z komisją oświaty.
Chyba że dyrektorce wnioskującej o sesję i radnym, którzy podpisali wniosek chodziło o upublicznienie i maksymalne nagłośnienie konfliktu bez wizji jego rzeczywistego rozwiązania. Dodatkowo, co podkreślała wiceburmistrz Teresa Kozera oraz nauczyciele, w związku z toczącym się wówczas postępowaniem w sprawie skargi i wniosku większości rady pedagogicznej ani treść pism, ani lista stawianych zarzutów nie mogły zostać ujawnione. Zamiast merytorycznej dyskusji mieliśmy więc kolejną awanturę na publicznej sesji, bez czego wszyscy mogliby się chyba obyć, zwłaszcza, że dotyczy tak wrażliwej sfery życia społeczności, jak szkoła.
Kto wie, jaki wpływ na dzieci i rodziców może mieć wystąpienie dyrektorki szkoły w charakterze publicznego oskarżyciela burmistrza i w sumie także innych urzędników ratusza odpowiedzialnych za oświatę?
Jak już zaznaczone na wstępie, miejska komisja uznała skargę i wniosek większości nauczycieli Gimnazjum nr 1 za zasadne. Burmistrz otrzymał również pozytywną opinię delegatury kuratorium w sprawie działań, które skończyły się odwołaniem Iwony Zdunek. Czy to kończy sprawę? Raczej nie, bo teraz należy się zapewne spodziewać działań prawnych odwołanej dyrektorki, a niewykluczone, że wątek konfliktu wewnątrzszkolnego znajdzie się w kampanii wyborczej Iwony Zdunek, która kandyduje do Sejmu z listy PiS.
Piotr Kaniewski
Na zdjęciu tytułowym: sesja 8 września, na pierwszym planie Iwona Zdunek (za stołem: sekretarz miasta Andrzej Bogucki i wiceburmistrz Teresa Kozera)
(nagranie udostępnione przez Biuro Rady UM w Płońsku)