Pedagog zwolniła się z pracy. Kilkakrotnie składała skargi na starostę. Interweniowała nawet w Ministerstwie Edukacji Narodowej i u Prezesa Rady Ministrów. Podczas obrad powiatowych na ręce przewodniczącego złożyła kolejną skargę. Dyrektor płońskiej szkoły twierdzi, że zarzuty stawiane przez pedagog nie zostały potwierdzone przez instancje, do których były kierowane. Ponadto w szkole przeprowadzona została ewaluacja.
Nauczycielka zepchnięta ze schodów przez uczniów, niedopełnienie działań dydaktyczno-wychowawczych i opiekuńczych, nieprzyjmowanie uczniów do szkół publicznych o kształceniu specjalnym z upośledzeniem w stopniu lekkim – takie zarzuty pojawiły się w skargach pedagog ZS nr 2 w Płońsku, która próbowała zainteresować sprawą wszystkie instancje łącznie z MEN i Kancelarią Prezesa Rady Ministrów.
Jak twierdzi dyrektor szkoły, zostały przeprowadzone kontrole i zewnętrzna ewaluacja i zarzuty się nie potwierdziły. Była nauczycielka podczas obrad złożyła ponownie skargę na starostę powiatu płońskiego oraz wicestarostę i naczelnika wydziału zdrowia, oświaty, kultury, sportu i spraw społecznych.
Maria Kania jest byłym pedagogiem Zespołu Szkół nr2 w Płońsku. Pracowała tam 23 lata. Z początkiem br. roku szkolnego zwolniła się z pracy. Powodem tej decyzji było, zdaniem byłej pedagog, złe zarządzanie szkołą przez obecną dyrektor – brak odpowiedniej reakcji na uczniowską agresję, która zakończyła się zepchnięciem jednej z nauczycielek ze schodów przez uczniów, rozgrywki personalne w środowisku kadry pedagogicznej szkoły, odmowa przyjmowania uczniów z upośledzeniem lekkim do szkół publicznych o profilu specjalnym, a także dyskryminowanie jej osoby. Sprawa znana jest płońskiej prokuraturze.
- Nie zgadzam się, aby dyrektor szkoły podchodził w taki sposób do spraw, które są czasami tragedią dla nauczycieli i tragedią dla dzieci - powiedziała m.in. w swym wystąpieniu była pedagog powiatowej szkoły ponagimnazjalnej.
Dotychczas jej skargi, jak twierdzi, zostały zignorowane przez zarząd starostwa. Próbowała zainteresować sprawą wszystkie instancje – kuratorium oświaty, łącznie z MEN i Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Wszyscy odsyłali ją do starostwa. Podczas obrad samorządu powiatowego złożyła kolejną skargę. Tym razem do rady powiatowego samorządu.
Poniżej wypowiedź, której Maria Kania udzieliła podczas obrad samorządu powiatowego 26 października.
(…) „Jestem byłym pedagogiem w Zespole Szkół nr 2 w Płońsku. Przepracowałam tam 23 lata, a jako pedagog szkolny 22 lata. 1 września rozwiązałam umowę o pracę na własną prośbę. Z tego, co się orientowałam, w tej chwili pracownicy w zawodzie nauczyciela są bardzo dobrze widziani, jeżeli są bezpośrednio po studiach, albo ze stażem bardzo krótkim, ponieważ jest to tani pracownik. Jestem nauczycielem dyplomowanym, w związku z tym trochę więcej kosztuję. Tę decyzję podjęłam nie z dnia na dzień. Mam świadomość, że to może spowodować moje problemy ze znalezieniem pracy.
Otóż 2 lata temu wydarzyło się w szkole coś, co opisuję w skardze, którą złożyłam w 2015 roku w czerwcu do pana starosty. Niestety nie otrzymałam odpowiedzi. W lutym 2016 złożyłam zapytanie – dlaczego nie uzyskałam odpowiedzi, jakie podjęto działania w szkole? Otrzymałam pismo z upoważnienia pana starosty od naczelnika wydziału oświaty i zdrowia Pawła Dychto z informacją, że problemy, które przedstawiłam w skardze są przedmiotem rozpatrywania kuratorium oświaty. I tutaj spotkałam się z taką dziwną decyzją innych osób. Dotyczy to wojewody mazowieckiego, dyrektora delegatury w Ciechanowie i Kuratorium Oświaty w Warszawie. Dotyczy to również przedstawicieli trzech departamentów w Ministerstwie Edukacji Narodowej, gdzie moja skarga trafiła. Jednoznacznie wszyscy odpowiedzieli, że sprawy, które przedstawiam dotyczą niestety, ale organu prowadzącego, czyli starostwa.
Skarga na starostów i naczelnika
- Dzisiaj przychodzę ze skargą właśnie na pana starostę, na panią wicestarostę i na pana naczelnika, ponieważ to do nich w roku 2015 złożyłam 3 egzemplarze skargi i wydaje mi się, że sprawy dotyczą tak ważkich zdarzeń, jak przestępstwo, o którym piszę właśnie w tej dzisiejszej skardze do rady powiatu - mówiła Maria Kania. -. To są dwa przestępstwa. Jedno dotyczy nieprzyjmowania uczniów do szkół publicznych o kształceniu specjalnym z upośledzeniem w stopniu lekkim (co prawo zapewnia wyraźnie, że szkoły mają przyjąć, jeżeli rodzice taką decyzję podejmą). Pani dyrektor ZS nr 2 w Płońsku przekazała osobiście informację pani pedagog z Gimnazjum nr 1, że tacy uczniowie nie mogą być przyjmowani do szkół publicznych, ponieważ, zacytuję: „Umówiłam się tak z panem naczelnikiem”. Powiedziała to do mnie osobiście, więc dla mnie i nie tylko dla mnie jest to przestępstwo.
Nauczycielka zepchnięta ze schodów
Druga sprawa: w 2011 roku moja koleżanka z pracy została zepchnięta przez uczniów ze schodów z narażeniem utraty życia. Wcześniej była przez tych uczniów przez wiele miesięcy nękana. To był finał. Pani dyrektor i trzech wicedyrektorów nie udzieliło pomocy przebywającej na urlopie zdrowotnym kobiecie. Doszło do spotkania z rodzicami i uczniami (sprawcami zdarzenia - red.). Pani dyrektor na tym spotkaniu również była przez cały czas. Notatka, która została sporządzona, jest nieprawdą. Skarga moja dzisiejsza jest dość krótka w związku z tym, żeby stało się sprawiedliwości i prawdzie za dość, szybciutko ją odczytam:
Niniejszym składam skargę na starostę powiatu płońskiego oraz wicestarostę i naczelnika wydziału zdrowia i oświaty z powodu zignorowania mojej skargi złożonej przeze mnie osobiście w trzech egzemplarzach do wyżej wymienionych w dniu 29 czerwca 2015 roku. Skarga dotyczyła dyrektor ZS nr 2 w Płońsku, która pełniąc funkcję dyrektora nie zapewniła adekwatnej, skutecznej i efektywnej kontroli zarządczej w poniższych zakresach: spójności procedur wewnętrznych oraz ujednolicenia działań dydaktyczno-wychowawczych i opiekuńczych, skuteczności i efektywności działań przestrzegania prawa etycznego postępowania, skuteczności i efektywności przepływu informacji, co należy do obowiązków kierownika jednostki.
Nadmieniam, iż w skardze opisałam przypadki popełnionych przestępstw dotyczących zepchnięcia nauczycielki ze schodów prze grupę uczniów, którzy nękali ją przez wiele miesięcy oraz proceder nie przyjmowania uczniów o potrzebie kształcenia specjalnego z upośledzeniem w stopniu lekkim do szkół publicznych. Nauczycielka, z którą podzieliłam się etatem w 2014 roku przebywała na rencie z powodów wyżej wymienionych. Nie została zatrudniona przez panią dyrektor w bieżącym roku szkolnym, pozostając bez środków do życia. Do uzyskania prawa do świadczenia kompensacyjnego brakuje jej jeden rok.
- Na radzie pedagogicznej 30 sierpnia br. , kiedy żegnałam się z panią dyrektor i z pracownikami, prosiłam, żeby na moje miejsce koleżanka została przyjęta. Pracowała dwa lata bez zarzutu, z dużą ilością godzin ponadwymiarowych, więc nie rozumiem, dlaczego nie mogła pracować chociażby ten rok, czekając na świadczenie kompensacyjne - mówiła na sesji powiatowej Maria Kania.
Guzy w mózgu i chemia
- W szkole miało miejsce także inne zdarzenie – przedkładanie nauczycielom pisma do podpisu dyskredytującego moją osobę, a zawierającego nieprawdziwe informacje na mój temat. Poinformowano mnie, że treść tego pisma jest znana nawet w Prokuraturze Rejonowej w Płońsku, gdzie pytano moją byłą dorosłą uczennicę, czy prawdą jest, że mam guzy w mózgu, biorę chemię, a moje dzieci są dziwne. Pan starosta nie ustosunkował się także i do powyższego - relacjonowała radnym była pedagog szkolna z ZS nr 2 w Płońsku.
Nauczycielka wyeliminowana
- Chcę zgłosić fakt, o którym zostałam poinformowana przez byłą nauczycielkę, której zdaniem doszło do jej wyeliminowania z pracy z 32-letnim stażem przysposobienia obronnego, chociaż podjęła studia podyplomowe z edukacji dla bezpieczeństwa, aby nabyć uprawnienia. Wcześniej odbyła 160-godzinny kurs, na który skierował ją pan dyrektor, jednak okazało się, że tylko podnosił on kwalifikacje. Na tym stanowisku została zatrudniona żona pana starosty - mówiła Maria Kania.
Uczniowie bez pomocy
Była pedagodg szkolna opisała radnym również inne przypadki, jej zdaniem, nieprawidłowości szkolnych: - Po moim powrocie do szkoły, po półtorarocznej nieobecności okazało się, że znowu kolejny uczeń nie otrzymał pomocy psychologiczno-pedagogicznej. Nie używam nazwiska, bo pani dyrektor podała mnie do prokuratury, czy na policję, że w pierwszej skardze podałam dane osobowe ucznia. Uczeń przekazał mi te informacje nie będąc już uczniem szkoły. Przebywał ok. miesiąca w szpitalu, a do uczęszczał ok. 3 miesiące jednak nikt nie zaproponował mu pomocy w wyrównaniu zaległości.
Niepokojący jest także inny przypadek dotyczący dokumentacji uczniów objętych pomocą psychologiczno-pedagogiczną, w której nie figuruje uczeń z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego, co wiąże się z nie udzieleniem adekwatnej pomocy uczniowi. Niestety tutaj również pisze Konrad A. interweniowałam w powyższych sprawach u wojewody mazowieckiego, mazowieckiego kuratora oświaty, dyrektora delegatury Kuratorium Oświaty w Ciechanowie, a nawet w MEN, gdzie zgłosiłam propozycję zmian w oświacie. Nie poprosiła mnie ówczesna pni minister, jak również obecna. Zostało zorganizowane spotkanie z 5 przedstawicielami trzech departamentów, w których moja skarga się znalazła. Zgłosiłam tę sprawę do kancelarii prezesa rady ministrów. Wszystkie urzędy skierowały mnie do rady powiatu jako właściwej do rozpatrzenia powyższych problemów.
Wszystko chcę podsumować jednym zdaniem. Pani dyrektor nie reagowała na przemoc, która jest w każdej szkole, bo to nie jest problem tylko tej szkoły. Dopóki w szkole nie podejmuje się adekwatnych działań, adekwatnych rozwiązań, proszę mi wierzyć, uczniowie nie będą przestrzegać żadnych norm, żadnych zasad, a kto jest źle wychowany w domu, ewentualnie zdemoralizowany, u dzieci to jest wcale nie tak długo.
Sami państwo wiecie, byliście też w wieku nastoletnim. Będą robić to, co chcą. Tu na sali jest jedna pani, która doskonale wie, co przeżyło jej dziecko, kiedy zetknęło się z przemocą w szkole podstawowej. Myślę, że jest więcej takich osób. Jestem patriotką, choć to brzmi patetycznie i nie zgadzam się na to, żeby dyrektor szkoły podchodziła w taki sposób do spraw, które są czasami tragedią dla nauczycieli i tragedią dla dzieci.
Może jeszcze wspomnę tylko tyle, w szkole jedna z pań wychowawczyń, żeby pomóc swoim uczniom w klasie zwróciła się do pani wicedyrektor z takim pytaniem: co by było, gdyby cała klasa zrezygnowała z zajęć z wychowania do życia w rodzinie. Pani wicedyrektor odpowiedziała, że w rozporządzeniu jest wyraźnie napisane, że nie jest to obowiązkowy przedmiot. Pani dyrektor nie zrobiła nic, żeby te zajęcia się jednak odbywały. Dodatkowo dla tych uczniów zorganizowano zajęcia z matematyki.
Powiesił się, bo zostawiła go dziewczyna
Na początku wakacji, po zakończeniu roku uczeń się powiesił, ponieważ zostawiła go dziewczyna. I teraz mam pytanie: a może gdyby te zajęcia się odbywały, może ten uczeń by żył? Bo może właśnie z takim tematem przyszedłby do nauczyciela tego przedmiotu. Dziękuję bardzo. Miłego dnia życzę. Przekazuję skargę na ręce pana przewodniczącego (…) - zakończyła swoje wystapienie Maria Kania.
Bez dyskusji na sali
Podczas obrad nie podjęto dalszej dyskusji. Na sali obecna była dyrektor ZS nr 2 i kilka zainteresowanych osób. Starosta Andrzej Stolpa odniósł się tylko do zarzutu o nepotyzmie dot. zatrudnienia jego żony na miejsce zwolnionej nauczycielki, zaprzeczając, że etat jego małżonki ma jakiś związek ze sprawą przedstawioną przez byłą pedagog.
A co na to dyrektor?
O wypowiedź w tej sprawie poprosiliśmy dyrektor szkoły, która stwierdziła, że „sprawy podnoszone w skardze były kilkakrotnie badane przez instytucje, do których były kierowane. Zarzuty stawiane w nich nie zostały potwierdzone.
Ponadto w szkole została przeprowadzana przez organ zewnętrzny ewaluacja dotycząca problemów poruszonych w skardze. Wyniki ewaluacji są dostępne w raporcie umieszczonym na platformie ewaluacji - System Ewaluacji Oświaty”. - odniosła się do zarzutów szefowa ZS nr 2.
Tymczasem kolejna skarga ląduje na biurku przewodniczącego powiatowego samorządu.
Tekst/fot. (DK)
Na zdjęciu tytułowym: Maria Kania, była pedagog ZS nr 2 w Płońsku podczas obrad samorządu powiatowego 26 października.
Zachowanie przewodniczącego - żenujące,prezydium i zarząd też nie mają się czym chwalić w kwestii kultury i szacunku dla mieszkańców.