Przedstawiono program naprawczy płońskiego szpitala. Jako źródło oszczędności po raz kolejny wskazano obniżkę wynagrodzeń pracowników i zmianę struktury organizacyjnej. Starosta jednak zapewnia, że do likwidacji oddziałów nie dojdzie, a dotychczasowe usługi szpitala będą nadal świadczone. Na sali obrad obecni byli przedstawiciele personelu medycznego i lekarze oraz dyrektor Józef Świerczek. Na debatę przyjechał radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, Paweł Obermeyer.
Brakuje środków na nowy tomograf, na remont budynku gdzie mieszczą się oddziały rehabilitacji i reumatologii i pracownia fizjoterapii, który jeśli pozostanie w obecnym stanie do końca grudnia 2017 r. ma zostać zamknięty.
Straty przynosi oddział ginekologiczno-położniczy, a najbardziej deficytowy jest oddział internistyczny Przedstawiono plan naprawczy płońskiego SPZZOZ, który w skrócie sprowadza się do dwóch założeń: albo nie robimy nic i dojdzie do likwidacji oddziałów, albo przeprowadzamy restrukturyzację i szukamy oszczędności w kieszeni pracowników. Problemy płońskiego szpitala to główny temat ostatnich obrad samorządu powiatowego w środę 15 czerwca.
Z wypowiedzi dyrektora Józefa Świerczka wynika, że oddział rehabilitacji i reumatologii jest na szarym końcu w morzu szpitalnych wydatków. W tej sprawie wypowiedział się starosta Andrzej Stolpa- Powstaje pytanie: a za co ten budynek rehabilitacji mamy wyremontować? - zabrał głos starosta. - Koszt remontu, to ok. 22 - 21 mln zł. Są to pieniądze, których na dzień dzisiejszy nie mamy. Na najpotrzebniejsze zakupy dla szpitala (w tym na zakup tomografu za 2 mln 400 tys. zł) obecnie trzeba przeznaczyć ok. 9 mln zł. Łącznie w najbliższym czasie powinniśmy wydać ok. 28 - 30 mln zł. - mówił starosta.
- Pieniądze mogłyby pochodzić z kredytu, ale na ile jeszcze możemy się zadłużać? - Ani powiat, ani szpital takimi pieniędzmi nie dysponuje, a jeżeli tego nie zrobimy, to zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem na koniec przyszłego roku rehabilitację będziemy musieli zamknąć. Dlatego żeby zapobiec tej sytuacji, niestety musimy zrównoważyć budżet szpitala - stwierdził Andrzej Stolpa.
Jak stwierdzono w NFZ, tych dodatkowych wpływów raczej nie będzie, bo poszły na łatanie dziury budżetowej. Płońska placówka może jedynie wymieniać się usługami z innymi szpitalami.
Według zarządu starostwa i szefa szpitala jedynym rozwiązaniem, które ma zapobiec likwidacji oddziałów jest cięcie kosztów. - Jeżeli nie zrównoważymy tego budżetu, to ten szpital w przeciągu kilku lat może przestać istnieć - stwierdził starosta Andrzej Stolpa.
Pacjenci i dobro społeczne
Największe koszty pochłaniają wynagrodzenia personelu, które przekraczają 75% wydatków. Według analiz, aby budżet szpitala mógł się zbilansować, ten największy wydatek należałoby obniżyć o ok. 5-10%. Jednym słowem po raz kolejny jedynym rozwiązaniem według dyrekcji i zarządu jest sięganie do kieszeni pracowników lub likwidacja, a w tle przejęcie oddziałów przez podmioty zewnętrzne. Ten właśnie planowany zabieg był powodem pojawienia się na sali medycznego personelu. Głos zabrała Dorota Stefańska szefowa pracowni fizjoterapii wchodzącej w skład Zakładu Rehabilitacji, która stwierdziła, że na tych oddziałach dyrekcja szpitala postawiła „krzyżyk” i apelowała o spojrzenie przez pryzmat pacjenta i dobra społecznego.
Kierowniczka Dorota Stefańska na wstępie podziękowała dyrektorowi szpitala za pozytywną ocenę pracy pracowni fizjoterapii. - Jesteśmy jednym z oddziałów, które mają dobrą opinię wśród pacjentów w Płońsku i okolicy. Pomimo warunków jakimi dysponujemy, pacjenci chcą do nas przychodzić i się leczyć. Atutem jest personel, jego kwalifikacje i podejście do pacjenta. Z planów wynika, że właściwie jak gdyby postawiano na nas „krzyżyk”. To znaczy, że ponieważ jesteśmy niedochodowi, liczy się tylko bilans i pieniądz, a nikt nie patrzy na to z punktu widzenia pacjenta, że zapotrzebowanie na nasze usługi jest bardzo duże. Mamy nadwykonania i ciężko pracujemy. Przykro by nam było, że pomimo różnych ustępstw, na które pracownicy rehabilitacji przez wiele lat się godzili (w 2014 roku płaciliśmy darowiznę, w 2015 r. mieliśmy obniżoną pensję o sześć i pół procenta), aby na koniec finalnie zostać wysłanym na „zieloną trawkę”. - mówiła szefowa fizjoterapii.
- W tym momencie apeluję do państwa jako osób, które mają pewien głos w tej sprawie, aby nie patrzeć wyłącznie na wszystko przez pryzmat cyferek, czy to się opłaca, czy to się nie opłaca, bo w momencie kiedy przejmie nas jakaś jednostka, jakiś inny podwykonawca, to praca na oddziałach może nie być już taka sama, jak była. A propos propozycji pana dyrektora obniżenia naszych poborów. Podstawowa pensja magistra fizjoterapii wynosi 2.800 zł. Oczywiści plus dodatek stażowy. Jeżeli od tego odejmiemy 20%, to wychodzi 2 tys. zł z groszami. Jesteśmy personelem wykwalifikowanym i za swoją pracę ponosimy pełną odpowiedzialność. Osoba, która pracuje wydajnie, ciężko z wyższym wykształceniem za chwilę będzie zarabiać nie wiele powyżej najniższej krajowej - stwierdziła Dorota Stefańska.
- Łatwo jest postawić krzyżyk, powiedzieć tak, jest to nieopłacalne, dziękuję, niech ktoś to przejmie, zwolni, ale gdzie pójdą leczyć się pacjenci? - pytała fizjoterapeutka - Pracuje w zakładzie rehabilitacji odkąd był to malutki gabinet. Dziś dokładnie mija 18 lat. Z bólem serca patrzę na to, że być może dalej w zakładzie nie będę pracowała. Bardzo proszę państwa o rozsądek i patrzenie nie tylko pod kątem pieniędzy, ale przez pryzmat dobra społecznego i pacjentów. - zwracała się do decydentów i radnych fizjoterapeutka.
Na zdjęciu dyrektor Józef Świerczek. Na drugim planie szefowa pracowni fizjoterapii Dorota Stefańska
Swojej pracowniczce odpowiedział dyrektor Świerczek - Szanowna pani dyrektor Stefańska, pani Doroto, nigdy mnie pani nie okłamała, a tu pani radę okłamuje. - odniósł się do powyższych wypowiedzi Józef Świerczek. - Powiedziała pani, że przekazujecie jakieś darowizny, macie obniżaną pensję, a nie pamięta pani jak pani przyszła, jak ludzie wracali z urlopu wychowawczego i powiedziałem, że trzeba ich zwolnić i wypłakała pani u mnie parę groszy, a ja pani pokazałem, że gdybym ich zwolnił, to by zakład miał więcej, bo by na zastępstwo było. - mówił szef szpitala. - Powiedziałem staroście, że nie będę zwalniał dwóch ludzi, żeby uzdrowić w całym zakładzie sprawę. W związku z powyższym, że pani chce zmieniać pracę, ja proszę żeby pani nie zmieniała pracy, bo jest pani młoda kobietą, ma pani jeszcze 20 lat pracy. Ja myślę, że pani chce dokonać jakiś zmian. Są instytucje, które dadzą pieniądze póki szpital będzie robił jakiś program naprawczy. Jeśli wszyscy bez wyjątku powiecie, że się na nic nie zgadzacie, to ja mam jeszcze jeden argument – pani magister daję obsługę administracyjną za darmo, za złotówkę oddaje cały zakład. - zaproponował dyrektor.
Remont w zasięgu możliwości
Radny Dariusz Żelasko stwierdził, że nie można podchodzić do problemu na zasadzie systemu zero-jedynkowego – albo nie robimy nic, albo robimy inwestycję za 20 mln zł.- Z całym szacunkiem za zdecydowanie mniejszą kwotę można w skromny sposób ten budynek wyremontować i udostępnić do eksploatacji. Radny przypomniał czasy, kiedy nie było środków unijnych i zbudowano łącznik, a w realizację tego zadania „zaprzęgły” się także gminy, które się opodatkowały. Zdaniem radnego nic nie stoi na przeszkodzie, aby gminy w obecnej sytuacji partycypowały w szpitalnych kosztach. - Wiem, że istnieje dokumentacja remontowa, ale ta idea inwestycji za 20 mln. zł w świetle pozyskanych informacji jest mało realna. Myślę, że powinniśmy się skupić na remoncie, który jest w zasięgu naszych możliwości i ewentualnego wsparcia gmin. - powiedział radny Dariusz Żelasko dodając, że podatki od pracowników szpitala w 40% trafiają właśnie do gminnych budżetów. Radny zaznaczył także, że pracownicy szpitala składali dyrekcji kilaka propozycji, które pozwalały na zniwelowanie strat. Wspomniał też o rezygnacji z działań deficytowych i zaangażowaniu się w dochodowe.
Jak stwierdził w odpowiedzi starosta, nie wystarczy pomalować ścian i lamperii budynku rehabilitacji i reumatologii. - Mamy konkretne wymogi, które muszą być spełnione i puki co, taki jest koszt i takie mamy informacje. - odpowiedział radnemu Andrzej Stolpa. - Pytanie ile mogą dołożyć gminy? Z doświadczenia powiem, że rocznie możemy pozyskać od gminy ok. 10, 20 tys. zł. Nie sądzę, aby mogły wygenerować większe środki. Oczywiście będziemy się do nich zwracać. - mówił starosta.
1000 zł do porodu
Podobnie jak na innych zagrożonych oddziałach, dochody z kontraktów NFZ na oddziale rehabilitacji i reumatologii są niższe niż koszty płac. Jak wspomniał starosta Stolpa, ostatnio oddział ginekologiczno-położniczy- zaczął generować mniejszą stratę, ale samo położnictwo generuje coraz większą stratę. 1.4 porodu na dobę to za mało aby budżet się bilansował. - Dziennie do porodu dokładamy ok. 1000 zł. Ten deficyt nadrabia ginekologia. - informował starosta. istnieje także możliwość stworzenia odrebnych dwóch oddziałów ginekologii i położniczego.
Hale pod budynkiem
Do wypowiedzi radnego Dariusza Żelasko odniósł się szef medycznej placówki Józef Świerczek, który stwierdził, że - łącznik owszem można zbudować za kilka milionów pod jednym warunkiem, że nie mówimy o rehabilitacji, tylko geriatrii lub jakimś innym obiekcie opieki długoterminowej i nie mówimy o remoncie potężnego zakładu fizjoterapii, hydroterapii. Pod tym budynkiem stoi olbrzymia hala kotłowni i olbrzymia pusta druga hala, gdzie mieściło się archiwum. Te hale trzeba zaadoptować. - mówił dyrektor szpitala. - Oprócz tego niedopuszczalne są warunki w jakich pracuje tam personel, bo nie ma nigdzie okna i całe pomieszczenia trzeba odkopać i udostępnić, tak jak to zrobił mój poprzednik w łączniku. Jeżeli mówimy o modernizacji tego budynku, to trzeba będzie wydać po przetargu 15 - 16 mln zł. - stwierdził Józef Świerczek. Przyszłość płońskiej rehabilitacji jest więc nie pewna, aby nadal zakład mógł funkcjonować musi zostać dostosownay do obecnych wymogów do końca 2017 r.
Kontrakt przed północą
Jeśli chodzi o propozycje pracowników szpitala z innych oddziałów, to szef SPZZOZ przyznał że został zmuszony do podpisania niekorzystnego kontraktu z NFZ przed północą w piątek i przedstawił takie propozycje, jakie sobie pracownicy zażyczyli. - NFZ nawet nie chciał rozmawiać o przesunięciu tych propozycji w ramach kontraktu, bo dobrze wie, że nikt nie chce niektórych zabiegów tu w Płońsku robić, że najlepiej odesłać do publicznego, bo nie ma specjalisty i jest to nieopłacalne. - powiedział dyrektor płońskiej placówki. Józef Świerczek dodał także że był operowany w placówce prywatnej, która miała kontrakt z NFZ i został, jak się wyraził dobrze obsłużony.
Nie dla cięć wynagrodzeń
Głos zabrał radny Artur Czapliński, który był przeciwny szukaniu oszczędności w kieszeniach pracowników i zaproponował aby na terenie SPZZOZ powstała jednostka Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Radny zwrócił uwagę, że w dyskusji nie brany jest pod uwagę czynnik społeczny, a pierwszą perspektywą powinna być perspektywa pacjenta. - Z wieloma perturbacjami usługi szpitala funkcjonują i te usługi trzeba zachować. Drugą perspektywą jest personel szpitalny- stwierdził m.in. radny Artur Czapliński, który po swych wypowiedziach kilkakrotnie usłyszał brawa.
Według zarządu nie ma innego wyścia
Szef zarządu powiatu zadeklarował, że nie wyobraża sobie prywatyzacji i zrobi wszystko aby szpital działał w tej strukturze, która jest obecnie jako SPZZOZ, bo uważa, że ta placówka ma pewną misję – nie musi przynosić zysków, ale żeby móc funkcjonować i świadczyć usługi i realizować swoją misję, to musi się finansowo bilansować. Na rozwój szpitala powiat może przeznaczyć jakąś pomoc finansową, ale szpital musi dać swój wkład. - Nic nie robimy – kończy się okres dostosowawczy i rehabilitacji nie ma od 1 stycznia 2018 roku, bo nie będziemy mieli skąd wziąć pieniędzy. W przypadku placówki Z kolei radny Leonard Milewski jest zdania, że to powiat powinien wyłożyć pieniądze na inwestycje.
O głos poproszony obecnego na sali radnego Sejmiku Województwa Mazowieckiego Pawła Obermeyera byłego dyrektora płońskiego szpitala. Radny namawiał do szukania wspólnych rozwiązań ponad podziałami. Namawiał aby zarząd, radni i dyrekcja wstrzymali się od radykalnych rozwiązań. Były szef płońskiej placówki zaproponował aby przywrócić własne laboratoria zamiast korzystać z usług zewnętrznych podmiotów. - będąc na spotkaniu z dyrekcją NFZ spotkałem grupę płońszczan m.in. radnego Marcina Kośmidra, Zygmunta Aleksandrowicza, dyrektora Józefa Świerczka, starostę Andrzeja Stolpę. Uważam to za bardzo dobry ruch, dlatego, że lat temu kilkanaście przeprowadzonych było wiele takich spotkań gdzie łączyły się środowiska polityczne i społeczne ponad podziałami. - mówił Paweł Obermeyer.
Na zakończenie starosta zapewnił, że dotychczasowe usługi będą nadal świadczone, a likwidacja dotyczy struktury organizacyjnej. Kolejna sesja 23 czerwca
Tekst/fot. (DK)
Na zdjęciu tytułowym pracownicy szpitala i radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego Paweł Obermeyer podczas sesji i debaty na temat szpitala, 15 czerwca 2016 r.
Brawo Pani Dorotko,tak trzymaj .A moze by zmiejszyć pensje panu dyrektorowi?