Podczas ostatniej sesji samorządu powiatowego dyrektor szpitala odniósł się do tematu nagrywania rozmów i monitoringu w szpitalu bez wyrażenia zgody przez pacjentów i pracowników. Szef szpitala uważa, że nie było żadnego postępowania niezgodnego z prawem.
„Podsłuchowywać" jest nieładnie, jak wyraził się jeden z bohaterów komedii J. Machulskiego „Vabank". Na temat podsłuchów i monitoringu wypowiedział się „wywołany do odpowiedzi" przez radnych dyrektor szpitala w Płońsku, Józef Świerczek.
- Nie wiem, skąd się wzięło słowo podsłuch w szpitalu - odpowiadał na pytania radnych podczas sesji powiatowej 27 stycznia szef medycznej placówki. Dyrektor dodał, że monitoring wizyjny w SPZZOZ istnieje od lat 90-tych, gdy zbudowano budynek C i C1, a rozmowy telefoniczne ze szpitalem są nagrywane. O tym fakcie jest informowany rozmówca tuż przed nawiązaniem połączenia.
- Ustawa wyraźnie zabrania udzielania przez telefon jakiejkolwiek informacji o stanie zdrowia pacjenta - mówił dyrektor szpitala. - Pojawiły się masowo telefoniczne groźby i wyzwiska pod adresem personelu medycznego, który odmawiał udzielania takich informacji. Teraz to się ukróciło. Uważam, że nie było żadnego postępowania niezgodnego z prawem takie oświadczenie złożyliśmy do NIK - stwierdził Józef Świerczek.
W sprawie trwa jednak prokuratorskie i policyjne śledztwo, własnie w związku z raportem pokontrolnym NIK.
Tekst/fot.(DK)
Na zdjęciu tytułowym: dyrektor SPZZOZ Józef Świerczek podczas obrad samorządu powiatowego 27 stycznia.