Tytułem wstępu. Rozmowa z posłem Markiem Opiołą nie jest materiałem wyborczym PiS. Wpisuje się jednak w logikę kampanii wyborczej. Pośrednio dlatego, że zdrowie jest najbardziej istotnym punktem zainteresowania każdego wyborcy i partii politycznych, bezpośrednio, ponieważ każdy z nas może mieć swoje zdanie co do zarządzania płońskim szpitalem. Już w fazie moich wielomiesięcznych rozmów z Markiem Opoiołą słyszałem pytanie: Co Opioła ma wspólnego ze szpitalem w Płońsku. Odpowiadam: tyle co Pani, Pan i ja - możemy jedynie apelować do samorządu powiatowego, by się opamiętał. Taka jest intencja przekazu, zwłaszcza, że ze sztandarów zniknęły hasła o sile tego szpitala, a zostało przekonanie o jego niemocy.
Piotr Kaniewski
- Latem tego roku złożył pan interpelację poselską do ministra zdrowia w sprawie sytuacji płońskiego szpitala. Proszę powiedzieć, jak ocenia pan otrzymaną odpowiedź?
- Zapytanie do ministra skierowałem w związku z tym, że także mnie zaniepokoiły powtarzane od miesięcy informacje, że jest niedobrze. Chciałem dowiedzieć się, czy minister zdrowia ma świadomość, że płoński szpital trapią poważne problemy organizacyjne i finansowe, a także - co pokazały późniejsze wyroki sądowe - problemy medyczne.
Odpowiedzi udzielił mi wiceminister i zarazem poseł Sławomir Neumann. Dowiedziałem się, że płońskie starostwo przeprowadziło audyt zewnętrzny, a także, iż w okresie 2010 do końca pierwszego kwartału br. roku, czyli przez pięć lat, płoński szpital nie wykazywał zobowiązań wymagalnych. Dlatego tym bardziej zastanawiające jest, że tuż po wyborach samorządowych w listopadzie 2014 r. okazało się, że sytuacja finansowa jest zła lub tez że nagle w roku 2015 ma się drastycznie załamać i spowodować potężne zadłużenie. Można więc zapytać, kto kogo i po co wprowadza w błąd? Czy szpital starostwo, czy starostwo wprowadza w błąd ministra?
Druga sprawa poruszona w odpowiedzi, przyznam kuriozalna, to informacja, że szpital w 2014 jednak odnotował stratę finansową, co jest zaprzeczeniem tezy z pierwszego zdania odpowiedzi ministra Neumanna. Jednak zastrzega się od razu, że ta strata nie przekraczała wartości amortyzacji. Więc rodzi się od razu pytanie, czy ministerstwo zadało starostwu płońskiemu pytanie o kształt i metody wprowadzania programu naprawczego, choćby w oparciu o wnioski z audytu wewnętrznego, który przecież nie obejmował całego zakresu działania SPZZOZ w Płońsku.
- Pismo ministerstwa zdrowia oparte jest na obszernych cytatach wicestarosty płońskiego, która twierdzi, że nie ma mowy o świadomych działaniach pracowników i kierownictwa szpitala, które mogłyby prowadzić do kryzysu finansowego tej placówki.
No jeżeli tak, to można od razu spytać, czemu w takim razie pan dyrektor de facto złożył dymisję już dzień po wyborach samorządowych, oddając się do dyspozycji zarządu powiatu. Oraz pytanie drugie: czy obecny i poprzedni starosta, którzy przecież nie rządzą powiatem od roku, nie byli świadomi tego, czy komisje zdrowia i komisja rewizyjna rożnych kadencji i skarbnik powiatu nie wiedzieli wcześniej, jak wyglądają księgi rachunkowe szpitala i realna sytuacja placówki?
Dlatego dziwi mnie kuriozalna odpowiedź ministerstwa, które informuje, że powiat sam przedstawi plan naprawczy, natomiast fakt, w jaki sposób doszło do kryzysu w odpowiedzi w ogóle nie jest omawiany. Owszem, formalnie właścicielem szpitala jest samorząd powiatowy, jednak nadzór nad bezpieczeństwem medycznym oraz wydatkowaniem pieniędzy publicznych z NFZ sprawuje właśnie minister zdrowia. Dlatego odpowiedź mnie niepokoi, jest jak umywanie rąk, a przecież chodzi o zdrowie ludzkie oraz o prace dla setek osób, co w przypadku Płońska i powiatu ma znaczenie ogromne.
- Przez całą kadencję 2010-14 nie było praktycznie mowy nawet o przewidywaniach katastrofy. Owszem, informacje o złym zdaniem dyrektora systemie płacenia za usługi medyczne ze strony NFZ były, jednak ta treść jest uniwersalna, bo mówi ją kilka razy dziennie każdy dyrektor placówki medycznej. Dlatego nie wiemy do dziś, co takiego stało się dzień po wyborach samorządowych, że dyrektor SPZZOZ w Płońsku zdecydował się na złożenie pisma będącego faktycznie podaniem się do dymisji. Właśnie od tego momentu, połowy listopada 2014 r., trwa coraz bardziej poważny kryzys szpitala, który pogłębia się i rozprzestrzenia na inne obszary.
- Otóż kwestią kluczowa jest odpowiedź na pytania, jak zarząd powiatu i rada prowadzili swoje działania nadzorcze i właścicielskie wobec szpitala? Skoro potem wszyscy wydawali się być zaskoczeni skalą kryzysu, to może ten nadzór był mało precyzyjny i skuteczny. Lecz skoro dyrektor dzień po wyborach zdecydował się na tak desperacki ruch, to przecież wiedział też o tym przed wyborami. Tymczasem w kampanii samorządowej nie padło ani słowo o nadchodzącym kryzysie, co zapewne miałoby wpływ na wynik wyborczy do samorządu. Ciekawi mnie też, dlaczego nikt za zaistniałą sytuację nie poniósł żadnych konsekwencji. Przecież przy dokładnym analizowaniu danych i planowaniu musiały występować oznaki nadchodzącego kryzysu. Zatem, jak było z tym nadzorem i ujawnianiem wiedzy radnym, opinii publicznej?
- Z naszych informacji i obserwacji wynika, że także w poprzedniej kadencji grupa radnych, która nie stanowiła większości w radzie, często żądała pełniejszych informacji o kondycji finansowej szpitala i możliwości wystąpienia zagrożeń. Wszyscy byliśmy uspokajani, że sytuacja jest pod kontrolą i bezpieczeństwo finansowe zagrożone nie jest. Z kolei z dzisiejszego kontekstu wynika, iż te zapewnienia były zbyt optymistyczne, by nie powiedzieć, że więcej miały wspólnego z „piarem" niż z rzeczywistością.
- Właśnie to jest niepokojące, bo przecież nawet po artykułach wielu redakcji lokalnych i regionalnych, a także krajowych organy państwa, czyli prokuratura, NIK czy Regionalna Izba Obrachunkowa powinno z urzędu wszcząć przynajmniej działania sprawdzające, o ile nie dalsze, w sprawach nieprawidłowości. Chodzi przecież o pieniądze publiczne i stabilność placówki zdrowotnej odpowiadającej za bezpieczeństwo prawie 100 tysięcy ludzi. To jest temat otwarty i pytanie, jakie zadają sobie także mieszkańcy powiatu: gdzie są te instytucje?
- Ustaliliśmy, że działania Najwyższej Izby Kontroli w płońskim szpitalu, które były prowadzone od maja br., zostały podjęte na wniosek osoby prywatnej, a nie z urzędu. Czyli jeśli do sprawy nie włączy się konkretny człowiek, to instytucja ta lub inna bokiem obchodzi przekazy medialne albo donośny głos tzw. ulicy, że dzieje się coś niepokojącego w obszarze publicznym.
- Ja to odbieram jako asekurację ze strony różnych organów państwa. Nie powinno tak być, bo zdajmy sobie sprawę, ile nieprawidłowości poprzez to nigdy nie ogląda światła dziennego, przecież nie zawsze jedna osoba lub nawet grupa osób ma tyle odwagi cywilnej, aby w interesie publicznym składać zawiadomienia do NIK, prokuratury czy do policji.
Co do kontroli NIK, wysłałem do prezesa Izby wniosek o udostępnienie w trybie informacji publicznej wniosków z działań w SPZZOZ w Płońsku. Dziś otrzymałem informację, że udostępnienie to nastąpi niedługo.
- Wiem o tym, bo też na wniosek grupy mieszkańców Płońska zwrócił się pan do NIK o to udostępnienie. Zresztą w sprawie bezpieczeństwa zdrowotnego i pozostawienia szpitala jako własności publicznej prowadzimy od dawna różne działania równolegle, stąd też dzisiejsze spotkanie. Muszę powiedzieć, że redakcja w tej mierze osiągnęła sukces połowiczny, gdyż już pod koniec września uzyskaliśmy w NIK informację, iż materiał pokontrolny otrzymamy na początku października, tymczasem dostaliśmy informację, że kontrola jeszcze trwa.
- Z tego co wiem, jednostka kontrolowana podjęła szereg działań odwoławczych, stąd pewnie wstrzymanie dostępu do informacji. Niezależnie jednak od tego, kiedy otrzymam materiał z NIK, zostanie on podany do publicznej wiadomości od razu.
- Nam z kolei i mieszkańcom chodzi o klarowność sytuacji, bo szpital jest samorządowy i stanowi też bezpośrednio dobro wspólne.
- W sprawie bezpieczeństwa zdrowotnego zasada: wszystkie ręce na pokład, jest najlepsza, bo cóż jak nie zdrowie jest dobrem podstawowym. Podobnie jak państwo chciałbym, żeby płoński szpital nadal był w całości samorządową jednostką publiczną. Dlatego każda niejasność w zakresie kondycji finansowej i organizacyjnej szpitala wprost wywołuje podejrzenie o zakusach prywatyzacyjnych. A przecież nie po to mieszkańcy Płońska i powiatu oraz samorządy łożyli przez lata ogromne kwoty, by teraz tym mieniem rozporządzić inaczej, niż wynikało to z wieloletnich intencji.
Teraz chodzi o to, żeby starostwo określiło się jednoznacznie za pozostawieniem szpitala w całości jako jednostki publicznej. To wymaga oczywiście uderzenie się w piersi i wyciągnięcia konsekwencji wobec osób, które doprowadziły do kryzysu. Proszę pamiętać, bo to widać, kryzys finansowy i organizacyjny pociąga za sobą szereg zdarzeń wywołujących kryzysy medyczne, a nic tak nie wzbudza u pacjenta leku, jak zachwiana pewność bezpieczeństwa zdrowotnego własnego czy członka rodziny.
Dlatego właśnie brak zdecydowanych działań ze strony starostwa powoduje powszechne zainteresowanie przyczynami szpitalnego kryzysu, bo sprawa dotyczy najważniejszego obszaru zainteresowań ludzi, czyli troski o zdrowie i życie.
- Szpital to szczególna materia, w której także my dziennikarze działamy. Wykonując swoją rolę publiczną często zwracamy uwagę na nieprawidłowości, domagamy się głębokiej korekty polityki właścicielskiej, jednak często słyszymy mniej lub bardziej oficjalne ostrzeżenia, że tym samym to my podrywamy autorytet i działamy wręcz na szkodę szpitala. Podobne sugestie dotyczą również niektórych radnych, bo od lat panowała zasada, że o szpitalu publicznie tylko dobrze.
- To kuriozalny tok myślenia. Teraz pytam ja, pytają dziennikarze i mieszkańcy: czemu doprowadziliście państwo do takiej sytuacji, że niepewny jest dobry los publicznego szpitala w Płońsku? Dlaczego wcześniej nie skorygowaliście swojej polityki, wprowadzając nowe rozwiązania organizacyjne i zarządcze, a nawet zmiany personalne? Czy ta polityka zmierzała do uchylenia furtki zmierzającej do prywatyzacji szpitala? Mam nadzieję, ze nie o to chodziło, a starostwo zreflektuje się i zacznie mocną ręką dbać o szpital i dalszy jego rozwój w formule jednostki publicznej. Moim zdaniem należy dokonać zmian osób zarządzających, skoro doprowadziły do takiej sytuacji, w jawnym konkursie wyłonić nowe oraz natychmiast wprowadzać plan naprawczy. Tylko wtedy sens mają działania dotyczące np. poręczeń bankowych dla szpitala.
- W sprawie naprawy sytuacji wiosną br. dowiedzieliśmy się o tzw. Planie B dyrektora SPZZOZ w Płońsku, który polegał ni mniej ni więcej, tylko na podziale znacznej części obiektów i usług szpitala pomiędzy podmioty prywatne, które płaciłyby czynsze. Propozycja dyrektora nie spotkała się z aprobatą, a wywołała jedynie przekonanie, że jest większa wola do faktycznej prywatyzacji niż do opracowania rzetelnego planu wychodzenia z zapaści.
- Wiem o tym ze spotkań z mieszkańcami i radnymi, a także z waszych przekazów medialnych. Trudno taki pomysł nazwać planem ratunkowym i dziwię się, że starostwo dopuściło do tego, żeby dyrektor mógł publicznie taki wariant omawiać. Wynika bowiem z niego, że szpital stałby się instytucją kadłubową, żyjąca z czynszów, a byłby otoczony na swoim własnym terenie przez podmioty komercyjne. Nic dziwnego, że takie wieści wzbudzają jedynie podejrzenia o grze przeciw własności publicznej.
Uważam, że w sprawie szpitala i bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli powinna się odbyć publiczna debata. Temu powinna być poświęcona specjalna sesja powiatu, by radni otrzymali wyczerpujące informacje o stanie szpitala i mogli uczestniczyć w procesie prac nad naprawą sytuacji. Ważny jest też jednoznaczny przekaz dla mieszkańców, dotyczący przyszłości placówki, bo to wprost wpływa na ich ocenę własnego bezpieczeństwa. Jeśli takich debat nie ma, nie należy dziwić się, iż poziom podejrzeń będzie jedynie wzrastał. To prawdziwe wyzwanie również dla radnych, zwłaszcza z większości rządzącej w powiecie, gdyż brak działań z ich strony podsyca jedynie spekulacje o innej niż publiczna przyszłości szpitala, z kolei ich bierność w tym zakresie podważa wiarygodność przedstawicielską w kwestii troski o dobro publiczne.
- Poza finansami i organizacją pracy jest jeszcze dziedzina, która najbardziej interesuje zwykłego mieszkańca - to jego bezpieczeństwo zdrowotne i zaufanie do lekarza. Całkiem niedawno miała miejsce w Płońsku operacja Centralnego Biura Antykorupcyjnego w związku z doniesieniem i zebranymi dowodami przez rodzinę zmarłej pacjentki. Słyszał pan o tym?
- Co do akcji służby specjalnej z zasady nie będę się wypowiadał (poseł Opioła jest członkiem sejmowej komisji ds. służb specjalnych - red.). Natomiast to kolejny element wpływający na przekonanie, że tak złej sytuacji jak w Płońsku nie ma chyba żaden szpital w Polsce. Bo biorąc pod uwagę to, o czym pan mówi, a także znany kryzys finansowy oraz kolejne bardzo kosztowne wyroki sądowe za błędy lekarskie, nie ma innego wyjścia niż bardzo mocne i zdecydowane działania starostwa i samorządu powiatowego, by nie dać się tej placówce zawalić kompletnie. To naprawdę ostatni dzwonek, bo widać że - używając pojęć zbliżonych do medycznych - rak z przerzutami toczy tę placówkę.
Nic zatem dziwnego, że w takich warunkach niektórzy lekarze szukają sobie innych miejsc do pracy - co słyszę od pana oraz na spotkaniach z mieszkańcami Płońsk i powiatu. Apeluję do starostwa - zatrzymajcie ten zjazd po równi pochyłej, bo się rozbijecie.
- Oczywiście szpital taki jak w Płońsku jest jednostką samorządową, więc krajowe zmiany wybiorcze mają pośredni wpływ na jego funkcjonowanie. Jest jednak ustawa bardzo upraszczająca procedurę zmiany własności z publicznej na mieszaną lub zupełnie komercyjną-prywatną. Czy po wyborach, o ile to PiS samodzielnie lub w kolacji będzie sprawował rządy, zamierzacie państwo to rozwiązanie ustawowe uchylić?
- Zdecydowanie tak. Mówimy o tym od dawna, bo to jest nie furtka, ale brama, by państwo lub samorządy mogły przez nie uciekać ze swoimi błędami, zostawiając majątek prywatnym podmiotom, biorąc na siebie jedynie długi.
Chcemy też zmienić sposób finansowania usług medycznych, a także zlikwidować NFZ i przejść do finansowania ochrony zdrowia z pieniędzy z budżetu państwa, których dysponentami będą wojewodowie. Do tego konieczne jest stworzenie sieci szpitali współpracujących a nie konkurujących z sobą, bo tak będzie łatwiej dla pacjenta i wydajniej z punktu widzenia finansów publicznych. To także szansa na stanięcie na nogi takiego szpitala jak płoński.
W zakresie kompleksowego planu ochrony zdrowia chcemy w znacznej mierze powrócić do projektów wprowadzanych w latach 2005-07 przez śp. prof. Zbigniewa Religę. Chcemy zabezpieczyć państwowy i samorządowy majątek w tej dziedzinie przed prywatyzacją za przysłowiową złotówkę, a także uniemożliwić świadome działania niektórych samorządów zmierzające do doprowadzania do upadłości własnych placówek, by następnie za bezcen trafiały one do „znajomych królika", bo tak się dziś w bardzo wielu przypadkach dzieje.
- Jednak nawet mimo chęci i potencjalnych możliwości zmiany zapisów w ustawie „szpitalnej" zajmą kilka miesięcy. W tym czasie w powiecie płońskim może dojść do sytuacji, w której władze powiatu ogłoszą, że nic się nie da zrobić i niezwłocznie trzeba wprowadzić wariant zmian własnościowych. Tę obawę słychać nawet z kręgów samorządowych.
- Wykluczyć takiego rozwiązania nie można, bo powiat - jeśli znajdzie się taka większość - może oczywiście dysponować własnym majątkiem. Ja bym jednak osobom, które takie pomysły mają, radził z tej drogi szybko zawrócić. Byłaby to ewidentna ucieczka przed problemem i zła gra majątkiem publicznym.
Dalej apeluję o zdecydowane działania, włączenie całej rady powiatu i samorządów gmin oraz mieszkańców powiatu do wspólnych działań na rzecz uzdrowienia chorej sytuacji w szpitalu i wyprowadzenie go na prostą, z dobrymi fachowcami na czele placówki. Jeśli większość powiatowa wybierze wariant czekania na upadek i podziału szpitala, to nie sadzę, aby spotkało się to ze zrozumieniem i wdzięcznością ze strony mieszkańców.
Powtarzam więc władzom powiatu: weźcie się solidnie do pracy, ujawnijcie stan faktyczny, przedyskutujcie przyczyny problemów, popełnione błędy i wprowadźcie szybko plan ratujący placówkę publiczną. O jakiejkolwiek formie prywatyzacji szpitala w Płońsku nawet nie myślcie.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Piotr Kaniewski