Ujawniono donos dotyczący przewodniczącego rady podpisany przez anonimowych radnych. Krzysztof Tucholski zwrócił się na ten temat do burmistrza: „Jak nie można z kimś walczyć merytorycznie, to najlepiej go zniszczyć donosami". Tak gorąco było podczas wakacyjnych, ponadplanowych obrad samorządu miejskiego, w czwartek 23 lipca.
Przewodniczący Krzysztof tucholski działania burmistrza określił jako nagonkę na swoją osobę. Powód - podanie do publicznej wiadomości informacji, że burmistrz złożył pozew przeciw miastu za to, że nie otrzymał ekwiwalentu pieniężnego za niewykorzystane urlopy. - Przez pewien czas byłem na urlopie. To moja prywatna sprawa. Podczas urlopu miałem zmniejszone wynagrodzenie. Jednak nie miałem przeciwwskazań, aby wychodzić z domu czy leżeć w łóżku. Dlatego uczestniczyłem w sesjach i komisjach - mówił Krzysztof Tucholski, nawiązując do kontroli ZUS wobec jego osoby.
Wystąpienie przewodniczącego miało miejsce podczas nieobecności burmistrza, który wyszedł do sąsiadującej z ratuszem KPP na uroczystość Święta Policji.
- Burmistrz zarzucał mi, że czegoś nie zamieściłem w oświadczeni majątkowym - kontynuował przewodniczący. - Kilka dni po ostatniej sesji otrzymałem z urzędu skarbowego podsumowanie oświadczeń majątkowych. Nie stwierdzono nieprawidłowości. Jestem 9 lat radnym i nigdy się nie zdarzyło, żebym musiał poprawiać swe oświadczenie majątkowe. Zawsze wypełniam je rzetelnie i podaję kwoty realne - nie tak jak pan burmistrz dwie kadencje temu, kiedy proponował rozbudowę urzędu miejskiego za 4,5 tys. zł za metr kw., a za swój dom zapłacił 550 zł za metr kw. Tu możemy poznać prawdziwą twarz człowieka, który inaczej traktuje dobro publiczne i sprawy prywatne - powiedział Krzysztof Tucholski.
Niszczenie esbecko-stalinowskie
- Do ZUS-u trafił anonimowy donos na mój temat, o czym się nieoficjalne dowiedziałem. Ten donos miał takie znaczenie, że trafił do kosza. Nie tylko ja, ale jeszcze inni, także z poprzedniej kadencji radni za sprawą donosów byli sprawdzani przez urząd skarbowy. Bójcie się, jeżeli nie zgodzicie się z tym człowiekiem, ponieważ z jego otoczenia mogą posypać się donosy z różnych instytucji - ostrzegał szef płońskiego samorządu.
- To przypomina działania esbecko-stalinowskie. To jest niszczenie ludzi. Jak nie można z kimś walczyć merytorycznie, to najlepiej go zniszczyć. Ile takich osób pokrzywdzonych przez jednego człowieka w tym mieście przychodzi płacząc do mnie na dyżury? Porozmawiajcie sobie państwo z sąsiadem pana Pietrasika. Jakiego pokroju jest to człowiek, najlepiej zobrazuje przykład, kiedy przyszedł zadowolony jak dziecko na spotkanie z powodu, że wygrał sprawę ze znanym płońszczaninem. Cieszył się, że ten człowiek przegrywając sprawę musiał zapłacić koszty wyprzedając meble z domu. To prawdziwa twarz naszego burmistrza - podsumował radny.
Wiceburmistrz Teresa Kozera zwróciła szefowi rady „szkolną" uwagę, że nie oskarża się człowieka podczas jego nieobecności, a słowa opozycyjnego przewodniczącego według niej są przejawem niesprawiedliwości i nieuczciwości. - Zawsze będę reagować w takich sytuacjach. Jak pan chce żebym opuściła salę, to proszę zawołać straż miejską - dodała.
Albo pan się wycofa, albo pana pozwę
Krzysztof Tucholski wspomniał także o piśmie, które ostatnio do niego trafiło z pytaniami zadanymi przez burmistrza i podpisanego przez radną Małgorzatę Bidas, radnego Mariusza Prusaka, radnego Arkadiusza Barańskiego i radnego Andrzeja Kwiatkowskiego. - Mam takie pytanie: czy państwo czytali treść przed podpisaniem? - zapytał radnych przewodniczący. -Panie radny, czy boi się pan o stanowisko swojej żony? - pytał Krzysztof Tucholski radnego Andrzeja Kwiatkowskiego.
- Pan jest starszy ode mnie, ale jeśli chodzi i staż samorządowy, to starszy jestem ja. Nie pozwolę na opluwanie mojego nazwiska i mojej rodziny. Moja żona "dzięki" części urzędników musiała pozbyć się działalności i przez trzy lata była bezrobotna - mówił radny, dodając, że nie musi „machać ręką", tak jak mu ktoś każe i myśleć jak ktoś chce. - Nigdy się nie sprzedałem i nie sprzedam. W samorządzie jestem od 9 lat, a od 12 działam w samorządzie osiedla. Nie zależy mi na dietach - przypomniał Krzysztof Tucholski.
W odpowiedzi radny Andrzej Kwiatkowski stwierdził, że albo szef rady wycofa swe słowa, albo on pozwie go za zniesławienie.
"Uprzejmie donosimy"
Kolejną bulwersujacą kwestią poruszoną podczas czwartkowych obrad był donos wysłany do policji godzący w przewodniczacego rady. Wiceprzewodniczący Zygmunt Aleksandrowicz odczytał treść pima - oświadczenia wysłanego na policję i podpisanego: „ Radni Urzędu Miejskiego w Płońsku" Donos zawiera oskarżenie przewodniczącego Krzysztofa Tucholskiego o wyłudzenie diety radnego w okresie, gdy przebywał na zwolnieniu lekarskim. Treść na zdjęciu poniżej.
Do autorstwa pisma nikt się nie przyznał. Wyłonić osoby, które w imieniu całej rady miejskiej dokonały donosu nie podpisując się imiennie pod treścią chciała radna Marianna Żebrowska. Zaproponowała, aby wszyscy radni, którzy nie mieli z donosem nic wspólnego wstali. Podnieśli się wszyscy... Taką inicjatywę radnej Żebrowskiej burmistrz określił jako metodę komunistyczną.
"Takim postepowaniem się brzydzę"
- Z pisma wynika, że donos został napisany przez radnych i mieszkańców miasta - mówiła radna Marianna Żebrowska. - O ile rzeczywiście zrobili to radni, to jestem tym zbulwersowana. Jeżeli coś piszemy, to podpisujmy swoim nazwiskiem. Ja w życiu nie zhańbiłam się żadnym anonimowym donosem. Zawsze podpisuję się czytelnie imieniem i nazwiskiem. Takim postępowaniem się brzydzę, jako radni jesteśmy osobami publicznymi i mamy obowiązek prowadzić nasze działania jawnie, dlatego zwracam się do tych radnych, którzy mają coś wspólnego z donosem, aby wstali i pokazali się - zaproponowała radna Marianna Żebrowska.
Nikt jednak nie potwierdził swojego udzuiału w stworzeniu pisma. Nikt nie przyznał się także podczas spełnienia drugiej propozycji radnej - aby wstali ci radni, którzy z donosem nie mają nic wspólnego - powstali wszyscy.
Burmistrz, który przyszedł na salę po wypowiedzi Krzysztofa Tucholskiego, po raz kolejny ostro skrytykował przewodniczącego za sposób prowadzenia obrad, które przeradzają się w kłótnię kosztem załatwienia spraw dla dobra miasta. Gospodarz ratusza stwierdził także, że odniesie się do zarzutów przewodniczacego po odsłuchaniu nagrania jego wypowiedzi.
Kto w takim razie podpisał się pod treścią donosu, podszywając się pod wszystkich radnych pozostaje kwestią oficjalnie niewyjaśnioną. W takiej atmosferze przebiegały obrady nowego rozdziału w historii i płońskiego samorządu.
W kolejnych materiałach przybliżymy sprawę budowy parkingu, zagospodarowania Rutek, dokończenia budowy ratusza i odtworzenia kapliczki w parku przy ul. 19-Stycznia.
tekst/fot. Dariusz Kaźmierczak
Na zdjęciu tytułowym czwartkowe obrady. Opozycyjna radna Marianna Żebrowska w rozmowie z burmistrzem Andrzejem Pietrasikiem, który opuszcza salę, aby wziąć udział w Święcie Policji. Po lewej przewodniczący Krzysztof Tucholski podczas swego wystąpienia.