Każdy kto zabija ludzi zasłaniając się swoim Bogiem, jest mordercą. Każdy kto miesza religię z polityką dla realizacji swoich celów, jest bandytą. I nie ma takiej wiary, która byłaby mu w stanie zagwarantować zbawienie i odpuszczenie win. Zasiali w nas strach, nienawiść i poczucie bezsilności. Nie dajmy sobie tego wmówić!
„Mamy tylko jedną historię. Wszystkie powieści, cała poezja zbudowane są na nie kończącym się zmaganiu dobra ze złem w nas samych. I przychodzi mi na myśl, że zło musi się ustawicznie lęgnąć na nowo, podczas gdy dobro i cnota są nieśmiertelne. Występek ma wciąż nową, świeżą i młodą twarz, natomiast cnota jest czcigodna jak żadna inna rzecz na świecie."
(John Steinbeck, „Na Wschód od Edenu")
Piątek 13 listopada był dla mnie bardzo szczęśliwy. Późny wieczór zmienił jednak te odczucia. Zamachy w Paryżu wstrząsnęły każdym normalnym człowiekiem. Trudno to ogarnąć myślą, że będąc na koncercie w klubie, nagle staje się przed wyborem - ratować siebie, ratować innych, stanąć twarzą w twarz z mordercą i krzyknąć „Vive la France", czy wykrzyczeć mu w twarz przed własną śmiercią, że jest śmieciem.
Każda mieszanka wiary z polityką jest skrajnie niebezpieczna. Ideologia podpierana dogmatami jest niesłychanie trudna do obalenia, zwłaszcza ideologia totalna. Dziś mówimy o dżihadystach z Państwa Islamskiego (ISIS), ale prawie na tej samej ziemi przed stuleciami toczyliśmy walki w ramach religijnych Wypraw Krzyżowych. Też w imię boskie.
Historia lubi się powtarzać, mawiają głupcy, których nie stać na refleksję. Kalifat nie jest wymysłem współczesnym. Jest jedynie próbą powrotu do tego, co skończyło się w Hiszpanii u schyłku średniowiecza. Tym bardziej jednak jest ta idea groźna dla nas, Europejczyków, którzyśmy przeszli przez reformację, kontrreformację, oświecenie, absolutyzm aż do Republiki, czyli Rewolucji Francuskiej.
Właśnie na tym republikańskim fundamencie jest (była?) oparta idea Zjednoczonej Europy, poprzedzona oczywiście dwiema krwawymi wojnami światowymi. Model państwa tolerancyjnego i otwartego, przy okazji opiekuńczego, wynikał z tych krwawych doświadczeń. Ludzie zasługują na pomoc , wsparcie, spokój i szczęście.
Od ataków na nowojorskie WTC te wartości są stale wystawiane na ciężką próbę, której ostatni dowód mieliśmy w Paryżu.
Naturalną reakcją ludzką jest odgrodzenie się od potencjalnego niebezpieczeństwa. To instynktowny odruch. Jednak o to chodzi ludziom mieszkającym wiarę z polityką z PI. Udaje im się osiągnąć cel psychologiczny - zastraszyli nas bowiem, zasiali nienawiść wobec „obcych", być może rozbiją tym strachem Unię Europejską, a przynajmniej strefę Schengen.
Wszczepili nam do mózgów raka, który toczy tkankę i zagarnia kolejne obszary. Urabiają nas wedle scenariusza ,który akceptujemy - biali żyją u siebie, nie wtrącają się do naszych spraw. „Biali" akceptują ten szantaż, nie wiedząc, że niedługo staną się celem, właśnie jako biali", czyli inni. Obcy wobec nowej rasy „panów".
Otwartość na innych nie oznacza przyjmowania wzorców. Tolerancja nie polega bowiem ani na łaskawości, ani na uległości. Nie dziwię się jednak strachowi nas, Polaków, zwłaszcza po zamachach w Paryżu. Uważam, że środowiska muzułmańskie będą zmuszone do głębokiego ukłonu wobec prymatu prawa RP i udzielenia zgody na wnikliwą obserwację własnego środowiska, z groźbą natychmiastowej ekspulsji w razie odmowy współpracy w zakresie bezpieczeństwa państwa. Nie jest to moje marzenie, ale chyba konieczność, także oczekiwana przez Polaków. Bo jesteśmy krajem przeoranym historycznie - zawsze otwarci i czerpiący z różnych kultur, wieloetniczni. Nagle, przez doświadczenia II wojny światowej i stalinizmu staliśmy się narodem homogenicznym, jednokulturowym i jednowyznaniowym w zasadzie.
Dlatego nie rozumiemy Francuzów, którzy po tak bolesnym kolejnym doświadczeniu, mówią najpierw „żal", „żałoba", ale zaraz potem „solidarność" i „republika".
My mamy jeszcze wybór - albo zamkniemy się w sobie i zaczniemy kolejne wojny w ramach „przedmurza chrześcijańskiego", albo zaczniemy być bardziej uważni i sprawiedliwi w ocenach ludzi. To nie kolor skóry i pochodzenie jest podłożem bandytyzmu, morderstw i szaleństw religijno-politycznych. Pomyślmy o tym wspólnie.
Szczerze współczuję rodzinom ofiar,rannym oraz wszystkim ludziom zszokowanym paryską tragedią. Ciepłe słowa kieruję też do naszych przyjaciół z podparyskiego Crepy-en-Valois, Polaków i Francuzów z zaprzyjaźnionego z Płońskiem miasta.
Vive la France, vive la Pologne, vive l'Europe unifiée !
Piotr Kaniewski