Za górami, za lasami żyła sobie Marysia... Marysia miała mamusię, tatusia i 17 lat. Mamusia i tatuś nauczyli Marysię samych mądrych rzeczy. Tego, że w Boga trzeba wierzyć ślepo, że Matka Boska rozpyla mgły (ciekawe czy maczała swoje święte paluszki w tej smoleńskiej) i jeszcze tego, że nienawiść do Żydów to nic strasznego, bo jednych się lubi, innych nie, a Żydów mamy za co nienawidzić, bo „rozpijali Polaków podczas zaborów, zdradzili Polskę, a tak w ogóle to oni sami siebie do tych pieców ładowali".
Nauczyli Marysię też tego, że homoseksualizm to choroba psychiczna i tego, że jest człowiekiem wolnym. Ona sama, jak wiemy, z owej wolności skorzystała tak uroczo informując premiera o tym, że zdrajcą Ojczyzny jest.
Patrzyłam tak na owe dziewczę lansujące się w tv i wypowiadające swoje głupiutkie „mądrości" z miną pod tytułem „bo jestem taka ważna!" i z podziwu wyjść nie mogłam.
Sponiewierana ta nasza Polska bardzo, oj bardzo! Przeszła ona wiele, wiemy z historii, a co jeszcze czeka tę naszą ojczyznę, gdy przyszłością jej jest taka Marysia, która przed kamerami i w otoczeniu mniej lub bardziej ważnych dostojników obraża jakby nie patrzył jedną z najważniejszych osób w państwie? Czarno widzę tę przyszłość.
Niedawno jak wiemy stuknęło nam 25 lat wolności. Kto z nas nie pamięta tej słynnej wypowiedzi Joanny Szczepkowskiej „Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm".
Pamiętam tamte wybory... Jeszcze nie mogłam głosować, ale bardzo już chciałam. Drażniło mnie, gdy znajomi rodziców mówili, że na wybory nie idą. Mimo, że byłam wtedy niepełnoletnia, nie miałam prawa do głosowania, wiedziałam, że te wybory są ważne dla kraju, dla ludzi, dla mnie.
Spotykam się często z powiedzeniem „ bo za komuny było lepiej". Samej mnie wydaje się, że było. Tylko, że ja miałam wtedy kilka - kilkanaście lat, nie musiałam martwić się o to, czym nakarmić rodzinę, gdzie kupić papierosy, buty czy tak luksusowy produkt jak papier toaletowy. Pamiętam te czasy, gdy jako smarkacz interesowałam się każdym ogonkiem ustawiający się przed kioskiem, czy w sklepie. Który kilkulatek teraz wie, że rodzina potrzebuje zdobyć papier toaletowy? Papier po prostu jest... Przecież to takie oczywiste. A myśmy wtedy wiedzieli...
Ktoś zapyta, co nam dała ta wywalczona 25 lat temu wolność? Wiem, że wielu powie, że dało może sporo dobrego, ale jeszcze więcej złego. Wszystkie zmiany niosą za sobą coś, co dla jednych jest dobre, a dla innych będzie powodem do narzekań. A my Polacy przecież tak kochamy ponarzekać.
To co w Polsce wydarzyło się 25 lat temu zaowocowało wielkimi zmianami w kraju, ale i lawiną zmian w całym bloku wschodnim. Uważam, że mamy zatem co świętować.
Nasze Święto Niepodległości wypada w listopadzie, troszkę marny to czas na radosne świętowanie. Popatrzcie jak pięknie i radośnie takie święta obchodzone są w Stanach Zjednoczonych lub we Francji. Może warto zatem pomyśleć, by tak świętować właśnie tę czerwcową rocznicę?
25 lat temu miałam tyle sam lat, ile bohaterka z początku naszej „bajki". Przez głowę mi wtedy by nie przeszło powiedzieć premierowi, że jest zdrajcą. Może dlatego, że jako dziecko miałam i mam do tej pory poglądy bardziej lewicowe niż jakiekolwiek inne. Może dlatego, że czasy były takie, gdy obowiązywało powiedzenie „tisze jediesz, dalsze budziesz".
Tak z zupełnie innej beczki... Ostatnio zauważyłam, że w sklepie w którym co dzień robię zakupy (pewnie jak 90% płońszczan ), miękki papier toaletowy w kolorze różowym jest o 20 groszy droższy od tego samego papieru w kolorze białym. Kupuję ten papier od kilku lat i dopiero niedawno to zobaczyłam. Przez chwilę zastanowiłam się wziąć różowy, czy biały... Zaszalałam i postawiłam jednak na róż. Czemu o tym piszę?
Bo jeśli ktoś jeszcze raz zapyta mnie, co nam dała wywalczona 25 lat temu wolność, zawsze mogę odpowiedzieć, że wywalczona 25 lat temu wolność dała Marysi możliwość obrażania premiera, a mnie dała luksus posiadania różowego papieru toaletowego za jedyne 20 groszy więcej i tej wersji zamierzam się trzymać. Pozdrawiam...
Przypadkowa