Jak byłam mała babcia namiętnie czytywała przepowiednie Sybilli. Było tam napisane, że przyjdzie czas, gdy kobiety od mężczyzny odróżnić nie będzie można. Pamiętam jakby to było dziś, jak babcia grzmiała, że baby w spodniach chodzą i to co Sybilla pisze prawdą jest. Przez głowę babci biduli nie przeszło, że to o czym wieszczka pisze dopiero ma nastąpić. I następuje!
Patrzę sobie czasem na zdjęcia niektórych pań i panów - masa ich w sieci. Patrzę na panie ubierające się z lubością w spodnie, ścinające włosy na króciutko. Ale to jakoś tak bardzo mnie nie bije po oczach jak panowie upodabniający się do kobiet.
Żeby nie było - nie mam nic przeciw. Więcej! Ja podziwiam odwagę, smak, elegancję. Odwagę, bo rzeczywiście trzeba być odważnym, by w dobie nietolerancji pokazać swoją inność. Podziwiam, ale...
Sorry, dla mnie jak dla kultowego już chyba Ferdka Kiepskiego, chłop musi być chłop i mieć jaja. Podkreślam jednak, że mowa w tej chwili o moich osobistych gustach, a jak wiadomo De gustibus non est disputandum.
Wiele mówiono ostatnio o Conchicie Wurst. Powiedziano już tyle, że daruję sobie omawianie tej Pani, czy tego Pana. Powiem jedno. Nie potrafię zrozumieć owej istoty. Nie mam nic przeciw transseksualizmowi, nie mam nic przeciw zmianom płci, odmiennej tożsamości płciowej i tak dalej, ale akurat w tym konkretnym przypadku nie ogarniam kuwety, jak mawia moja znajoma. Bo skoro Conchita czuje się kobietą, upodabnia się do kobiety i idzie w tym kierunku, co robi na jej ślicznej buźce broda? Czyżby to ostentacyjne darcie pyska HELLO! I'm a boy who feels the girl !!! Sorry, ale mnie (broń Boże nie homofobce i broń Boże nie moherkowi ) tak to wygląda!
W Indiach istnieje coś co zwie się hidźra, tzw. trzecia płeć. To ktoś kto urodził się mężczyzną, ale nie utożsamia się z tą płcią. Tam to jest normalne, akceptowalne przez wszystkim, przyjęte i obecne. Tam fakt, że mężczyzna staje się hidźrą odbierany jest jako wola Allaha. Czemu u nas - w sensie świata zachodu nie można tak do tego podchodzić? Czemu tak wiele u nas dyskusji na temat gender i co to do cholery jest to gender, bo raczej nie to, co wykrzykują oburzeni Conchitą Wurst.
Mam znajomego trans. Pojęcia nie macie, jak chłopak potrafi się zrobić na kobietę. Czasem mówię mu w żartach , że nienawidzę go za tę jego sexy pupcię, o to, jak niesamowicie potrafi dbać o szczegóły i generalnie za to, że w kieckach wygląda lepiej ode mnie. Bo to facet - przystojny pan w średnim wieku, który od czasu do czasu zamienia się w piękną Beatkę.
Oczywiście niewiele osób o tym wie. Nie obnosi się z tym. Zapytałam go kiedyś, co mu daje ta zmiana. Odpowiedział, że jako kobieta czuje się lepszy, delikatniejszy i od czasu do czasu musi ze skorupy twardziela wywalić to lepsze. Piękne to, że facet potrafi przyznać się do swojego żeńskiego pierwiastka tak jawnie, a ponoć każdy facet go w sobie ma.
Obecny świat pełen jest typowej dulszczyzny. Każdy jest oburzony zachowaniem innych, każdy kocha krytykować, a nie widzi swoich wad i tego, że sam nie jest idealny. Często na pozór idealny obywatel w zaciszu domowym staje się tyranem znęcającym się nad rodziną, drobnym pijaczkiem czy drobnym oszustem, ale całemu światu obwieszcza, że jest lepszy od TYCH tam zboczeńców i odmieńców.
Zanim więc kolejny raz będziemy się oburzać na widok dziewczyny stylizowanej na faceta, czy chłopaka z pomalowanymi oczami, pomyślmy.
Może i nie odpowiada to wszystkim, może i rozwala potencjalnie klasyczny obraz rodziny, burzy stereotypy, ale czy to tych „innych" powinno dyskryminować?
Jest takie mądre powiedzenie: Żyj i daj żyć innym. Życzę wszystkim, by wzięli te słowa sobie do serca.
W czerwcu z przyjaciółmi planujemy wybrać się na paradę równości do Warszawy. Ktoś jedzie z nami?
Pozdrawiam.
Przypadkowa