Rozruchów społecznych ani pewnie wielkiej akcji protestacyjnej z tego nie będzie, że chcą zlikwidować stacjonarne krwiodawstwo w Płońsku. Ma rację Marzena Grędzicka-Przybysz, kierownik działu Promocji, Statystyki i Szkoleń RCKiK, mówiąc o zbyt niskiej świadomości społecznej w sprawie znaczenia krwiodawstwa. Ale gdy zamiar likwidacji Oddziału Terenowego Stacji Krwiodawstwa w Płońsku połączy się z próbą likwidacji Sądu Rejonowego, okrojeniem płońskiego Inspektoratu ZUS z części zadań i podobne przymiarki wobec Urzędu Skarbowego w Płońsku i sprowadzi wszystko do wspólnego mianownika, to otrzymujemy wynik: MARGINALIZACJA PŁOŃSKA.
Ostatnie wydarzenia związane z decyzjami Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie są powtórką podobnych działań wobec innych instytucji publicznych, których świadkami jesteśmy od kilku lat. Polityka państwa i jego agend zamiast wspierać siłę lokalnych ośrodków zabrała się za ich osłabianie.
Nic dziwnego zatem, że odbieranie krok po kroku kolejnych kompetencji wielu instytucjom powoduje silną alergię u władz lokalnych, ale także poczucie utraty znaczenia, prestiżu itp. u zwykłego mieszkańca Płońska, powiatu lub innego mniejszego ośrodka w całej Polsce.
Tak wywoływane poczucie prowincjonalizacji skrupia się na aktualnej władzy lokalnej, bo z kolei lokalna opozycja chętnie każdą sprawę związaną z likwidacją weźmie na sztandary. Jednak przyczyna i rozwiązanie problemu leży daleko poza nami. Władze centralne muszą wreszcie zrozumieć, że nie po to nawet małe miasteczka i gminy w Polsce od 25 lat tworzą na nowo swoja tożsamość, by teraz poprzez magiczne słowo centralizacja godzić się na odbieranie im na znaczeniu.
Tłumaczy się te działania fachowo i w przemyślany sposób. Bo czyż ktoś nie chce, żeby koszty funkcjonowania sądownictwa w Polsce były niższe, a działania bardziej efektywne? Każdy tego chce, bo u władz widzi rozrzutność i opieszałość. To był jeden z głównych argumentów sądowniczej reformy ministra Gowina, z zapałem bronionej w Płońsku przez obecną europosłankę Julię Piterę z PO. Po Gowinie w PO już ślad nie pozostał i na szczęście po „reformie" też niedługo nie będzie co zbierać. Oszczędność z likwidacji Sądu Rejonowego w Płońsku wyniosłaby 1000 zł miesięcznie na dodatku prezesa - zawodowego sędziego. Warto było wraz z innymi powiatami i miastami demonstrować w Warszawie? Warto, ale czy to byłoby konieczne, gdyby nie wykwit reformatorskiej myśli ministra?
Po cichu za to okrojono płoński ZUS na korzyść Ciechanowa, a już słychać, że część zadań płońskiej skarbówki przejdzie do Płocka i Radomia.
Także centralizacja krwiodawstwa oznaczać będzie, że skorzysta na tym m.in. Płock.
Ostatnio SLD lansował swój pomysł wzmocnienia starych ośrodków wojewódzkich, zlikwidowanych w 1998 r., poprzez ich ponowne przywrócenie do tej rangi i powrotu do stanu z reformy administracyjnej z 1975 r. Powrót do 49 województw ma wzmocnić miasta, które utraciły tę rangę, ma służyć wzrostowi poczucia dumy wśród mieszkańców tych miejsc. Ma oczywiście dać wyborcze głosy przede wszystkim.
Ale po co wprowadzać „reformę Millera", skoro ministrowie Platformy Obywatelskiej już demontują struktury powiatowe i wzmacniają byłe miasta wojewódzkie. W tym zakresie PO wychodzi naprzeciw oczekiwaniom SLD, Twojego Ruchu, części PiS i innych.
Zamiast wzmacniać gminy i powiaty, dalej reformować strukturę samorządową w Polsce, bo jest to konieczne, robi się coś zupełnie odwrotnego. Mało państwa w terenie, wiele autonomii, zadań i znaczenia na najniższych szczeblach - taka jest praktyka państw wysokorozwiniętych. Temu właśnie sprzyja rozwój nowych technologii informatycznych, komunikacyjnych itp.
W Polsce trend jest odwrotny - im więcej technologii i możliwości organizacyjnych, tym większe skupianie zadań i kompetencji, czyli centralizacja.
W przypadku zamiaru likwidacji stacjonarnego i codziennie dostępnego punktu pobrań krwi argumentem także jest centralizacja, wynikająca z koniczności badania każdej dawki krwi w specjalistycznym laboratorium, preparowania składników etc. Chodzi też o koszty, bo jak podaje Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie pobranie stacjonarne to wydatek 140 zł, a mobilne jedynie 65 zł. Kosztem są też etaty dla pracowników, które chce jednak po części wziąć na siebie szpital i powiat.
W zamian za likwidację stacji w obecnej formule, pobrań krwi będzie się dokonywać w krwiobusach dojeżdżających do Płońska w określonych godzinach dwa razy na tydzień - to proponuje Regionalne Centrum.
Co oczywiste honorowym dawcom krwi oraz lokalnym władzom pomysł absolutnie się nie podoba, bo proponują wzmożenie działań promocji honorowego dawstwa, rok zawieszenia wykonania wyroku likwidacji, a krwiobusy jako uzupełnienie.
RCKiK zgodzić się na takie rozwiązanie nie chce, bo tłumaczą, iż światowe trendy są takie, że to krwiobus jedzie do dawcy lub za dawcą, a nie odwrotnie. Jak wyliczano, obecna stacja ma za mało pobrań na dobę (ok. 15), a do krwiobusu czy ekipowego pobrania stacjonarnego stawia się jednorazowo 30 osób.
Przedstawiciele RCKiK podkreślali także konieczność stałego zwiększania świadomości publicznej w sprawie znaczenia honorowego dawstwa krwi, której przecież stale jest za mało do ratowania ludzkiego życia i zdrowia.
Tu można trochę zaspania w tej kwestii zarzucić lokalnemu oddziałowi PCK, ale z kolei pomysł Ministerstwa Zdrowia na promocję dawstwa krwi jest jeszcze bardziej zaskakujący. Otóż przedstawiciele Regionalnego Centrum poinformowali, że minister zdrowia zamówił specjalną kampanię w mediach krajowych - spoty telewizyjne, reklamy prasowe etc.
Centralizacja pełną gębą - co zaoszczędzą na likwidacji stacji w Płońsku i innych małych ośrodkach, to wydadzą w wyniku parcia na szkło.
Lepiej byłoby porozmawiać z ministrem edukacji Joanną Kluzik-Rostkowską, aby wprowadzić do programu kształcenia dzieci i młodzieży choćby podstawy zasad akcyjności i zachowań obywatelskich, wspólnotowych promujących honorowe dawstwo krwi, znaczenie dawców w transplantacjach (transfuzja to też transplantacja), by w ten sposób wychowywać obywateli świadomych, a nie atakowanych jednorazową lecz drogą kampanią telewizyjną.
A wobec już istniejących stacjonarnych oddziałów terenowych powinno się zastosować inną politykę, niż zwolnienia czy przeniesienia - dodać zadań i kompetencji. Centralizacja w nadzorze i kontroli jakości, decentralizacja w organizacji sieci - tak by mogła wyglądać struktura nie tylko polskiego krwiodawstwa. Po co? „By żyło się lepiej. Wszystkim." - skąd znamy to hasło?
Piotr Kaniewski
PS Spotkanie w sprawie zamiaru likwidacji Oddziału Terenowego Stacji Krwiodawstwa w Płońsku odbyło się 15 października w płońskim szpitalu. Wzięli w nim udział przede wszystkim Honorowi Dawcy Krwi z powiatu płońskiego oraz dyrektor szpitala, radny wojewódzki, powiatowe władze lokalne i przedstawiciele RCKiK.
Płońskie spotkanie zostało zorganizowane przez starostów Jana Mączewskiego i Andrzeja Stolpę po interwencji radnego wojewódzkiego Pawła Obermeyera u Dariusza Piotrowskiego - dyrektora RCKiK w Warszawie w sprawie zamiaru likwidacji stacjonarnego oddziału w Płońsku.
W załączniku: pismo dyrektora RCKiK w Warszawie do starosty płońskiego.
Na zdjęciu (kliknij i powiększ): Mirosław Malewski - zastępca dyrektora RCKiK na spotkaniu w Płońsku. Wypasione mleko na stole, wypasione regionalne centra, a chudo w strukturze lokalnej wielu instytucji publicznych.