Płońscy radni większością głosów przyjęli dwie uchwały intencyjne: o działaniach zmierzających do połączenia ZDiM i TBS oraz o podjęciu działań w sprawie wykupu majątku po upadłym PRDM. Dyskusja momentami była gorąca, gdyż radni opozycji wyrażali obawy, czy w razie kłopotów nowej spółki nie oznacza to dla lokatorów TBS utraty mieszkań. Opozycja sugeruje też, że majątek po PRDM jest szykowany dla zupełnie kogoś innego, niż dla miejskiej spółki ZDiM.
Od długiego czasu kondycja Towarzystwa Budownictwa Społecznego sp. z o.o. jest na tyle słaba, że znalazło się ono na liście ryzyka Banku Gospodarstwa Krajowego - państwowego gwaranta kredytowego dla TBS-ów. Wpływ na to ma brak płynności finansowej, a co za tym idzie brak perspektyw na nowe budowy, czyli trwa stagnacja lub nawet regres.
Aktualna prezes płońskiego TBS - Monika Unierzyska powiedziała radnym, że tylko połączenie ze ZDiM daje szansę na rozwój spółki. - Obecnie mamy zbyt małe zasoby, występują zatory płatnicze ze strony lokatorów, a to kompletnie blokuje myślenie o budowie nowych mieszkań, więc w aktualnej sytuacji dryfujemy - mówiła prezes TBS.
Połączenie w większą spółkę rozwiązałoby też poważny problem podatkowy firmy, gdyż w obecnej sytuacji nawet gdyby TBS zdobył pieniądze na zakup działki pod kolejny blok, to i tak nie mógłby odliczyć VAT-u, a to dodatkowy koszt.
- Wystąpiłem z prośbą o podanie przykładów łączenia miejskich spółek w kilku wariantach, biorących pod uwagę ich kondycję finansową, ale komisja odrzuciła wniosek - powiedział radny Krzysztof Tucholski. - A moje działanie wynika to z obawy, że jeśli coś pójdzie nie tak, to ludzie z TBS mogą stracić mieszkania.
Radny Tucholski wyraził zdziwienie, że trwają przymiarki do łączenia spółek, ale nie są o tym informowani lokatorzy TBS. - Przecież należało się z nimi skonsultować i opowiedzieć o planie. Czemu tego nie zrobiono? - dziwił się radny.
- Przed podjęciem decyzji na pewno spotkam się z mieszkańcami. Jednak do decyzji droga daleka, na pewno nie będziemy tego rozstrzygać w obecnej kadencji, a zrobi to nowa rada, a może i nowy burmistrz, może pan, panie radny. W każdym razie dziś zwracamy się do państwa o wyrażenie zgody na podjęcie działań w prawie połączenia - wyjaśniał burmistrz Andrzej Pietrasik.
- Nie ma ryzyka, że mieszkańcy TBS w razie trudnej sytuacji ewentualnej nowej spółki mogliby utracić mieszkania - oponował prezes ZDiM Janusz Chłopik. - TBS nie będzie gwarantem kredytowym w nowej spółce, bo już ma hipotekę zabezpieczająca kredyty mieszkań.
Janusz Chłopik jest prezesem Zarządu Dróg i Mostów od czerwca, wcześniej przez kilka lat zarządzał Towarzystwem Budownictwa Społecznego, więc na proces łączenia patrzy ze znajomością problematyki obu firm.
- Uchwała intencyjna w tej sprawie jest nam potrzebna do przedstawienia jej oraz naszej propozycji w Banku Gospodarstwa Krajowego i w ministerstwie infrastruktury i rozwoju. Obie te instytucje prowadzą nadzór finansowy i merytoryczny nad funkcjonowaniem TBS-ów. Jeśli od nich otrzymamy opinię negatywną, wówczas nie będzie możliwe planowanie fuzji - wyjaśniał procedurę Janusz Chłopik.
Prezes ZDiM powiedział także, że nie mógł radnemu Tucholskiemu i radzie przedstawić analiz dotyczących łączenia spółek w innych samorządach, bo takie informacje posiadają firmy konsultingowe i trzeba by od nich wyniki prowadzonych analiz kupić. - Każdy przypadek jest inny, więc my w odpowiednim czasie również będziemy musieli pod tym kątem takie postępowanie przeprowadzić, ale na konkretnym, naszym przypadku - mówił Janusz Chłopik.
- Mamy prawo do wątpliwości, bo pamiętamy sprawę Płońskiego Funduszu Poręczeń Kredytowych i kosztów związanych z jego działalnością. Przypomnę, że fundusz formalnie działa nadal i generuje koszty - zasygnalizował krytyczne podejście opozycji radny Władysław Kuciński. - Chcę deklaracji prezesa i burmistrza, że działania przed połączeniem będą bezkosztowe. Może lepiej w tej sprawie urządzić referendum przy okazji wyborów? - zaproponował radny.
- Sam pan wpadł we własną pułapkę. Referendum to akurat duży koszt. Poza tym fundusz poręczeń działa, gdyż dopóki nie spłaci wobec niego zobowiązań TBS, musi istnieć. Dlatego połączenie zlikwiduje nam także i ten problem - ripostował Andrzej Pietrasik.
Burmistrz zadeklarował jednak, że na tym etapie koszt działań sprawdzających możliwość połączenia spółek miejskich nie będzie duży.
- Trudno mi to kwotowo określić, ale przecież nie wydamy dziesiątków tysięcy złotych. Natomiast samo połączenie, o ile będą zgody BGŻ i MIiR, przyniesie oszczędności i nowe możliwości działań. Najpierw spadną koszty wynagrodzeń, bo nie będzie dwóch prezesów ani dwóch zarządów i rad nadzorczych. Poza tym TBS odzyska możliwości inwestycyjne, bo są działki, ale firma nie może budować z przyczyn finansowych. Po trzecie będzie to także zalecane przez BGŻ działanie wzmacniające dla TBS, bo w obecnym stanie faktycznym spółka jest obciążeniem dla miasta i lepiej poszukać nowej formuły jej rozwoju niż dokapitalizowywać, by mogła przetrwać - argumentował Andrzej Pietrasik.
Tajemnice wokół PRDM - sugeruje opozycja
W ubiegłym roku sąd ogłosił upadłość dużej płońskiej firmy, która dzięki poważnym pieniądzom na budowę dróg, płynącym z różnych stron, powinna się rozwijać a nie zwijać. Przedsiębiorstwo Robót Drogowo-Mostowych zakończyło jednak działalność upadkiem. Zważywszy na niewielką kwotę prowadzącą do zniknięcia poważnego pracodawcy z lokalnego i krajowego rynku, w porównaniu z jego majątkiem ruchomym i nieruchomym, jest to sprawa dość tajemnicza, bo nikt o tym wypowiadać się szeroko nie chce.
W każdym razie majątkiem zrządza syndyk, a od stycznia tego roku większość dawnej firmy dzierżawi od niego płoński ZDiM. Także na początku roku radni wyrazili zgodę na zasilenie ok. 2 mln zł miejskiej spółki, by mogła ona przede wszystkim zatrudnić fachowych pracowników upadłego potentata drogowego oraz uruchomić produkcję masy bitumicznej - tzw. otaczarki, można powiedzieć serca zakładu drogowego.
Także od ubiegłego roku toczą się rozmowy z syndykiem o możliwości wykupu na własność nieruchomości i sprzętu likwidowanego PRDM, na co też rada musi wyrazić zgodę. Wraz z uchwałą intencyjną o możliwości połączenia miejskich spółek, radnym przedstawiono kolejną uchwałę upoważniającą burmistrza do podjęcia ostatecznych negocjacji związanych z przejęciem majątku dawnego PRDM.
Ta sprawa także ciekawi radnych opozycji, którzy wprost sugerują, że może chodzić o przejęcie majątku PRDM-u, ale wcale nie przez miasto...
- Sam pomysł łączenia spółek nie jest nowy, bo kilka lat temu burmistrz chciał wszystkie miejskie spółki połączyć w holding - przypomniał radny Zygmunt Aleksandrowicz. - Ale będą przecież poważne obciążenia finansowe związane z zakupem majątku likwidowanej firmy. Zamysł jednak jest inny - sugerował radny. - Ktoś inny czeka na to przejęcie i my wiemy kto - oświadczył Zygmunt Aleksandrowicz i tajemniczo zawiesił głos.
- Kto korzysta z majątku dzierżawionego przez ZDiM? Czy są to również firmy zewnętrzne? - pytał Janusza Chłopika radny Krzysztof Tucholski.
- Nie wiem, czy prezes może takie informacje upubliczniać - zareagował burmistrz.
- Mogę tylko powiedzieć, że wynajęliśmy bocznicę kolejową firmie z Płocka oraz maszyny do obsługi, ale mamy za to płacone. Na podobnej zasadzie wynajmujemy teren w Brodach, przy wytwórni mas bitumicznych. Natomiast muszę sprawdzić z prawnikiem, czy mogę ujawniać dane wynajmującego, bo może tego sobie nie życzyć - bronił się prezes Chłopik.
Radnych opozycji zastrzeżenie prawne jednak nie przekonało, bo cały czas sugerowali, że wokół majątku po ZDiM-ie odbywa się jakaś gra. Nie padły żadne konkrety, co irytowało burmistrza i prezesa, ale temat kolejnej tajemnicy wokół byłej prężnej firmy zawisł w powietrzu.
Janusz Chłopik zaznaczył, że jest dostępny raport z wydatkowania kwoty wsparcia przekazanej ZDiM-owi zimą, a także powiedział, że wokół sprawy pojawia się zbyt dużo informacji i sugestii niemających z działalnością nic wspólnego.
- O ile ZDIM przed dzierżawą likwidowanego PRDM zatrudniał 18 osób, to obecnie mamy już ponad 70 pracowników z opcją na podwyższanie stanu zatrudnienia - wyliczał Janusz Chłopik. - Także do tej pory spółka ma ok. 7 mln zł przychodu, a ruszają kolejne przetargi na roboty drogowe, które wykonuje się właśnie o tej porze roku. Zwiększamy zakres działalności firmy i dlatego to my potrzebujemy tego majątku po PRDM - zaznaczał prezes ZDiM Janusz Chłopik.
W obu przypadkach większość radnych poparła uchwały intencyjne dotyczące prac na łączeniem spółek oraz upoważniającą burmistrza do podjęcia działań zmierzających do wykupu majątku likwidowanego PRDM.
W tym aspekcie jednak sugestia radnych opozycji, że przy przejęciu majątku po PRDM chodzi o coś jeszcze, co dla miasta korzystne nie jest, położyła się cieniem nad planowaną dużą operacją miejską. Może odpowiedź, kto wynajmuje od ZDiM bocznicę, plac i sprzęt, rozjaśniłaby nieco sytuację, bo przejmowanie majątku będzie działaniem kosztownym dla samorządu, więc lepiej, aby odbywało się przy odsłoniętej kurtynie.
W sprawie ujawniania umów pomiędzy firmami samorządowymi a podmiotami prywatnymi wypowiedział się dwa lata temu NSA. Na wniosek warszawskiego radnego PiS sąd przychylił się do jego opinii i nakazał prezydent Warszawy przedstawienie informacji, o którą pytał radny. Chodziło o bardzo podobną sytuację - kto konkretnie, co i za ile od miejskiej spółki wynajmuje.
Piotr Kaniewski
Na zdjęciu: prezes ZDiM Janusz Chłopik (z prawej strony) na sesji rady miejskiej 21 sierpnia 2014 r.