Większość poradników dotyczących handlu używanymi autami jest skierowana do kupujących. Jednak to sprzedawcy popełniają mnóstwo błędów i sami sobie utrudniają życie. Eksperci carVertical.com mają kilka cennych wskazówek dla tych, którzy chcą sprzedać używany samochód szybko i bezpiecznie.
Zawsze podaj VIN
Jeśli nie podasz VIN-u, nie sprzedasz samochodu. Podaj numer w ogłoszeniu, żeby każdy potencjalny nabywca mógł sobie sprawdzić samochód choćby w bazie carVertical. Jeśli nie masz nic do ukrycia, to przecież niczego nie tracisz, a jeśli chcesz, nie podając numeru, ukryć historię auta, to narażasz się tylko na jeszcze poważniejsze problemy. I nie ma tu znaczenia, czy sprzedajesz auto po paru miesiącach od wyjazdu z salonu, czy jakiegoś youngtimera: VIN to absolutna podstawa, ponieważ większość kupujących wychodzi z założenia, że lepsze auto ze średnią, ale znaną przeszłością niż takie, o którym sprzedający mówi, że igła, ale nie można tego potwierdzić.
Licz się z licznikiem
„Korekta” liczników, temat rzeka. Po prostu tego nie rób. Oczywiście, możesz zrobić to sprytniej i uzyskać nawet jakiś wpis w historii, już na niższy przebieg, ale jeśli manipulacja wyjdzie na jaw, to możesz wpaść w spore tarapaty. Nie słuchaj internetowych doradców, którzy podpowiadają, że przecież w Polsce korekty liczników są legalne. Generalnie to prawda, ale to nie znaczy, że można z nich do woli korzystać. Jeśli okaże się, że ktoś kupi taki kręcony samochód, to rękojmia będzie obowiązywała po wsze czasy, jako że będzie to potraktowane jako podstępne zatajenie wady, a wtedy każdy sąd będzie popierał oszukanego nabywcę. Silniki żyją 600 albo 800 tysięcy kilometrów, niektóre nawet ponad milion – nie ma powodu, żeby kręcić licznik z 300 do 200 tysięcy i do kupujących powoli to dociera.
Ucieczka w przód
Jako się rzekło, nabywca na pewno sprawdzi dane auta w jakimś serwisie, który pozwala śledzić rejestr numerów VIN. Warto zrobić to samodzielnie – może się okazać, że gdzieś jest jakaś nieścisłość, którą jeszcze uda się naprostować albo przynajmniej uczciwie zaznaczyć w ogłoszeniu. Warto też zerknąć w dokumenty (dowód, kartę pojazdu, poprzednie umowy) i upewnić się, że nie ma tam literówek, błędów czy innych problemów. Można je naprawić przed wystawieniem auta na sprzedaż. I na pewno nie należy „gubić” karty pojazdów, żeby udało się ukryć wpis o taksówce albo dziesięciu wcześniejszych właścicielach. Trzeba po prostu przez chwilę postawić się na miejscu kupującego: co będzie cenił wyżej – gorzką prawdę, czy podejrzane wykręty? Zgoda – samochód, który wystawisz uczciwie, będzie na pewno dłużej wisiał w ogłoszeniach, ale po pierwsze dostaniesz za niego więcej pieniędzy, a po drugie, nie trzeba się będzie użerać z pseudohandlarzami i ich słynnym „daję tysiąc i po południu jestem”.
Artykuł sponsorowany
tekst/fot. carVertical.com