Zakaz handlu w niedzielę w hipermarketach stał się faktem. Pierwsza niehandlowa niedziela już 11 marca. Jak twierdzi PIH i nie tylko, ustawa łamie konstytucję. Ma też podłoże religijne, tym czasem zamiast hipermarketów w niedzielę mają zarabiać państwowe "Orleny", a pracownicy dużych sieci handlowych mogą pracować w niestandardowych godzinach. Jak sytuacja wpłynie na nasz lokalny rynek?
Choć ustawa o zakazie handlu w niedzielę i święta ma chronić prawa pracownika, to paradoksalnie sami pracownicy są jej przeciwni. Jak podają źródła okazuje się, że ustawa jest też sprzeczna z oczekiwaniami pracowników, czyli suwerena rządu ponieważ, jak podaje Money.pl, aż 93 proc. z nich woli elastyczny grafik i decyduje się na pracę zarówno w dni robocze, jak i w dni weekendowe, czyli w sobotę i w niedzielę - tak wynika z badania Kantar Millward Brown. Jak wynika z sondażu Kantar TNS, aż trzy czwarte Polaków popierała pomysł organizacji biznesowych, by zamiast zakazywać handlu w niedzielę, wprowadzić gwarancję co najmniej dwóch wolnych niedziel w miesiącu dla pracowników.
Trudno nie dopatrzeć się niezgodności ustawy z zapisami w ustawie zasadniczej. Artykuł 53, punkt 6. rozdziału II Konstytucji RP brzmi następująco: Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych, a ustawa o zakazie handlu w niedzielę ma także podłoże religijne i z tego względu można postrzegać ją, jako niezgodną z Konstytucją RP (biskupi jednoznacznie oczekują, że rząd przywróci narodowi polskiemu niedzielę jako wartość religijną, rodzinną, kulturową i społeczną). Jednak trudno pod tym wzglądem ją podważyć, ponieważ w zapisie ustawy nie pojawił się jednoznacznie wątek religijny. Głównym pretekstem jest dobro pracowników, jednak wszystko wskazuje na to, że chodzi o kwestie ekonomiczne.
Niezgodności z ustawą zasadniczą dostrzegła Polska Izba Handlu. Zdaniem jej członków, na nowych przepisach stracą nie tylko, jak zapowiadano duże sieci handlowe ale także mali przedsiębiorcy zlokalizowani w centrach handlowych. Jak podaje Dziennik Bałtycki Strefa Biznesu, według Polskiej Izby Handlu, rozwiązania zawarte w projekcie ograniczającym wolność działalności gospodarczej nie spełniają kryterium ważnego interesu publicznego.
Niestandardowe godziny pracy
Z kolei pomysłodawca ustawy NSZZ Solidarność odpiera zarzuty. Związkowcy podkreślają m.in., że w niedzielę będą mogły funkcjonować małe sklepy pod warunkiem, że za ladą stanie sam właściciel. Podobnego zdania jest Polska Rada Centrów Handlowych. PRCH szacuje, że obroty w handlu detalicznym zmniejszą się o co najmniej 9,6 mld zł, a pracę może stracić około 36 tys. osób. Jak czytamy na łamach tvn24 bis, związkowcy z "Solidarność 80" (polski związek zawodowy założony w 1989 przez działaczy Solidarności, nieakceptujących porozumienia Okrągłego Stołu i kwestionujących działania Lecha Wałęsy) są przeciwni ustawie boją się nie tylko pracy w nocy, ale także wydłużonych godzin pracy w piątki i soboty oraz zmian w niestandardowych godzinach, np. w piątek i sobotę czas pracy będzie mógł być przedłużony, a w nocy z niedzieli na poniedziałek pracodawca teoretycznie w obawie o jednodniowe straty ze sprzedarzy będzie mógł wymagać, aby pracownicy stawiali się np. piętnaście minut po północy, czyli i tak zatrudnieni nie odpoczną mimo wolnych niedziel. Z drugiej strony po godz 24:00 w supermarketach raczej zakupy zdarzałyby się rzadko. Za łamanie zakazu przewidziano kary finansowe od 1 tys. do 100 tys. zł
Jak twierdzą też przeciwnicy ustawy, klientów czeka chaos, ponieważ handel będzie zakazany nie we wszystkie niedziele.
Zamiast hipermarketów państwowe "Orleny"
Prywatne supermarkety będą niedostępne w niedziele, a do poszerzenia asortymentu o ... mięso, buty i inne produkty przygotowują się państwowe stacje paliw Polskiego Koncernu Naftowego"Orlen", które i tak są otwarte we wszystkie niedziele. Oznacza to, że zakaz handlu w niedzielę obowiązujący prywatnych, dużych przedsiębiorców może mieć na celu przejęcie klienteli prywatnych supermarketów przez państwowe firmy i sposobem na zwiększenie wpływów do budżetu państwa.
A jak będzie w Płońsku?
W stolicy powitu centrów handlowych nie brakuje. Jest tu sporo „Biedronek” i innych hipermarketów, za to mniej małych sklepów w branży spożywczej. Jak sytuacja wpłynie na nasz lokalny rynek? Czy polepszy się koniunktura w małych „osiedlakach”? Czy spowoduje to wzrost cen, czy po prostu klienci będą robić większe zakupy w przddzień, czy udadzą się na stacje paliw lub skorzystają z ofert internetowych? Czas pokaże. Z badań wynika, że większość niedzielnych zakupów, to nie zakupy doraźne, lecz zakupy pod kątem tygodniowego zapasu.
Sprzedaż w niedzielę będzie dozwolona w mniejszych sklepach, cukierniach, piekarniach, lodziarniach, kawiarniach oraz kwiaciarniach. Ustawa dopuszcza handel w placówkach, które zajmują się działalnością kulturalną, sportową, oświatową, turystyczną i wypoczynkową.
" Ta ostatnia niedziela" minęła 4 marca. Pierwsza niehandlowa niedziela już 11 marca. W tym miesiącu ostatniego dnia tygodnia nie będzie można zrobić zakupów dwukrotnie, a ostatniego dnia marca markety będą czynne do godz. 14.
(DK)