Niektórzy uważają, że dzięki zmianie dostawcy energii mogą płacić za prąd mniej. W rzeczywistości oszczędności są niewielkie lub nie ma ich wcale. Nic dziwnego.
Zamiast spodziewanych obniżek cen prądu, są podwyżki. A uwolnienie rynku energii nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Ludzi nie interesuje zmiana sprzedawcy prądu ponieważ nie widzą w tym korzyści.
Opcje są, można zmieniać
Od kilku lat można już to robić. Zamiast korzystać z tego samego sprzedawcy prąd można wybierać sobie dowolnego. I tak jeszcze niedawno przypisani do lokalnych zakładów energetycznych klienci z Katowic mogą kupować energię od producentów z Pomorza albo Podkarpacia. Do wyboru, do koloru.
Skąd wzięła się ta inicjatywa? Wszystko przez przekonanie wielu wpływowych osób, że większa konkurencja także na rynku usług do tej pory uważanych za monopole naturalne może przynieść niższe ceny. Stąd opcja możliwości zmiany sprzedawcy energii. Nie tylko w Polsce, ale w całej Unii Europejskiej.
Nie sama opłata za prąd się liczy
Jak to działa? Wystarczy znaleźć korzystniejszą ofertę, wypełnić druczek, podpisać umowę i można zmienić sprzedawcę energii. Proste. Rzecz w tym, że tylko na pierwszy rzut oka. Bo o ile cały proces może rzeczywiście zająć tylko chwilę, to jego skomplikowanie jest znacznie większe. Dlaczego?
Prąd produkuje elektrownia. Ta należy do jednego z kilku wielkich koncernów. Nie sprzedaje energii bezpośrednio gospodarstwom domowym czy firmom, a pośrednikom kupującym ją na specjalnej giełdzie (lub bezpośrednio). Oni z kolei (domyślnie są to firmy należące do samych koncernów) sprzedają energię ludziom. Ale uwaga: wykorzystują do tego sieci energetyczne należące do dystrybutorów, a więc jeszcze innych firm.
Za każdą operację trzeba zapłacić. Stąd na rachunku widać nie tylko opłaty za prąd, ale także te dodatkowe: za przesył, za dystrybucję i tak dalej. Może się okazać, że wybrana, nieco tańsza oferta sprzedaży energii nie przyniesie wielkich oszczędności - bo pozostałe opłaty będą tak samo wysokie.
Uwaga: pośrednicy
Oprócz firm należących do koncernów energetycznych na rynku działa także coraz więcej pośredników. Także w tym przypadku trzeba uważać. Za pomocą różnych sztuczek próbują przekonać odbiorców, że oferowany przez nich prąd jest tańszy. I tak pojawiają się promocje, rabaty czy okazje dostępne tylko w danym okresie. Kiedy jednak minie okres nimi objęty, cena rośnie.
Kto będzie chciał zmienić sprzedawcę energii na tego rodzaju pośrednika powinien zastanowić się dwa razy. A jeśli uzna, że mu się opłaca, dokładnie przeczytać umowę. Tą, którą ma podpisaną z dotychczasowym sprzedawcą i tą nową.
Dodatkowe opłaty zabijają opłacalność
Dlaczego? Ponieważ nawet, jeśli cena za kWh będzie rzeczywiście niższa, to dodatkowe opłaty wynikające z umowy mogą sprawić, że zmiana sprzedawcy energii będzie kompletnie nieopłacalna. Co to za opłaty?
Niektórzy sprzedawcy stosują zapisy w umowach, w myśl których ich zerwanie przed czasem oznacza konieczność zapłaty kary. A ta często jest na tyle wysoka, że niweluje wszelkie korzyści ze zmiany.
A może to kwestia idei?
W gruncie rzeczy więc trudno jest dokonać takiej zmiany sprzedawcy energii, która będzie rzeczywiście korzystna. Nie tylko w Polsce zresztą, ale i w wielu innych krajach europejskich. Koncentracja na rynku prądu jest tak duża, bariery wejścia tak wysokie, a przepływ informacji tak słaby, że trudno mówić o zdrowej konkurencji.
I tu pojawia się clue problemu: być może rzekome korzyści wynikające z liberalizacji rynku energii to tak naprawdę wymysł, bez związku z rzeczywistością. Taki, który może zadziałać w modelu ekonomicznym opartym o bardzo restrykcyjne założenia, a nie w realnym świecie.
Tekst dla Płońsk24 przygotowany dzięki firmie Ecoside, która zakłada panele fotowoltaiczne.