Z soboty na niedzielę, 24-25 listopada ubiegłego roku, doszło do zabójstwa 54-letniego mieszkańca Dzierzążni. Rodzina zaalarmowała patrol, że doszło do napadu ze skutkiem śmiertelnym. Mężczyzna był znanym biznesmenem w okolicy, więc istniało prawdopodobieństwo, że interesy mogły być tłem dramatycznych zdarzeń. Prawda jest jednak bardziej złożona i smutna dla całej rodziny.
Wtedy, w listopadzie, na początku policjantom i prokuratorom wydawało się, że istotnie doszło do napadu. W pokoju, w którym spał mężczyzna, stwierdzono zbitą szybę, a w łóżku znaleziono nieżyjącego już pokrwawionego Sławomira S. z widocznymi ranami od uderzeń jakimś narzędziem w głowę. Przy denacie nie znaleziono tego narzędzia.
Przez kilka godzin śledczy próbowali rozwikłać tragiczną zagadkę, bazując na zeznaniach rodziny wedle podanej pierwszej wersji zdarzeń. Szybko jednak pojawiły się wątpliwości co do prawdomówności żony i dwojga dzieci zabitego, bo podczas oględzin wystąpiły poważne rozbieżności pomiędzy słowami, a badaniem miejsca zdarzenia i okolic domu.
Po zdaniu sobie sprawy ze znaczenia tych faktów, żona nieżyjącego mężczyzny przyznała się do zabójstwa. Elżbieta S. wyjawiła śledczym miejsce ukrycia siekiery - narzędzia zbrodni oraz pozostawienia swoich zakrwawionych ubrań.
Kobieta została zatrzymana. W poniedziałek 26 listopada 2013 r. przedstawiono jej zarzut zabójstwa, co potwierdziła ponownie i złożyła obszerne zeznania, wyrażając skruchę i wolę pełnej współpracy z organami śledczymi i wymiaru sprawiedliwości. 27 listopada wobec kobiety zastosowano areszt, który po pewnym czasie opuściła, po uiszczeniu wyznaczonej przez sąd kaucji.
Także dzieciom - 18-letniemu Adamowi i 24-letniej Edycie - przedstawiono zarzut zacierania śladów i tworzenia dowodów, jednak nie zastosowano wobec nich aresztu, tylko dozór.
Prokuratorzy i policjanci od początku zachowywali wielką wstrzemięźliwość w komentarzach i ocenach zdarzeń, bo też ani kwalifikacja czynu żony zabitego, ani ocena zachowań dzieci nie była prosta. Jak się okazywało w toku postępowań, także z rozmów z sąsiadami i mieszkańcami Dzierzążni podłoże zbrodni było bardzo złożone.
Przesłuchiwana Elżbieta S. wyjawiła, że w jej rodzinie od dawna działo się bardzo niedobrze, a mąż miał ją oraz dzieci maltretować psychicznie i fizycznie. Czara nieszczęść tej rodziny przelała się po kolejnej awanturze domowej, co doprowadziło Elżbietę S. na skraj wytrzymałości i pchnęło ją do zbrodni. Dzieci - dzieląc z nią te przeżycia - pomogły jej w akcie desperacji i współczucia matce oraz sobie wzajemnie.
Nie bez znaczenia dla tła sprawy, zapewne dla sądu także, jest fakt, że podobne opinie o sytuacji i zachowaniu męża i ojca wyrażają także znajomi, sąsiedzi, a nawet osoby publiczne z gminy Dzierzążnia. - Zabójstwo jest oczywiście zabójstwem, ale w kobiecie po prostu coś pękło, bo długo się gromadziło i już nie wytrzymała sytuacji - mówił nasz rozmówca z Dzierzążni, który jednocześnie podkreślił, że w małych środowiskach nieczęsto sięga się po pomoc fachowców w rozładowywaniu problemów rodzinnych, ani też nie chodzi się z płaczem do sąsiadów. - Bo i tak wiedzą, co się dzieje. A tak tutaj było - dodał.
W Dzierzążni nie pochwala się czynu Elżbiety S., ale też nie odsądza się tej kobiety oraz jej dzieci od czci i wiary, bo będąc sprawczynią zabójstwa, Elżbieta S. była też ofiarą swojego męża. Tak mówią w Dzierzążni i z niepokojem oczekują na ocenę sądu w tej najbardziej dramatycznej od lat sprawie tego niewielkiego środowiska.
Tragedia na wokandzie
We wtorek 3 września Prokuratura Rejonowa w Płońsku przesłała do Sądu Okręgowego w Płocku akt oskarżenia w tej sprawie. Elżbieta S. jest oskarżona o zabójstwo w afekcie, tj. o czyn z artykułu 148 § 1 Kodeksu Karnego. Sucha litera prawa za taki czyn przewiduje karę minimum ośmiu lat pozbawienia więzienia, 25 lat więzienia lub nawet skazanie dożywotnie.
W akcie oskarżenia są także zarzuty dla dzieci: dziś 19-letniego Adama i 25-letniej Edyty o czyny z art. 239 § 1 Kodeksu Karnego. W tym przypadku formuła prawna brzmi: „§ 1. Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, zaciera ślady przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego albo odbywa za skazanego karę, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5."
Nie wyznaczono jeszcze terminu pierwszej rozprawy.
Piotr Kaniewski