Dobra wiadomość jest taka, że za worki i pojemniki na sortowane śmieci zapłaci miasto, bo taką uchwałę podejmą radni. Nic się jednak nie zmieni w zakresie konieczności nadmiernego sortowania naszych śmieci. Jak sobie z tym poradzą płońszczanie?
Na razie składanie deklaracji o wyborze metody dostarczania śmieci i związanej z tym opłaty idzie opornie. Śmieciowy gniew ludzi dopiero narasta, a jego okazania gminy mogą się spodziewać na przełomie lipca i sierpnia, kiedy ustawa „śmieciowa" i związane z nią uchwały gmin wejdą w życie (1 lipca 2013).
Niedawno parlament przyjął nowelizację ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, która pozornie przynosi ulgę mieszkańcom polskich miast i wsi. Według nowego prawa to gmina musi przejąć obowiązki dotychczas ciążące na właścicielach nieruchomości w zakresie zabezpieczenia worków i pojemników do zbierania odpadów komunalnych. Taką uchwałę podejmie też płońska rada miejska w czwartek 18 kwietnia.
To jest najważniejsza zmiana, bo dotyczy różnych kosztów nabycia pojemników i opakowań segregacyjnych, a dotąd nie było pewne, kto ma za to zapłacić. Jest to ulga dla budżetów domowych, ale obciążenie dla finansów samorządowych. Dlatego to przesunięcie kosztów pojemników może w przyszłości dla mieszkańców oznaczać podniesienie kosztów wywozu śmieci. Jeśli się okaże, że gmina zrobiła zbyt niski szacunek kosztów już uchwalonych, to po przetargu na firmę obsługującą mieszkańców trzeba będzie skądś te pieniądze wziąć. To może być pozorne odciążenie ludzi.
Zmiana w obrębie dwóch płońskich uchwał „śmieciowych" dotyczy jeszcze m.in. dodania do listy selektywnych zobowiązań - leżących po stronie mieszkańców - artykułów tekstylnych.
Jeśli wejdzie w życie, to od 1 lipca każde gospodarstwo domowe będzie musiało dzielić swoje śmieci na 12 frakcji: odpady zielone; papier i tektura (w tym odpady opakowaniowe, gazety itd.); odpady opakowaniowe ze szkła w podziale na szkło bezbarwne i kolorowe; tworzywa sztuczne i metale; opakowania wielomateriałowe (np. karton po mleku lub soku); meble i inne odpady wielkogabarytowe; odpady budowlano-remontowe; zużyte baterie i akumulatory; zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny; przeterminowane leki; chemikalia (farby, rozpuszczalniki, oleje odpadowe itd.); tekstylia.
Z tej grupy na pewno trzeba będzie wysegregować opcjonalnie zawartość sześciu worków. Według uchwały z grudnia ub.r.:
a) papier i tektura, opakowania z papieru i tektury zbierane są w pojemnikach lub workach koloru niebieskiego oznakowanych napisem „PAPIER",
b) tworzywa sztuczne, opakowania z tworzyw sztucznych, metale, opakowania z metali oraz opakowania wielomateriałowe zbierane są w pojemnikach lub workach koloru żółtego oznakowanych napisem „METALE, TWORZYWA SZTUCZNE",
c) szkło bezbarwne oraz opakowania ze szkła bezbarwnego zbierane są w pojemnikach lub workach koloru białego oznakowanych napisem „SZKŁO BEZBARWNE",
d) szkło kolorowe oraz opakowania ze szkła kolorowego zbierane są w pojemnikach lub workach koloru zielonego oznakowanych napisem „SZKŁO KOLOROWE",
e) odpady zielone zbierane są w pojemnikach lub workach koloru brązowego oznakowanych napisem „ODPADY ZIELONE",
f) pozostałe po segregacji odpady zbierane są w pojemnikach lub workach oznakowanych napisem "ODPADY ZMIESZANE". (Ten punkt został dodany w najnowszym projekcie uchwały miejskiej - red.).
Poza tym płoński projekt uchwały o szczegółowym sposobie świadczenie usług określa, że Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych będzie czynny również w soboty w godz. 10-14. Jest to o tyle ważne, bo jak czytamy w projekcie zmiany uchwały: „Właściciele nieruchomości we własnym zakresie przekazują odpady zebrane selektywnie, określone w Regulaminie utrzymania czystości i porządku na terenie Gminy Miasto Płońsk do Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych w sytuacji, gdy ich przekazanie odbiorcy nie nastąpiło w terminie wyznaczonym harmonogramem lub w przypadku, gdy ilość odpadów wymaga zwiększonej częstotliwości wywozu."
Sześć worków pod zlewozmywakiem
Obecnie planowana zmiana części zapisów dwóch uchwał nie przewiduje w Płońsku redukcji liczby frakcji, co będzie kłopotliwe dla wielu mieszkańców. Już wiele osób z domów wielorodzinnych (Spółdzielnia Mieszkaniowa, wspólnoty) narzeka, że kuchnię będą musieli zamienić w sortownię śmieci. Wiele firm i sklepów proponuje różne ergonomiczne i praktyczne rozwiązania kwestii śmieciowej np. pod zlewozmywakiem, ale podstawowe pytanie brzmi: po co zamieniać kuchnię w sortownię i jeszcze za to płacić?
O ile wiele osób dostrzega korzyści płynące z sortowania, to już nie rozumie konieczności dzielenia śmieci na sześć podstawowych frakcji. Ba, nawet prezes płońskiego PGK, w skład którego wchodzi nowoczesna sortownia, w jednej z rozmów nie wykluczył, że inny sposób dzielenia śmieci w domu nie byłby gorszy od obecnie w Płońsku przyjętego. My kilka miesięcy temu podaliśmy rozwiązanie z Legnicy, gdzie mieszkańcy dzielą odpady domowe na „suche" i „mokre". Będą mieli po 1 lipca więc dwa worki, bo butelki szklane za darmo wyrzucą do rozstawionych w mieście specjalnych pojemników.
W Płońsku też można przyjąć podobne rozwiązanie, bo okazuje się, że może być ono korzystniejsze także dla miejskiej sortowni. Ale taką decyzję muszą podjąć radni. Na razie nie słychać, by nad tym problemem debatowali, więc automatycznie płońszczanie pytają, to po co nam sortownia? Samorząd przyjmując najpierw podział na pięć- a teraz proponując sześć frakcji (worków) sam to pytanie czyni zasadnym i przy tym własną firmę wpędza w kłopoty w relacjach z mieszkańcami Płońska, którzy i bez ustawy „śmieciowej" ponoszą przecież wysokie koszty usług komunalnych.
Nic by się gorzej dla środowiska nie działo, gdyby frakcjonowanie zwiększać w miarę upływu czasu od wejścia ustawy, a nie zrzucać w pełni jego zakres ustawowy na mieszkańców. Poza tym, że przeważnie źle sortujemy nasze śmieci, to jeszcze nasze frakcjonowanie na sześć worków będzie wymagało ponownego wysypania zawartości na sortownik PGK. Dzieje się tak dlatego, że m.in. butelka po wodzie mineralnej ma dwa odrębnie sortowane i wyceniane składniki - nakrętkę oraz zbiornik PET. Z innym asortymentem jest podobnie, więc wymuszona segregacja wcale nie wyklucza, że w worku na plastik i metal nie będzie też butelki z olejem czy puszki z resztkami konserwy. A to już nie jest sortowanie.
Dlatego wydaje się z praktycznego punktu widzenia, że lepiej zacząć od dzielenia śmieci na „suche" i „mokre" z „dzwonami" w mieście na plastik lub szkło, a dopiero za rok lub dwa rozważać dodanie kolejnej frakcji.
Na razie cieszą się sprzedawcy i twórcy rozwiązań „podzlewozmywakowych kombinatów do sortowania śmieci". Odwrotne odczucia mają ludzie, na których domowe sortowanie od lipca spadnie.
Za wszystko i tak płacimy podwójnie
Nie wiadomo, czemu winą za słabe odzyski surowców wtórnych obarcza się „Polaków". Nasze statystyki mówią o „śmieciowej produkcji Polaków" albo, że „Polaków trzeba nauczyć sortowania". Bardzo dobrze, tylko czemu jednocześnie z prawem śmieciowym „dla Polaków" nie wprowadza się skutecznych rozwiązań prawnych dla firm?
Czemu tylko w Polsce z pobliskich krajów UE tak ciężko jest klientowi zwrócić w sklepie opakowania szklane lub plastikowe?
„W Danii /dla przykładu/ w większości sklepów stoją specjalne automaty w które wkładam butelkę, puszkę i otrzymuję wydruk za ile tam włożyłem, a następnie przy kasie robiąc zakupy tę kwotę odlicza mi się od należności, którą powinienem uiścić. Wszystko co posiada kody kreskowe można w ten sposób odzyskać bez konieczności gromadzenia tego badziewia w domu. Lecz u nas myślenie sprawia olbrzymi kłopot politykom" - pisze czytelnik na stronie regiodom.pl i trudno się z nim nie zgodzić.
Podobnie jest w Niemczech czy Czechach, gdzie każde opakowanie jest obłożone kaucją zwrotną. U nas za to producenci wody, piwa, ketchupu albo dżemu nie zbierają opakowań, bo tańszy jest zakup nowego. To powstaje pytanie, kto tu goni w piętkę?
A właśnie ten asortyment śmieci jest najcięższy, uciążliwy do gromadzenia w domu lub garażu, a poza tym to przecież porządny surowiec wtórny. Ileż to naczytamy się o tym, jak polska produkcja samych butelek i słoików degraduje środowisko naturalne poprzez uruchamianie kolejnych kopalni piasku? Podobnie jest w wielu innych dziedzinach.
Szkoda, że o takie prozaiczne, ale bardzo efektywne rozwiązania, nie walczą polscy samorządowcy, tak jak potrafili gremialnie i słusznie zaskarżyć część ustawy śmieciowej do Trybunału Konstytucyjnego.
Na razie wniosek z tego śmieciowego zamieszania taki, że po pierwsze tylko zwykli Polacy muszą się brać się za ochronę środowiska, a w dodatku muszą za to jeszcze słono podwójnie zapłacić - raz za opakowania z surowców wtórnych w sklepie, a drugi jako opłatę śmieciową.
A prawdziwą bezczelnością jest niemówienie o tym, że i tak ktoś nieźle na tych śmieciach zarobi, ale nie będziemy to my.
Polnische Wirtschaft to słuszny przytyk wobec twórców i piewców nowego prawa śmieciowego. Przynajmniej gminy, w tym Płońsk, powinny łagodzić skutki złych rozwiązań, bo to one skumulują na sobie ludzki gniew już latem tego roku.
Piotr Kaniewski
Fot: Internet